Dziennikarze śledczy z Czech czują się zastraszani przez policję

Troje dziennikarzy śledczych, którzy m.in. zajmują się biznesową działalnością szefa ruchu ANO, premiera Andreja Babisza, przekazało w czwartek agencji CTK oświadczenie, w którym sugerują, że policja chce ich zastraszyć lub zniechęcić do dalszej pracy.

Jaroslav Kmenta z magazynu „Reporter”, Sabina Slonkova z portalu Neovlivni.cz oraz Janek Kroupa z Czeskiego Radia twierdzą, że policja i funkcjonariusze Generalnej Inspekcji Organów Bezpieczeństwa (GIBS) wielokrotnie wzywali ich na przesłuchania w sprawach, które związane są z osobą szefa ruchu ANO. GIBS potwierdziła, że sprawdza, czy nie doszło do wycieku informacji z dokumentacji śledztwa, ale podkreśla, że nie zamierza komentować konkretnych postępowań.

Dziennikarze zwrócili uwagę, że zarówno od GIBS, jak i policji dostali „serię wezwań” dotyczących potencjalnych wycieków informacji m.in. z policyjnych protokołów. Jak poinformowali, składali już zeznania. „Jesteśmy przekonani, że te przesłuchania mają nas i nasze źródła zaniepokoić, zastraszyć lub zniechęcić do dalszej pracy” – napisali.

Ich zdaniem akcja „jest w oczywisty sposób koordynowana”, a jej celem jest kryminalizacja dziennikarstwa śledczego. „Nie wiemy, kto rozpoczął tę akcję. Wiemy tylko, że wszystkie przypadki, o których musieliśmy zeznawać, łączy jedna osoba: premier Andrej Babisz” – napisali.

Zdaniem dziennikarzy śledztwo to jest związane z wyciekiem tajnych informacji ze sprawy tak zwanego „bocianiego gniazda”, czyli biznesowego projektu obecnego premiera, który zdaniem władz śledczych mógł wyłudzić dotacje europejskie na budowę hoteli i centrum biznesowego. Babiszowi odebrano immunitet poselski; przeciwko niemu i dziesięciu innym osobom toczy się postępowanie. Informacje, które wyciekły, mają dotyczyć okresu, gdy Babisz dopiero budował swoje finansowe imperium.

Jak pisze agencja CTK, dziennikarze zaprzeczyli, że są częścią rzekomego spisku, który ma, według słów samego Babisza, odsunąć go od polityki. „Wzywamy policyjne i prokuratorskie autorytety, żeby nie ulegały naciskowi polityków i żeby nie szukały nitek jakichś spisków na polityczne zamówienie, ale żeby poświęciły się ujawnianiu rzeczywistych przestępstw, które pozbawiają kraj pieniędzy” – napisali dziennikarze.

„W tej sprawie GIBS prowadzi postępowanie przygotowawcze, ale nie możemy komentować konkretnych aspektów postępowania” – cytuje oświadczenie rzecznika GIBS Ivo Mitaczka agencja CTK. Rzecznik podkreślił, że działania Inspekcji są zgodne z jej obowiązkami, a nadzoruje je prokurator. „Nie do nas należy ocena i komentowanie subiektywnego pojmowania poszczególnych działań w ramach postępowania procesowego” – dodał w oświadczeniu.

Dziennikarskie zarzuty odrzuciła także Policja Republiki Czeskiej. Na oficjalnym profilu policji na Twitterze napisano, że „w żadnej sprawie policja nikogo nie zastrasza, jej czynności zawsze wynikają z potrzeby postępowania karnego, które jest nadzorowane przez prokuraturę”.