Zmarła Nina Grella, wspaniały Człowiek, wybitna Dziennikarka

Przez lata związana z DZ

W szarych latach 70., gdy zaczynała swoją karierę, wyglądała jak kolorowy ptak. Ogniste włosy, świetny strój, energia, którą mogłaby obdzielić elektrownię. Trudno uwierzyć, że Nina Grella, wielka dziennikarka i wielka dama, nie żyje.

Zmarła w nocy z wtorku na środę, po długiej chorobie, którą znosiła dzielnie, jak to ona. – Nie, to niemożliwe, przecież była niezniszczalna – tak na informację o śmierci redaktor Niny Grelli zareagowała jedna z jej przyjaciółek. 30 czerwca obchodziłaby swoje urodziny. Nieważne które. Nie lubiła mówić o „takich szczegółach”. Przecież tak naprawdę była zawsze młoda duchem.

Nina Grella to cała epoka śląskiego dziennikarstwa. Pasjonatka zawodu, idealnie do niego stworzona. Przy tym piękna kobieta, bardzo inteligentna, ba, z głową pełną pomysłów. Funkcjonowała w dwóch dziennikarskich epokach – PRL-u i wolnej Rzeczypospolitej. W czasie stanu wojennego przeniesiona „za karę” z „Trybuny Robotniczej” do „Wieczoru”. Potem związana z „Dziennikiem Zachodnim”, tworząc najlepszą jego markę.

Piękne rude włosy, ekskluzywny zapach perfum, wyjątkowa sukienka. Niny nikt nie mógł nie zauważyć, przechodząc przez piąte piętro Domu Prasy, przy ul. Młyńskiej w Katowicach. Przez lata była jego królową i wyrocznią w wielu sprawach – od mody po zdrowie, któremu profesjonalnie poświęciła się bez reszty. Z uwagą śledziła wszelkie trendy. Zawsze na bieżąco. Nie żałowała życzliwych słów młodszym koleżankom. Nie żałowała rad i pomocy. Znali ją wszyscy. Była indywidualnością i indywidualistką. Liderką, dziś wręcz idealną kandydatką na skutecznego polityka. Nie odpuszczała. Profesjonalistka w każdym calu.

Nina, jako jedna z pierwszych dziennikarek zauważyła, że medycynie trzeba poświęcić w gazetach więcej miejsca. Była jedną z pierwszych publicystek medycznych w Polsce, redakcyjną wyrocznią, jeśli chodzi o sprawy zdrowia. To ją pytało się, do którego lekarza warto pójść, jak ocenia występujące u nas objawy i oczywiście prosiło się o wsparcie u jakiejś medycznej sławy. Na nazwisko Grella otwierało się wiele drzwi. Nigdy nie odmawiała pomocy. Wsparcie zapewniła też dziennikarzom emerytom, organizując dla nich spotkania.

Szkoda, że nie kontynuowaliśmy wymyślonego przez nią dorocznego balu dziennikarzy. To były świetne spotkania z Niną w roli głównej, jako niezawodnej gospodyni.

W pewnym momencie swojego życia zainteresowała się też medycyną niekonwencjonalną. Stworzyła pismo „Szaman” i cieszące się wielką popularnością targi „Bliżej zdrowia, bliżej natury”. Możliwości utrzymania zdrowia, wyleczenia, szukała po prostu wszędzie. I tu wykazała swą wielką odwagę, bo stanęła trochę z boku konwencjonalnej medycyny.

Jako dziennikarka medyczna, znała wszystkich najważniejszych i relacjonowała dla Czytelników najważniejsze wydarzenia. Liczyli się z nią wszyscy i szanowali: profesorowie Kornel Gibiński, Leszek Giec, Franciszek Kokot, Zbigniew Religa. Śmiało zadawała pytania tak, by odpowiedzi były jasne dla każdego, nie tylko dla profesjonalistów. Miała wśród Czytelników uznaną markę. Mówili: „Chcemy rozmawiać z panią Grellą. Tylko z nią”. Oswajała trudne tematy, ale też cieszyła się codziennością. Ze swym nieżyjącym od lat mężem, Andrzejem Wrazidło, stanowili wspaniałą, kochającą się parę. Pamiętam, jak często szli ulicami Katowic, pod rękę. Miło się na nich patrzyło. Nina bardzo cierpiała po śmierci męża.

W redakcji DZ zawsze będziemy Cię Nino pamiętać jako osobę wszelkich zdolności, pomysłów, życzliwości i ciekawości życia. Byłaś kimś wyjątkowym, osobą, która zrobiła wiele dobrego dla wielu ludzi. Byłaś nieprzeciętna, oryginalna, miałaś niepowtarzalny styl, kulturę. Jak dobrze, że po studiach polonistycznych na UJ nie zostałaś w Krakowie. Mieliśmy Cię dla siebie.

Redaktor Nina Grella zostanie pochowana na Cmentarzu Komunalnym w Katowicach (ul. Murckowska). Początek uroczystości 25 czerwca o godz. 14.00.