Na początku poniedziałkowego wydania „Minęła 20” poinformowano o oświadczeniu Lecha Wałęsy i kilku innych działaczy opozycji z okresu PRL na temat aresztowania posła PO Stanisława Gawłowskiego. Sygnatariusze pisma ostro skrytykowali działania wymiaru sprawiedliwości wobec Gawłowskiego.
– Obecna władza postępuje jak komuniści. Z tą różnicą, że za nimi stał Związek Sowiecki, a za rządami PiS stoi niepohamowana chciwość, podłość i chore ambicje. Naród ma dobrą pamięć i siłę do wymierzania im sprawiedliwości. Obiecujemy, że doprowadzimy do tego, że winni poniosą konsekwencje. Nie będzie żadnej taryfy ulgowej dla Kaczyńskiego, Ziobry i ich towarzyszy z PiS-u – zapowiedzieli autorzy oświadczenia.
– Były prezydent Lech Wałęsa, tajny współpracownik bezpieki o pseudonimie Bolek, w swoim oświadczeniu w obronie Stanisława Gawłowskiego pisze, że obecna władza postępuje jak komuniści – stwierdził w „Minęła 20” Michał Rachoń. Podobny komunikat (że Wałęsa to TW Bolek) pokazywano na „pasku” informacyjnym.
O kwestii współpracy Lecha Wałęsy z SB głośno zrobiło się na początku 2016 roku, kiedy wdowa po gen. Czesławie Kiszczaku przekazała Instytutowi Pamięci Narodowej teczkę TW Bolka, w której były podpisy Lecha Wałęsy. IPN zlecił badanie grafologiczne, czy są to autentyczne sygnatury lidera Solidarności.
W „Wiadomościach” już w lutym 2016 roku Krzysztof Ziemiec podał, że grafolog potwierdził autentyczność tych podpisów. Dziennikarz szybko za to przeprosił w mediach społecznościowych. – Czuję się niezmiernie skonfundowany nierzetelnością przekazanej przeze mnie informacji i użytym przeze mnie stwierdzeniu o pracy grafologów, którzy mieli zbadać materiały przekazane przez żonę generała Kiszczaka. Oświadczam, że moje i tylko moje, tzn. napisane przeze mnie sformułowanie było NADINTERPRETACJĄ – wyjaśnił.
Lech Wałęsa domagał się w sądzie od dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej sprostowania informacji podanej przez Ziemca. W marcu ub.r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew, uzasadniając, że zaproponowany tekst sprostowania został niewłaściwie sformułowany.
W styczniu ub.r. IPN podał, że według biegłych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie większość dokumentów w teczce TW Bolka podpisał własnoręcznie Lech Wałęsa.
W środę do programu „W tyle wizji”, prowadzonego przez Magdalenę Ogórek i Wiktora Świetlika, zadzwoniła w tej sprawie Jolanta z Warszawy. Zwróciła uwagę, że w analogiczny sposób jak Lecha Wałęsę można by przedstawiać męża Piotra Mochnaczewskiego, który będąc posłem na początku lat 90. został wymieniony na liście Antoniego Macierewicza jako TW Michał.
Magdalena Ogórek stwierdziła, że taką tezę trzeba poprzeć dowodami i dokumentami, zasugerowała, że w przeciwnym razie może pozwać za takie wypowiedzi. Zaznaczyła, że w sprawie jej męża toczy się nadal postępowanie lustracyjne. – Znowu ten telefon, droga pani z SLD, jest kulą w płot – skomentowała.
Wiktor Świetlik zwrócił uwagę, że są to sprawy prywatne i poprosił dzwoniącą kobietę o przedstawienie się, na co ta podała swoje nazwisko.
Kiedy Magdalena Ogórek na początku 2015 roku została ogłoszona jako kandydatka SLD w wyborach prezydenckich, o przeszłości jej męża informowano w niektórych mediach. – Ogórek ma związki ze środowiskiem komunistów i postkomunistów. Jej mąż Piotr Mochnaczewski to były szef ZSMP znany z listy Macierewicza jako tajny współpracownik SB o ps. Michał – stwierdził Maciej Marosz w artykule w „Gazecie Polskiej Codziennie”.
– Piotr Mochnaczewski znalazł się na tzw. liście Antoniego Macierewicza upublicznionej w 1992 r. w Sejmie. Figurował na niej jako TW „Michał” zarejestrowany przez Wydział III-1 SB w Szczecinie. Jego współpraca miała trwać w latach 1983-1989 – opisał Marosz.
Wcześniej zdarzało się już, że dzwoniący do „W tyle wizji” mieli uwagi do prowadzących. Na początku stycznia ze studiem połączył się mężczyzna, który ocenił, że program jest kopią „Szkła kontaktowego” w TVN24. – Pozdrawiam, towarzysza Wolskiego szczególnie – rzucił na koniec widz, nawiązując do tego, że prowadzący Marcin Wolski w latach 1975–1981 należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (po ogłoszeniu stanu wojennego został zwolniony z Polskiego Radia, wydano też zakaz zatrudniania go w mediach państwowych).
Z kolei we wrześniu 2016 roku w jednym z wydań „Gościa poranka” w TVP Info rzecznik prasowy PSL Jakub Stefaniak w czasie rozmowy zwracał się do Michała Rachonia per „panie rzeczniku”. Chciał w ten sposób przypomnieć, że Rachoń od marca do sierpnia 2007 roku, za rządów koalicji współtworzonej przez PiS, był rzecznikiem prasowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W odpowiedzi Michał Rachoń mówił do Stefaniaka „panie redaktorze”, ponieważ ten do końca 2014 roku pracował w Telewizji Polskiej, a niedługo po odejściu z niej został rzecznikiem PSL.