Szef Tygodnik.tvp.pl Dominik Zdort opuścił studio w trakcie porannej audycji radia RDC po sprzeczce z Marcinem Celińskim z „Liberte”. Celiński stwierdził, że wypowiedzi Zdorta kojarzą mu się z argumentacją PRL-owskich przywódców Wojciecha Jaruzelskiego i Mieczysława Rakowskiego. – Z tym panem więcej nie wystąpię – stwierdził Dominik Zdort. – Gdybym wcześniej wiedział, że będzie Celiński, sam udziału bym odmówił – napisał Wojciech Wybranowski z „Do Rzeczy”, który też gości w audycji.
Dyskusję Dominika Zdorta, Marcina Celińskiego i Wojciecha Wybranowskiego w porannym programie RDC prowadził Grzegorz Chlasta. W pewnym momencie zapytał rozmówców, jak może zmienić się model ustroju społeczno-politycznego w Polsce z dotychczasowej demokracji liberalnej.
– Może w końcu będzie to demokracja bezprzymiotnikowa – zasugerował Dominik Zdort. – Może będzie to demokracja służby obywatelskiej, dostosowana do oczekiwań i potrzeb społeczeństwa – zgodził się Wojciech Wybranowski. – Ja to słyszałem w latach 80. – skomentował Marcin Celiński.
– Mieliśmy do czynienia z taką sytuacją, że były jakiegoś rodzaju elity polityczno-gospodarcze, które uważały, że po pierwsze tylko ludzie o ich poglądach mogą sprawować władzę, a po drugie – że jedyna droga rozwoju państwa jest taka a nie inna. Okazało się, że ta droga po pierwsze doprowadziła do ogromnego kryzysu, a po drugie – do straszliwego poczucia braku wpływu obywateli na władzę – argumentował Dominik Zdort. – Znakomicie pan opisał ostatnie dwulecie: jest pewna elita zarządzająca państwem, która uznaje, że tylko osoby o ich poglądach mogą rządzić, i co chwila przywołuje jako argument dla swoich poczynań wolę suwerena. Natomiast ta „demokracja, która spełnia życzenia wszystkich” – naprawdę słyszałem to u Jaruzelskiego i Rakowskiego. To jest takie pustosłowie, nie opowiadajmy sobie… – polemizował z nim Celiński.
– To nie są argumenty uczciwe, tylko mało grzeczne i mało merytoryczne, takie wyzwiska. Jakbym powiedział: te argumenty, które słyszałem od pana, słyszałem u Hitlera. – wszedł mu w słowo Zdort. – Argument: „słyszałem u Jaruzelskiego i Rakowskiego” jest niegrzeczny i nieuczciwy, proszę mnie przeprosić za to porównanie! – podkreślił. – Ja przepraszam – włączył się Grzegorz Chlasta. – A je nie oczekuję od pana przeproszeń za porównanie do Hitlera, bo pan nie jest w stanie mnie obrazić – odpowiedział Marcin Celiński.
– Czy ja panu przeszkadzam? Bo zdaje się, że pan właśnie uniemożliwił mi udział w tym programie zgodnie z doktryną Mabeny (mówił o niej wczoraj prof. Andrzej Zybertowicz – przyp.) ja powinienem wyjść, tak? Bo pan jest ważniejszym urzędnikiem – dodał publicysta „Liberte”. – Jednak pozostańmy i kontynuujmy dyskusję – zachęcił Grzegorz Chlasta.
– Ależ pan jest grzeczny. Kurcze, jaki jest pan kulturalny i sympatyczny – ironizował Zdort. – Uczę się od pana – odpowiedział Marcin Celiński. – Trudno jest przytaczać argumenty, kiedy sprowadza się tę dyskusję na poziom najwłaściwszy, czyli ludzi, którzy posiadają jedyną rację i nie dopuszczają głosu innego, na wszelki wypadek go zakrzykując. Opowiadanie o jakimś modelu demokracji, który powoduje, że tylko PiS może rządzić, jest opowiadaniem bardzo ciekawym, ale mnie się kojarzy z latami 80. i nic tego nie zmieni, żadne okrzyki pana redaktora z telewizji – wyjaśnił Celiński.
– Dziękuję bardzo, z tym panem więcej nie wystąpię – stwierdził Dominik Zdort, wychodząc ze studia. – Bardzo dziękuję, miło mi – odparł Marcin Celiński/
– Muszę się połączyć solidarnie z Dominikiem Zdortem. Mam wrażenie, że pan redaktor Celiński tak dużo i często przebywa z Tomaszem Piątkiem, że stracił kontakt z rzeczywistością, podobnie jak jego… – skomentował Wojciech Wybranowski – Panu się wszystko z Tomaszem Piątkiem kojarzy? – zapytał Celiński. – Da mi pan dojść do słowa czy będzie mnie pan zagłuszał tak jak Dominika Zdorta? Bo ja też mogę wyjść. Mój szanowny interlokutor ma niedobrą tendencję do insynuowania rzeczy, które nie mają miejsca, zwłaszcza swoim przedmówcom, albo do uciekania się do wycieczek ad personam – ocenił Wybranowski.
Dziennikarz „Do Rzeczy” tę sytuację skomentował jeszcze na Twitterze. – Dominik wyszedł po tym, jak Celiński kilkakrotnie go i mnie obraził, nie mając żadnych argumentów merytorycznych ograniczając się do porównań interlokutorów z Jaruzelskim. Słusznie, że Dominik wyszedł. Gdybym wcześniej wiedział, że będzie Celiński, sam udziału bym odmówił – stwierdził.
– Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Panowie z Mabeny nie lubią, kiedy przerywa im się opowieść o dochodzeniu do „prawdziwej” demokracji pod przewodem miłościwie nam panujących – odpowiedział Marcin Celiński. – Panie Celiński, gdybym nie uważał pana za kłamcę, który robi sobie język z cholewy- dalej czekam na ten zapowiedziany publicznie przez pana we wrześniu pozew- odpowiedziałbym. Ale po co robić publicity zwykłemu chamusiowi? – zapytał Wojciech Wybranowski, przypominając, że Tomasz Piątek na wspólnej konferencji z Celińskim zapowiedzieli pozwanie Wybranowskiego za teksty w „Do Rzeczy” o książce „Macierewicz i jego tajemnice” wydanej przez oficynę Celińskiego.
– Temu panu strasznie puszczają co najmniej nerwy… Kto mu naopowiadał, że człowiek jego konduity jest w stanie mnie obrazić? – skomentował Celiński wpis Wybranowskiego.
Panie Celiński, gdybym nie uważał pana za kłamcę, który robi sobie język z cholewy- dalej czekam na ten zapowiedziany publicznie przez pana we wrześniu pozew- odpowiedziałbym. Ale po co robic publicity zwykłemu chamusiowi?
— Wojciech Wybranowski (@wybranowski) 3 stycznia 2018