Serwis internetowy OKO.press specjalizujący się w dziennikarstwie śledczym obchodzi drugą rocznicę powstania. Redaktor naczelny Piotr Pacewicz ocenia, że obecna sytuacja finansowa portalu jest stabilna, dzięki wpłatom czytelników, którzy miesięcznie wspierają rozwój serwisu średnio kwotą na poziomie 140-145 tys. złotych.
Serwis internetowy OKO.press powstał w czerwcu 2016 roku i miał być odpowiedzią na kryzys, jaki współcześnie przeżywa dziennikarstwo śledcze. Jego model biznesowy zakłada, że jest w całości finansowany przez czytelników i darczyńców – w portalu nie są wyświetlane żadne reklamy, nie można tam również znaleźć tekstów sponsorowanych. Dzięki środkom gromadzonym co miesiąc od „przyjaciół OKO.press” dziennikarze mogą realizować własne mini śledztwa. Obecnie redakcja liczy łącznie z wolontariuszami 35 osób, większość to osoby do 44. roku życia.
Piotr Pacewicz, redaktor naczelny portalu podkreśla, że największą siłą medium jest zaangażowanie środowiska i osób, które „OKO” skupia wokół siebie. Świadczyć o tym ma m.in. ich aktywność w social mediach.
– Portal ciągle się rozwija, co widać z twardych danych: od startu w czerwcu 2016 mieliśmy ponad 10 milionów użytkowników i blisko 50 milionów odsłon. Średnio w miesiącu odwiedza nas 850 tys. – 1,050 tys. unikalnych użytkowników. Od października ten poziom jest w miarę stabilny. Warto dodać, że w międzyczasie Facebook zmienił swoje algorytmy, a jest to kanał, który stanowi istotne źródło wejść na naszą stronę. Nam się udało uniknąć spadku zasięgów, jaki zanotowało wiele organizacji, nie tylko medialnych, co prawdopodobnie oznacza wzrost, który jest „przycinany” przez Facebooka. Mamy 170 tys. followersów na Facebooku. Jak na wąską dziedzinę w jakiej się poruszamy – bo nie mamy przecież sportu, kultury, czy life-style’u, to dobre wyniki. Lepsze, niż się spodziewałem – przyznaje redaktor naczelny OKO.press w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Według Piotra Pacewicza o sile portalu świadczy również liczba udostępnień, komentarzy i polubień artykułów, które są udostępniane również na fanpage’u na Facebooku „OKO.press”.
– Wielką siłą naszego portalu jest aktywność naszych czytelniczek i czytelników. Porównujemy się systematycznie z Onet, Gazeta.pl, Wirtualna Polska, Wyborcza.pl czy Politifact i okazuje się, że wskaźniki zaangażowania na Facebooku – liczbę komentarzy, polubień, udostępnień – mamy na tym samym poziomie, jak ci giganci. Nasze materiały są udostępniane po kilkaset razy, czasem kilka tysięcy razy. Mamy bardzo, bardzo zaangażowaną publiczność. To nasz największy sukces – podkreśla Pacewicz.
Finansowanie na stabilnym poziomie
Redakcji, jako jednej z nielicznych w Polsce udało się przekonać Polaków do płacenia za treści. Choć współcześnie media coraz częściej korzystają z modelu płacenia za subskrypcje lub dostęp do artykułu, model biznesowy „OKA” zakłada pełen dostęp do treści tworzonych przez dziennikarzy, a wpłaty na rozwój i utrzymanie redakcji są dokonywane całkowicie dobrowolnie. Czytelnicy mogą kupić tzw. cegiełkę, zrobić przelew na dowolną kwotę lub ustawić zlecenie stałe, by wpłacać co miesiąc na rzecz „OKA” określoną kwotę.
– Przejawem sukcesu w budowaniu społeczności OKO.press jest fakt, że utrzymujemy się z wpłat czytelników i czytelniczek. Mniej więcej 85 proc. naszego budżetu to pieniądze od ludzi, miesięcznie dostajemy ok. 140 – 145 tys., reszta jest z grantów. Mamy też zapas w „szufladzie”, uzbierany podczas kampanii „Dzień bez OKA” – przypomina redaktor naczelny serwisu w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Podaje również, że poziom wpłat od czytelników ustabilizował się: do ponad 3 tysięcy wzrosła liczba osób, które wpłaca co miesiąc. Drugie tyle wpłaca nieregularnie.
Według szefa serwisu model płacenia za treści dzieli się na dwa rodzaje: – Widać dwie drogi zabiegania o wpłaty: pierwsza to „wymuszanie” na czytelnikach wykupienia prenumeraty. Ileś informacji dostajesz za darmo, ale za więcej musisz zapłacić. Jeśli coś ci się spodobało, to będziesz chciał więcej – takie jest założenie, trochę mechaniczne. My idziemy drugą ścieżką, obywatelską, znacznie rzadziej używaną, w jakimś stopniu stosuje ją „Guardian”. Mówimy: „nie musisz nam płacić za czytanie, ale możesz, jeśli chcesz współuczestniczyć w świecie wartości i treści, które wytwarzamy” – ocenia Pacewicz. – I ludzie czują się współwłaścicielami OKO.press, traktują serio nasze deklaracje, że jesteśmy medium obywatelskim. Jak się coś nie spodoba, to piszą, „nie po to wam płacę, żebyście…”. Uwzględniamy tylko te uwagi, które nas przekonują, ale lubimy taki kontrakt, że pracujemy pod kontrolą naszego „suwerena”. Dostajemy też masę podpowiedzi, sugestii, „cynków” – dodaje.
„Za dziennikarstwo jakościowe w internecie trzeba płacić”
Redaktor naczelny OKO.press podkreśla, że za dziennikarstwo jakościowe w internecie trzeba płacić.
– Jeżeli odbiorcy tego nie zrozumieją, grozi nam rozpowszechnienie „dziennikarstwa internetowego”, które polega na recyclingu cudzych treści, podawaniu niby-newsów, multiplikowaniu opinii na poziomie banalnych komentarzy – uważa. – Powinniśmy jako społeczeństwo bronić dziennikarstwa jakościowego i przyjąć do wiadomości, że ono musi dużo kosztować. Także praca redakcji OKO.press kosztuje – choć cztery osoby pracują pro bono – drogie są zwłaszcza śledztwa dziennikarskie, głębsze analizy, materiały video, sondaże, ale to wszystko tworzy jakość i wartość – zaznacza.
Według niego system płacenia za treści w internecie jest przyszłością mediów, również w Polsce. – Czy to jest droga dla wszystkich mediów w Polsce? Uważam, że tak, ale tylko dla tych mediów, które są w stanie przekonać ludzi, że wytwarzają specyficzne wartości i treści. To, co my robimy – wydaje mi się – może być wskazaniem takiej drogi: jeżeli wierzysz w pewne wartości, to jesteś w stanie zebrać publiczność, która je podziela i chce dostawać informacje o tym, jak się one mają w rzeczywistości społecznej i co można zrobić, by się miały lepiej. Jestem przekonany, że z dobrowolnych wpłat utrzymywałby się obecne dobrze robiony portal o ekologii, przyrodzie, zdrowym życiu, prawach zwierząt – te zagadnienia są popularne w OKO.press i mamy tu silną markę. Podobnie – portal kobiecy, newsowo-opiniowo-poradniczy, nowoczesny, feministyczny, aspiracyjny – wymienia.
Kryzys dziennikarstwa śledczego w Polsce
Pytany o ocenę poziomu dziennikarstwa śledczego w Polsce Piotr Pacewicz podkreśla, że „obecnie wymarło, choć nie można powiedzieć, że kiedyś szczególnie w Polsce żyło”.
– Zostały już tylko „wyspy”. Fenomenalne jest to, co robi „Superwizjer”, „Uwaga”, a czasem też codzienne „Czarno na białym” w TVN i TVN24. Ich programy są pogłębione, dopracowane i atrakcyjnie podawane. Na to jednak może pozwolić sobie bogata stacja, która zarabia na czymś innym, choć także tutaj ma dobre wyniki oglądalności. Śledztwa kosztują masę czasu i pieniędzy, a media w tej chwili są przyciśnięte przez sytuację finansową, spadające dochody. Szkoda, bo ta działka jest niesłychanie potrzebna – szczególnie w państwie takim, jakie mamy obecne – gdzie kapitalizm polityczny zatrważająco się rozwija, gdzie rządzą „układy”. Otwiera to pole do śledztw. Byłoby fantastycznie, gdyby lokalne media były w stanie również realizować śledztwa na swoim terenie – puentuje szef „OKA”.
OKO.press postało w czerwcu 2016 roku. W skład redakcji wchodzi m.in. Mariusz Jałoszewski, Edward Krzemień, Izabela Wierzbicka, Robert Jurszo, Monika Prończuk, Robert Kowalski, Adam Leszczyński, Magdalena Chrzczonowicz, Agata Szczęśniak, Martyna Rusjan, Anna Toko Okazaki – Pindur, Szymon Grela, Anna Wójcik, Bianka Mikołajewska, Bartosz Kocejko, Dżekson, A. Ambroziak, Konrad Szczygieł, Daniel Flis.
Redaktorem naczelnym portalu jest Piotr Pacewicz, a wicenaczelną Bianka Mikołajewska.