Dominik Tarczyński z PiS: chcę wiedzieć, co robili dziadek i ojciec Janusza Schwertnera z Onetu

Dziennikarze: żenująca lustracja

Dominik Tarczyński i Janusz Schwertner

Poseł PiS Dominik Tarczyński napisał na Twitterze do Janusza Schwertnera z Onetu: „Wstydu przy ludziach mam Ci narobić?”, a potem stwierdził, że chciałby dowiedzieć się, co robili i z jakiego środowiska wywodzili się dziadek i ojciec dziennikarza. Część dziennikarzy oceniła to jako żenującą, osobliwą próbę lustracji. – Pan Tarczyński pluje na mojego dziadka, którego nie zna. Babciu, spokojnie, nie pozwolę mu nas obrażać – odpowiedział Schwertner.

Wymiana zdań Dominika Tarczyńskiego i Janusza Schwertnera na Twitterze wywiązała się w czwartek. – Spotkanie z prawym sektorem. Pan przygląda mi się w metrze i wreszcie podchodzi: – Stankiewicz! Od Ruskich czy od Niemców bierze? Bo zwykły idiota to nie jest.A Łukasz warzecha? (tu pada wiązanka) To też taki… Udaje obiektywnego – napisał Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej, na co Schwertner stwierdził: „To nic. Gorzej, że podobnie uważa na przykład Dominik Tarczyński. Żaden prawy sektor, czołowy polityk obozu władzy. I tak mocno w to wierzy, że szykuje ustawę, pozwalającą takich dziennikarzy odgórnie dyscyplinować”.

Dziennikarz miał na myśli zapowiadane przez Tarczyńskiego przepisy wprowadzające kary za fake newsy. – Redaktorze, dobra rada: Nie zaczepiaj mnie bo już kilku takich jak Ty przekonało się, że to antyskuteczne i nieprzyjemne. Wstydu przy ludziach mam Ci narobić? Skończyła się dyktatura łżemediów. Nikt się Was nie boi. Wręcz przeciwnie. Gardzę waszymi #FakeNews – napisał Tarczyński do Schwertnera.

– Dziennikarstwo nie polega na robieniu dobrze władzy, lecz na patrzeniu jej na ręce. Swoją drogą, nie zarzucał mi Pan fake newsa, jak w kilku miejscach publicznie chwaliłem Pana postawę ws. Decapitated. Może zarzuci mi to przyszła władza, jeśli będzie Pana nie lubić – odparł dziennikarz Onetu. – „Nie zaczepiaj mnie, mam Ci wstydu przy ludziach narobić?”. Poseł Dominik Tarczyński w całej swojej krasie. Racja, macie w rękach policję, prokuraturę i pośrednio sądy. Wiem, że to potwornie niebezpieczna siła. Można się Was bać, ale nie od tego jest dziennikarz, żeby się bać – dodał.

– Panie pośle, cieszę się, że się pan nie boi. Proszę jednak o minimum dobrego wychowania, bycie posłem RP powinno pana popychać do bycia lepszym, a nie gorszym człowiekiem. Z góry dziękuję, pozdrawiam. PS pana groźby nie traktuję jako groźby fizycznej. Mam rację? – skomentował Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onetu.

Dominik Tarczyński został zapytany o ten wpis w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Zapewnił, że nie miał zamiaru grozić Januszowi Schwertnerowi. Natomiast w odpowiedzi na pytanie, czy tak jak inni politycy PiS sądzi, że Onet, ujawniając notatkę polskich dyplomatów informującą, że wskutek nowelizacji ustawy o IPN nie ma szans na spotkanie prezydenta lub premiera Polski z prezydentem lub wiceprezydentem USA, Tarczyński stwierdził: „Nie, ja chcę wiedzieć, co robił jego dziadek. Wszyscy wiedzą, kim był mój dziadek. A ja chcę wiedzieć, kim był jego. Jego ojciec. Z jakiego środowiska się wywodzi. Dlaczego pracuje dla niemieckiej firmy, a nie dla polskiej. Oczywiście ma do tego prawo. Jesteśmy w demokratycznym państwie”.

– Pan Tarczyński pluje na mojego dziadka, którego nie zna. Mój jeden dziadek porzucił moją babcię, gdy ta była w ciąży, nigdy go nie poznałem. Po drugim – moja cudowna 88-letnia babcia płacze do tej pory, bo zmarł nagle, w 74 roku. Babciu, spokojnie, nie pozwolę mu nas obrażać – odpowiedział na to Janusz Schwertner.

Stwierdzenie Tarczyńskiego o dziadku i ojcu Schwertnera skrytykowało wielu dziennikarzy aktywnych na Twitterze. – Rodzinę będziesz miał lustrowaną, bo robisz dla Niemców. Ech, jakich my czasów dożyliśmy – napisał do dziennikarza Onetu Marcin Makowski z „Do Rzeczy”.

– Wydaje mi się, że dożyliśmy czasów, w których dowiadujemy się, kto jest kto. Część dziennikarzy pluje, część milczy, ale wielka część zachowuje się godnie. Mogę tylko dołączyć się do słów Bartosza Węglarczyka i podziękować Ci za Twoją postawę w ostatnich dniach – odparł Janusz Schwertner. – Wiesz, ja tutaj nie chcę być żadnym bohaterem – po prostu to nie jest zdrowe, jeśli jakikolwiek poseł rozlicza dziennikarzy z pochodzenia i każe się spowiadać z życia dziadków. Jak mu się Wasz tekst nie podobał, są inne cywilizowane formy polemiki – zaznaczył Makowski. – Myślę, że dla wielu dziennikarzy rozliczanie dziennikarza z pochodzenia i dziadków jest właściwą postawą. Sądzę nawet, że Tarczyński może zlecić dziennikarzom szukanie czegoś. Ja jedynie muszę chronić babcię, bo ma 88 lat, bardzo kochała dziadka, a oni igrają z jej zdrowiem – dodał Schwertner.

– Kiedyś ludzie na poziomie Soku z Buraka wymyślili akcję „Schowaj babci dowód”, dziś poseł PiS proponuje „Pokaż babci rodowód”. Jakie czasy, tacy lustratorzy – skomentował Michał Wróblewski z „Faktu”. – Lustrowanie rodzin dziennikarzy. Brawo: osiągnięty kolejny poziom dna. Naprawdę PiS, to są oficjalne poglądy waszego posła? – zapytała Sylwia Czubkowska z „Gazety Wyborczej”.

– Po czymś takim już powinna być w PiS wszczęta procedura jak w przypadku senatora Bonkowskiego. Hej, Krzysztof Sobolewski (od ponad miesiąca Sobolewski jest szefem komitetu wykonawczego PiS – przyp.) – PiS będzie teraz lustrowało rodziny dziennikarzy czy jednak ktoś się zastanowi i się odetnie? – spytał Mikołaj Wójcik z „Faktu”. – Sam Dominik Tarczyński jest doskonałym przykładem, że pochodzenie jest bez znaczenia. Gdy polityk partii rządzącej chce rozliczać z dziadka dziennikarza za karę za niewygodny artykuł to jest to już bolszewia i PiS powinien się naprawdę nad sobą zastanowić. To jest nie tylko chore ale i niebezpieczne – oceniła Kataryna. ]

– Mój dziadek w czasie II WŚ był na robotach przymusowych w Niemczech. Nosił na plecach worki z węglem w porcie w Hamburgu. Zmarł w wyniku powikłań po chorobie, którą przeszedł właśnie wtedy. Nigdy nie otrzymał ani grosza odszkodowania, bo zmarł zbyt wcześnie. To dla lustratorów – napisał Kamil Dziubka z Onetu. W sierpniu ub.r. Dominik Tarczyński na prośbę Michała Krzymowskiego z „Newsweeka” o kontakt odpisał: „Won” i pochwalił się tym na Twitterze. Taką odpowiedź posła skrytykowało to wielu dziennikarzy, m.in. ci z Telewizji Polskiej, „Do Rzeczy” i „Sieci”.

W sierpniu ub.r. Dominik Tarczyński na prośbę Michała Krzymowskiego z „Newsweeka” o kontakt odpisał: „Won” i pochwalił się tym na Twitterze. Taką odpowiedź posła skrytykowało to wielu dziennikarzy, m.in. ci z Telewizji Polskiej, „Do Rzeczy” i „Sieci”.