Dziennikarka Joanna Racewicz zastanawia się nad pozwaniem Telewizji Polskiej w związku z okolicznościami zwolnienia jej przez firmę. – Nie wiem, czy ludzie, którzy pracują w programach informacyjnych, wierzą, że uprawiają uczciwe dziennikarstwo. Czy na koniec dnia mogą przed lustrem spokojnie spojrzeć sobie w oczy? Media publiczne zawsze były zależne od władzy – powiedziała w rozmowie z „Newsweekiem”.
Joanna Racewicz rozstała się z Telewizją Polską w drugiej połowie marca br. Krótko przed tym została odsunięta od prowadzenia „Pytania na śniadanie” w TVP.
– Powodem tej decyzji było wykorzystywanie przez panią redaktor Joannę Racewicz marki „Pytanie na śniadanie” do promocji produktów bez wiedzy i zgody kierownictwa programu, co powtarzało się mimo upomnień ze strony przełożonych. Działanie to koliduje z obowiązującymi w Spółce zasadami dotyczącymi reklamy i promocji, a także stoi w sprzeczności z zasadami etyki dziennikarskiej – poinformowała TVP w komunikacie przesłanym portalowi Wirtualnemedia.pl.
Dziennikarka podkreśliła, że jej wpisy w social media nie miały charakteru reklamowego. – Posty ukazywały się jednak wyłącznie w moich kanałach w mediach społecznościowych, a więc w prywatnej przestrzeni kontaktu z Państwem, Przyjaciółmi, Znajomymi i Widzami. Ich celem nie była działalność komercyjna, ale chęć podzielenia się z Państwem stylem życia i wyborami, które mogą pozytywnie motywować każdego, komu mój świat wydaje się interesujący – wyjaśniła.
Dodała, że mimo to usunęła te wpisy oraz deklarowała gotowość wyjaśnienia sprawy z przełożonymi z TVP. – Czekałam na odpowiedź ze strony mojego Pracodawcy, ale ta nie nadchodziła. Nie skutkowały także próby spotkań z Dyrekcją i Przełożonymi. Zamiast dialogu – dziesięć dni później – Telewizja Polska SA opublikowała oficjalne oświadczenie, o którym dowiedziałam się z mediów – opisała.
W rozmowie zamieszczonej w nowym wywiadzie „Newsweeka” Racewicz stwierdziła, że zastanawia się nad pozwaniem Telewizji Polskiej za niektóre stwierdzenia w tym oświadczeniu. – Decyzję podejmę, gdy opadną emocje. Wiem, że to walka Dawida z Goliatem. Wiem też, że nie mogę pozwolić na bezkarne deptanie dobrego imienia, na które pracowałam wiele lat. W sporze z telewizją chodzi o godność, którą próbuje mi się odebrać – powiedziała.
Dziennikarka nie wie, dlaczego TVP zdecydowała się z nią pożegnać. – Mogę tylko snuć przypuszczenia, bo nikt nie miał tyle odwagi cywilnej, żeby się ze mną spotkać i porozmawiać twarzą w twarz. Może jestem po niewłaściwej stronie barykady? A może ktoś stał już w blokach startowych na moje miejsce? – zastanawia się.
Z Telewizją Polską Joanna Racewicz była związana przez dwie dekady (z przerwą w latach 2007-2010, kiedy pracowała w TVN). Przede wszystkim prowadziła magazyn „Reporter Polski” i przez wiele lat „Panoramę”, z którą pożegnała się wiosną 2016 roku.
Jak z tej perspektywy ocenia obecne programy publicystyczne i informacyjne w Telewizji Polskiej? – Od dwóch lat nie ma mnie w newsach, na pierwszej linii frontu. Nie wiem, czy ludzie, którzy pracują w programach informacyjnych, wierzą, że uprawiają uczciwe dziennikarstwo. Czy na koniec dnia mogą przed lustrem spokojnie spojrzeć sobie w oczy? – zapytała w rozmowie z „Newsweekiem”. Zaznaczyła, że media publiczne zawsze były zależne od władzy.
Jednocześnie w TVP dalej pracują niektórzy dziennikarze informacyjni obecni w firmie w czasach poprzedniego rozdania politycznego. – Czy uelastyczniły im się kręgosłupy? A może uwierzyli w ideę albo uznali, że są na wojnie, na której nie bierze się jeńców? Proszę mnie nie namawiać na takie rozstrzygnięcia. Raczej wszyscy słyszą, w jaki bęben biją – stwierdziła Racewicz. Zapytana, czy ma na myśli Danutę Holecką i Krzysztofa Ziemca, powiedziała: „Nie oceniam ich, ale i nie poznaję”.
Ponadto do głównych kanałów Telewizji Polskiej przyszło sporo młodych dziennikarzy – zarówno z innych redakcji (m.in. z Telewizji Republika), jak też oddziałów regionalnych TVP. – Może ulegają mirażowi szybkiego sukcesu? Obietnicy świetlanych karier? Telewizja to bardzo kusząca instytucja. A może nie chodzi o dziennikarstwo, tylko o apanaże polityczne? – wyliczyła Joanna Racewicz w rozmowie z „Newsweekiem”. – Każdy sam musi zrozumieć, że twarz i nazwisko ma się jedno i pracuje się na nie od samego początku. Młodość nie jest usprawiedliwieniem dla każdej decyzji – dodała dziennikarka.