Sylwester Latkowski oburzony, że sąd chce zabezpieczyć 20 tys. zł z jego umów z wydawcami przed wyrokiem dot. tekstu we „Wprost”

Sylwester Latkowski

Sąd w Gdańsku w ramach procesu wytoczonego przez Mariusa Olecha za tekst we „Wprost” z sierpnia 2012 roku zdecydował się zabezpieczyć przychody Sylwestra Latkowskiego w wysokości do 20 tys. zł z jego umów z wydawnictwami książkowymi. – To tłumienie wolności słowa i tępieniem mediów – uważa Latkowski.

Proces dotyczy artykułu „Taki (para)bank, jakie państwo”, w którym Sylwester Latkowski i Michał Majewski, wówczas dziennikarze „Wprost”, opisali działania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z lata 2012 roku dotyczące Marcina P. jego żony zarządzających Amber Gold. Opisali m.in. plan śledztwa ABW w tej sprawie.

W planie podano, że Marcin P. w 2011 roku spotkał się z biznesmenem Mariuem Olechem. W tekście Latkowskiego i Majewskiego wspomniano o tym, nie wymieniając nazwiska Olecha. – Opisaliśmy ten fragment planu śledztwa, obok innych, w dużym tekście. Nie na początku, ale głęboko w tekście, nie robiliśmy z tego żadnej sensacji, zadzwoniliśmy do Olecha po komentarz i zaprezentowaliśmy jego opinie. Standardowe dziennikarskie działanie, jakich wiele – skomentował w środę Sylwester Latkowski na swoim blogu.

– Olech pieniaczy się, inaczej tego nazwać nie mogę, o ten tekst od blisko sześciu lat. Ściga nas po sądach. Jeden z takich procesów o ten właśnie tekst odbywa się teraz w Gdańsku – poinformował Latkowski. I dodał, że sąd zaocznie zdecydował, żeby zabezpieczyć wpływy w wysokości do 20 tys. zł z jego umów z wydawnictwami książkowymi.

– Po pierwsze jest to szykana, która podważa moją renomę w oczach wydawców. W świetle zabezpieczenia sąd stawia mnie w roli osoby finansowo niewiarygodnej. A to jest nieprawda. Po drugie, i to jest ważny precedens dla środowiska dziennikarskiego, bez podziałów środowiskowych – skrytykował to Sylwester Latkowski.

– Otóż mamy tu do czynienia z „okrężną”, bo dokonywaną za pomocą instrumentów finansowych, akcją wymierzoną w wolność dziennikarską. To sygnał ostrzegawczy, by odpuszczać sobie sprawy. Nie są mi znane, a funkcjonuję w środowisku dziennikarskim od wielu lat, przypadki stosowania zabezpieczeń majątkowych w sprawach o obronę dóbr osobistych związanych z krytyką prasową – dodał Latkowski.

Sprawa jest jeszcze przed orzeczeniem w pierwszej instancji. Marius Olech domaga się publikacji przeprosin i zadośćuczynienia.

Jesienią ub.r. Marius Olech, złożył w warszawskiej prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego. Jego zdaniem istnieje podejrzenie, że przed komisją ds. Amber Gold dziennikarze zeznali nieprawdę w jego sprawie. – Olech od lat próbuje nas zastraszyć, bezskutecznie – komentował Latkowski portalowi Wirtualnemedia.pl.

– Padają kolejne bariery. Wysokie zabezpieczenie finansowe wobec wypłacalnego reportera w procesie (absurdalnym swoją drogą) związanym z krytyką prasową. Moim zdaniem ważny case środowiskowy, niezależnie od stron barykady – skomentował Michał Majewski decyzję sądu o zabezpieczeniu na umowach Latkowskiego z wydawcami. Majewski przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl, że wobec niego sąd nie zastosował takiego zabezpieczenia.

Sylwester Latkowski skierował nas do Pauliny Piaszczyk, pełnomocnikiem wydawcy „Wprost” reprezentującą w tym procesie Latkowskiego i Majewskiego. Nie udało nam się na razie z nią skontaktować.