Redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki ocenił, że wpis twitterowy, w którym Rafał Ziemkiewicz grupę Żydów określił jako „chciwych parchów”, jest nie do przyjęcia. – Nie spotkałem ani jednego głosu poparcia dla tego sformułowania – stwierdził. Ostro skrytykował przy tym dyrektora Muzeum Polin prof. Dariusza Stolę, natomiast nie odniósł się do okoliczności odejścia Andrzeja Horubały z „Do Rzeczy”.
– Rafał A. Ziemkiewicz użył sformułowania niefortunnego i nie do przyjęcia. Tyle że zrobił to raz, na Twitterze, i to kilka miesięcy temu. Nie spotkałem ani jednego głosu poparcia dla tego sformułowania – stwierdził Paweł Lisicki we wstępniaku w nowym numerze „Do Rzeczy”.
Odniósł się w ten sposób do wpisu twitterowego, który Rafał Ziemkiewicz zamieścił pod koniec stycznia, dzień po tym jak Anna Azari, ambasadorka Izraela w Polsce, skrytykowała nowelizację ustawy o IPN. – Przez wiele lat przekonywałem rodaków, że powinniśmy Izrael wspierać. Dziś przez paru głupich względnie chciwych parchów czuję się z tym jak palant – napisał Ziemkiewicz.
Takie określenie wobec Żydów skrytykował m.in. Dawid Wildstein z TVP1. Natomiast kilka dni później Ziemkiewicz wspólnie z Marcinem Wolskim we „W tyle wizji” w TVP Info stwierdzili, że równie uzasadnione co „polskie obozy śmierci” jest stwierdzenie „żydowskie obozy śmierci” oraz porównywali do komór gazowych testy spalin z silników realizowane na zlecenie Volkswagena z udziałem małp.
Marcin Wolski kilka dni później opublikował przeprosiny dla osób, które mogły się poczuć urażone jego stwierdzeniami. Zaznaczył przy tym, że nie miały one podtekstu antysemickiego. Za to Rafała Ziemkiewicz w felietonie szczegółowo wyjaśnił, dlaczego nie widzi powodów do przeprosin – zarówno za wpis twitterowy, jak też wypowiedź we „W tyle wizji”.
Tweet Rafała Ziemkiewicza, tak samo jak wpis Magdaleny Ogórek z lipca ub.r. do Marka Borowskiego, w zanonimoziwanej formie są pokazywane od początku marca w ramach wystawy o antysemityzmie w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie. Magdalena Ogórek wobec dyrektora tego muzeum prof. Dariusza Stoli skierowała prywatny akt oskarżenia, zarzucając mu zniesławienie.
Z kolei Ziemkiewicz pod koniec zeszłego tygodnia zadeklarował, że pozwie prof. Stolę za naruszenie dóbr osobistych. – Będę żądał przeprosin i tego, aby pan Stola wykazał się hojnością na cele dobroczynne. Musi odszczekać kłamstwa, jak to się mówi po staropolsku, które na mój temat rozpowszechnia – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl.
W minioną środę dyrektor Muzeum Polin gościł w Radiu ZET. Spory fragment jego wypowiedzi Paweł Lisicki przytoczył w swoim wstępniaku.
– Gomułka by nie przepuścił człowiekowi, który użyłby sformułowania „chciwe parchy”. A dzisiaj to jest możliwe i człowiek, który te słowa wypowiedział, chodzi dumnie po ulicach i nic mu się nie stało. A jego niektórzy koledzy z redakcji go bronią. To jest hańba. Ta hańba nie spada tylko na niego i jego redakcję, ale dotyka nas wszystkich. Czy wyobrażamy sobie dziennikarza na Słowacji czy we Włoszech, który powiedziałby o Polakach „polskie świnie” i nic by mu się za to nie stało? Co byśmy sądzili wtedy o ludziach, którzy go tolerowali – stwierdził prof. Dariusz Stola w Radiu ZET.
Co sądzi Paweł Lisicki o tych słowach? – Wynika z nich, że: a) teraz jest gorzej niż za Gomułki, b) Ziemkiewicz może chodzić po ulicach, c) jego koledzy z redakcji go bronią oraz d) nic mu się za to nie stało. Nie chcę kolejny raz komentować tej wypowiedzi Rafała A. Ziemkiewicza. Muszę to zrobić tylko dlatego, że – jak widzę – dla pana Stoli stała się ona symbolem polskiego antysemityzmu – skomentował Lisicki.
– A więc porządkując fakty: wypowiedź pojawiła się na Twitterze w styczniu 2018 r. I to jest jedyny fakt. Cała reszta to hejterstwo. Czyli żaden z kolegów z redakcji takiej wypowiedzi nie broni. To prawda, Ziemkiewicz chodzi po ulicach i wbrew sugestiom dyrektora POLIN nikt nie wybił mu zębów i go nie zaatakował. Stało mu się to, co zwykle dzieje się z publicystą, kiedy posuwa się za daleko – spotkało go wiele krytycznych głosów – ocenił redaktor naczelny „Do Rzeczy”. – Na przykład ja sam w TVN24 tego samego dnia powiedziałem, że jego określenie mi się nie podoba. Tak, powinniśmy unikać obraźliwych, raniących sformułowań nawet wówczas, kiedy druga strona ich używa. Noblesse oblige. I to nawet jeśli oponenci tego nie przestrzegają i nie mają oporów przed hucpą i bezczelnością – zaznaczył.
Paweł Lisicki nie odniósł się natomiast do okoliczności odejścia Andrzeja Horubały, zastępcy redaktora naczelnego „Do Rzeczy”. Horubała dwa tygodnie temu rozstał się z tygodnikiem. – Paweł Lisicki, zabronił mi opublikowania krytycznej opinii o tweecie Rafała Ziemkiewicza, w którym użył on rasistowskiego określenia „parchy”. Zakaz ten uważam za złamanie niepisanej umowy, iż w tygodniku będzie panowała wolność słowa – uzasadnił Andrzej Horubała.
– Hańbą nie jest to, że jeden ze znanych publicystów użył niefortunnego określenia. Zrobił to na własny użytek i pisząc na prywatnym forum. Hańbą jest to, że pan Stola i inni wykorzystują swoje stanowiska opłacane z publicznych pieniędzy wszystkich polskich obywateli i zamiast bronić prawdy o polskiej historii, milczą. Albo wręcz tolerują kłamstwa – skomentował Lisicki.
– Chyba że pan Stola zdobędzie się na odwagę i uzna słowa prezydenta Rivlina za haniebne. Czekam. Podobnie czekam, kiedy POLIN napiętnuje obrzydliwy tytuł jednego z polskich tygodników. Dziwnie jestem pewien, że w tej sprawie urzędnik polskiego państwa pan Dariusz Stola, zarządzający ważnym muzeum, mchowa daleko idącą wstrzemięźliwość. Będzie milczał jak grób – ocenił redaktor naczelny „Do Rzeczy”.