We wtorek Piotr Gliński był pytany przez Roberta Mazurka w RMF FM m.in. o zastrzeżenia wobec Polskiej Fundacji Narodowej. Ostatnio było o niej głośno, ponieważ zerwała współpracę z Mateuszem Kusznierewiczem i jego fundacją przy akcji „Polska 100”.
Mazurek przytoczył artykuł Łukasza Warzechy na temat PFN w nowym numerze „Do Rzeczy” (błędnie podając, że tekst ukazał się w „Sieciach”). W tekście zatytułowanym „Polski gang Olsena” Warzecha skrytykował wiele działań fundacji, nazywając ją największą i najbardziej groteskową klęską w historii III RP.
Na antenie RMF FM Piotr Gliński określił ten artykuł jako szczególnie ohydny i nierzetelny (w poniższym wideo ten fragment zaczyna się od 7:15 minuty). Dodał, że w tekście są „ze cztery przekręcone fakty”, m.in. o sytuacji fundacji Mateusza Kusznierewicza.
Gliński już w poniedziałek odniósł się do tekstu Łukasza Warzechy. – Panie Redaktorze, jak się o czymś pisze warto znać fakty, także te ogólnie dostępne, albo zapytać kogoś kto je zna. Bo inaczej wychodzi Pan na osobę nierzetelną – napisał do dziennikarza na Twitterze.
Co na to Łukasz Warzecha? – Chciałbym spytać Piotra Glińskiego, bo w relacji z rozmowy tego nie ma, czy faktycznie nazwał mój tekst „ohydnym”. Bo jeśli tak, to znaczy, że może pora, Panie premierze, pójść na urlop – napisał na Twitterze jeszcze przed obejrzeniem wypowiedzi Glińskiego o jego tekście. – Mogę mieć satysfakcję, bo podobnie na moje teksty reagowali bonzowie Platformy – dodał kilka godzin później.
Szerzej do słów Glińskiego Warzecha odniósł się w liście otwartym do niego zamieszczony na DoRzeczy.pl. – Być może umknęło Panu, że jest to tekst publicystyczny, nie zaś czysto informacyjny. Cechą tekstu publicystycznego jest między innymi to, że autor ma dużą dowolność sposobu potraktowania tematu. Może na przykład wybrać formę groteski, jeśli uzna, że tylko w ten sposób odda sprawiedliwość tematowi, którym się zajmuje. Tak jest w przypadku PFN – wyjaśnił publicysta.
Z kolei w internetowej części wywiadu Piotr Gliński zarzucił Mazurkowi, że powtarza tabloidowe doniesienia (ten fragment zaczyna się od 12:45 minuty). Na uwagę Mazurka, że PiS wygrał wybory także dzięki czytelnikom tabloidów, zaznacza, że nie krytykuje tych osób.
– Staramy się cały czas rozmawiać i słuchać Polaków. Natomiast czymś innym są manipulacje medialne, które są realizowane na przykład przez taki niemiecki tabloid, który w Polsce wychodzi – dodał Gliński.
Trudno podejrzewać, że może chodzić o inny tytuł niż „Fakt”, który jest wydawany przez Ringier Axel Springer Polska (to spółka joint venture, 51 proc. jej udziałów ma szwajcarski Ringier, a 49 proc. – niemiecki Axel Springer).
Przypomnijmy, że pod koniec kwietnia marszałek Senatu Stanisław Karczewski zapowiedział, że nie będzie już czytał ani prenumerował „Faktu”. Powodem było zamieszczenia w dzienniku na pierwszej stronie zdjęcia ze spływu flisackiego z Beatą Szydło wraz z napisem „Szydło! Spływaj ale do roboty”.
Z kolei Piotr Gliński na Twitterze krytykował m.in. dziennikarzy „Rzeczpospolitej”, TVN i OKO.press. Podobnie było w minionym tygodniu. – Red. Iwaniuk z „GW” zarzuciła mu na konferencji prasowej, że nie chce jej udzielić wywiadu. Odpowiedziałem, że mogę to zrobić bezpośrednio po konferencji, choć moje doświadczenia z „GW” są denne. Pan Red.-tłumacząc się nieprzygotowaniem(sic!)-odmówiła. To kto nie chce prawdy w informacji? – stwierdził minister kultury w piątek.
– Panie Rabij z „Tygodnika Powszechnego” dołącza się do chóru dyfamatorów pisząc, że „najpóźniej we wrześniu 2017 MKiDN wiedziało już, że z kont Fundacji Czartoryskich zniknęła większa część pieniędzy ze sprzedaży kolekcji …”. To jest kłamstwo Panie Rabij – ocenił w środę. Na co „Tygodnik Powszechny” przytoczył na swoim profilu odpowiednie przepisy z ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu.