Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski krytycznie ocenił obecność Bronisława Wildsteina w powołanym przez premiera zespole ds. dialogu polsko-izraelskiego, porównując Wildsteina do Żydów, którzy 1968 roku twierdzili, że nie ma w Polsce antysemityzmu. Niektórzy dziennikarze zarzucili Czuchnowskiemu antysemickie nastawienie. – To oczywisty absurd. Nie zarzucam mu antysemityzmu, tylko to, że wbrew faktom go nie dostrzega, bagatelizuje i głosi to publicznie – skomentował dziennikarz „GW”.
Bronisław Wildstein znalazł się w powołanym w czwartek przez premiera Mateusza Morawieckiego zespole ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem. Zespół utworzono w związku z kryzysem dyplomatycznym związanym z nowelizacją ustawy o IPN.
W tytule, w tekście zamieszczonym w piątek na portalu Wyborcza.pl Wojciech Czuchnowski stwierdził, że Bronisław Wildstein to „pedagog bezwstydu, rzucony na odcinek izraelski”. Według dziennikarza „Gazety Wyborczej” Wildstein pochwala działania obecnego kierownictwa IPN marginalizujące polskie zbrodnie w czasie II wojny światowej, m.in. na ludności żydowskiej (publicysta „Sieci” jest członkiem Kolegium IPN). Zwrócił też uwagę, że Wildstein, tak samo jak inni członkowie zespołu ds. dialogu polsko-izraelskiego, nie zajmowali się naukowo relacjami polsko-żydowskimi w okresie II wojny światowej.
– W kraju, w którym na każdym kroku można spotkać haniebne hasła na murach, a antysemityzm wylewa się z mediów i z internetu, Wildstein i jemu podobni głoszą, że nic takiego się nie dzieje. Zawsze gotowi są świadczyć publicznie, że jesteśmy „ofiarami nagonki”, i piętnować „pedagogikę wstydu” – napisał Czuchnowski. – Mówiąc po leninowsku, Wildstein jest pożytecznym idiotą polskiej prawicy. Kiedyś było mi go żal, dzisiaj jednak widzę, że swoją misję wypełnia coraz bardziej ochoczo. Wbrew prawdzie i faktom w zamian za tani poklask uprawia własną pedagogikę – pedagogikę zakłamania i bezwstydu – ocenił dziennikarz „GW”.
Natomiast na Twitterze Czuchnowski dodał: „Bronisław Wildstein jako pożyteczny idiota prawicy. W 1968 władza też miała Żydów, którzy mówili, że w Polsce nie ma antysemityzmu. Smutna ale prawdziwa analogia”.
Artykuł i wpis Wojciecha Czuchnowskiego skrytykowali na Twitterze niektórzy dziennikarze. – Można by powiedzieć, że Czuchnowski to zwykły idiota, ale tu jest coś więcej niż idiota. Tu jest cham antysemita, który atakuje zasłużonego człowieka, tylko za to, że ten staje w obronie Polski przed oskarżaniem naszego kraju o udział w Holokauście – stwierdził Samuel Pereira z TVP Info. – Bronisław Wildstein idiotą na pewno nie jest. Ale znam takich, którzy nie są nawet pożyteczni – napisał Marcin Makowski z „Do Rzeczy”. – Frustracja bezużytecznego… Smutna, ale prawdziwa analogia. Uwaga! Przyzwoitego człowieka może zemdlić na takie świństwo… – skrytykował Marcin Wikło z „Sieci”.
– Czuchnowskiego poznałem w połowie lat ’90, jak pisał bzdury o adoptowanych do Włoch polskich dzieciach. Jak to kilkuletnie szkraby miały być wykorzystywane do „prac polowych”. Od tamtego czasu systematycznie się stacza w toksycznej sekcie. Podręcznikowy przypadek – skomentował Jacek Łęski z TVP. – Od lat mówiłem, że czekam, kiedy na Czerskiej ogłoszą, że Bronek to antysemita. Doczekałem się. Semityzm, czy nawet filosemityzm na Czerskiej już nie uwalnia od zarzutu antysemityzmu. Parafrazując Hitelera „O tym kto jest antysemitą decydujemy my” – stwierdził Cezary Gmyz, korespondent TVP w Niemczech.
– „Wyborcza” na sortowni rozpoczyna obchody Marca 68. Obrzydliwe. Atak na Bronka Wildsteina po tym, jak przez lata konfident UB Maleszka ukrywał się w „Wyborczej”… Trzeba nie mieć hamulców w kłamstwie – napisała Marzena Paczuska, doradczyni zarządu TVP ds. informacji.
W podobnym tonie tekst Czuchnowskiego zrelacjonowano m.in. na portalach TVP.info. i wPolityce.pl.
Co na to Wojciech Czuchnowski? – „Niepokorni” próbują obśmiać mój tekst, twierdząc, że „robię z Wildsteina antysemitę”. To oczywisty absurd. Nie zarzucam mu antysemityzmu, tylko to, że wbrew faktom go nie dostrzega, bagatelizuje i głosi to publicznie – wyjaśnił na Twitterze.
Wyliczył też zjawiska z ostatnich dni analogiczne jego zdaniem do sytuacji z marca 1968 roku: „1) zorganizowane oburzenie ludu na Izrael 2) Władza potępia „poniżanie Polski” 3) w mediach historie o bohaterskich Polakach ratujących Żydów oraz świadectwa polskiej szlachetności 4) nagonka na wszystkich, którzy mówią i piszą prawdę”.
– Wczoraj rozmawiałem z Żydem, który pamięta marzec 68. Mówił, że czuje powrót tej samej atmosfery. Ludzie, którzy wtedy chodzili na antyżydowskie wiece nie byli do tego zmuszani. Wielu z nich czuło „narodową dumę” – zaznaczył dziennikarz „GW”. – Nie mogę zrozumieć dlaczego pisanie prawdy o naszej historii zostało nazwane „pedagogiką wstydu” Byliśmy jedynym państwem tej części Europy, które odważnie rozliczało się z historią. To budziło szacunek i nadzieję, że dzisiaj jesteśmy inni, nie tacy jak w czasie wojny czy w 68ym Ukraina i kraje nadbałtyckie, które systemowo brały udział w Zagładzie, nigdy się z tego nie rozliczyły. W Polsce do czasów nastania rządów nacjonalistów spod znaku PiS trwała uczciwa dyskusja. Komu to przeszkadzało? – zapytał.