Kara nałożona na TVN przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji nie jest za poglądy polityczne stacji, ani za sprzyjanie takiej czy innej opcji. To kara za stosowanie zachowań sprzecznych z prawem, zagrażających bezpieczeństwu – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Witold Kołodziejski, przewodniczący KRRiT.
Pod koniec grudnia 2017 roku przedstawiciele TVN przekazali KRRiT dodatkowe wyjaśnienia dotyczące zarzutów sformułowanych przez Radę, na podstawie których na nadawcę nałożono 1,48 mln zł kary.
Kara dotyczy materiałów, które zostały wyemitowane na antenie TVN24, relacjonują przebieg protestów w dniach 16-18 grudnia 2016 roku. Wśród zarzutów było m.in. to, że goście zaproszeni do studia wieczorem 16 grudnia byli stronniczy i zachęcali do udziału w manifestacjach, dziennikarze za późno poinformowali o rozwiązaniu demonstracji oraz brak opatrzenia odpowiednim komentarzem ujęć z mężczyzną, udającym zranionego. Według regulatora w ten sposób kanał propagował działania sprzeczne z prawem i sprzyjał zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu. Podczas spotkań z przedstawicielami TVN przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski wysłuchiwał argumentów nadawcy.
– Te spotkania z TVN miały służyć formalnej i merytorycznej ocenie sytuacji. Nie chcę się na ten temat wypowiadać, ponieważ obie strony, dla dobra ładu medialnego, zobowiązały się do powstrzymywania od komentarzy. Na pewno będą kolejne takie spotkania; a od nowego roku bardzo je zintensyfikujemy – powiedział Kołodziejski portalowi Wirtualnemedia.pl.
Podkreślił przy tym, iż nie uważa, aby kara nałożona na stację była zbyt surowa. – To jest kara, która jest jedną setną możliwej do nałożenia w tej sytuacji. Kwestii jej wymiaru będę bronił. Natomiast kara jest karą, i mam wrażenie, że niezależnie od jej wysokości – tak czy inaczej wywołałaby dyskusję. Dotyczy to bardzo trudnych i drażliwych kwestii. Od początku zadawałem sobie z tego sprawę. Trzeba jednak bardzo mocno podkreślić, że to nie jest kara za poglądy polityczne lub za sprzyjanie takiej czy innej opcji. To kara za złamanie art. 18 ustawy o radiofonii i telewizji, gdzie jest mowa o zachowaniach sprzecznych z prawem i zagrażających zdrowiu i bezpieczeństwu – tłumaczył szef KRRiT.
Witold Kołodziejski mówi, iż w dniach 16-18 grudnia 2016 r. Krajowa Rada przyglądała się wielu stacjom, lecz tylko relacje TVN24 wzbudziły poważne wątpliwości. – Na przykład „Wydarzenia” Polsatu były jeszcze bardziej krytyczne wobec koalicji rządzącej niż przekazy TVN. KRRiT nie nałożyła w tym przypadku kary, gdyż nie oceniamy sympatii politycznych dziennikarzy – stwierdził.
– TVN na pewno ma prawo sympatyzować z opozycją jednak relacje sprawozdawców mogły podsycać agresję prowadzącą do tragicznych w skutkach wydarzeń, jakie miały już miejsce w niedalekiej przeszłości. Kara jest jedynie narzędziem w rękach Rady, nie celem, ale środkiem do wywołania u nadawcy poczucia odpowiedzialności za swój przekaz. Jeszcze raz podkreślam, że w sytuacji, gdy dojść może do rękoczynów, a nawet w ostateczności do przelewu krwi, słowa maja wagę kamieni i mogą wywołać lawinę – podkreślił przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Politycy, organizacje dziennikarskie i Departament Stanu USA skrytykowały ukaranie TVN
Negatywną opinię o karze dla TVN24 wyraziła Helsińska Fundacja Praw Człowieka, określając ją jako „poważną ingerencję w wolność słowa”. – Obawiamy się, że działanie takie ma na celu nie tylko represję wobec konkretnej telewizji, ale wywołanie szerszego „skutku mrożącego” także wobec pozostałych nadawców, którzy chcieliby rzetelnie wypełniać zadania mediów w demokracji – skomentowała organizacja. Podobnie krytycznie grzywnę oceniły Towarzystwo Dziennikarskie, Izba Wydawców Prasy i Stowarzyszenie Wolnego Słowa.
Z kolei Departament Stanu USA we wtorek wyraził zaniepokojenie karą dla nadawcy (TVN od ponad dwóch lat należy do amerykańskiej firmy Scripps Networks Interactive). – Ta decyzja wydaje się naruszać wolność mediów. Wolne i niezależne media są niezbędne w silnej demokracji – podkreślił w oświadczeniu, zaznaczając, że władze USA są zaniepokojone grzywną dla stacji.
W odpowiedzi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji stwierdziła, że decyzję o grzywnie poprzedziła dogłębna, długotrwała analiza relacji w 6 kanałach telewizyjnych. – TVN ma prawo sympatyzować z opozycją jednak relacje sprawozdawców mogły podsycać agresję prowadzącą do tragicznych w skutkach wydarzeń, jakie miały już miejsce w niedalekiej przeszłości – zaznaczyła KRRiT.
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski stwierdził, że grzywna nałożona na TVN24 jest zbyt wysoka i niepotrzebna. – To nie jest w pełni obiektywna stacja. Ale mam również krytyczną opinię o karze nałożonej przez KRRiT. Mam nadzieję na zmianę decyzji – powiedział Karczewski. Natomiast premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że liczy na szybkie wyjaśnienie tej sprawy na drodze sądowej. – Ze swojej strony mogę powiedzieć, że wolne media są ogromną wartością, chcemy aby było jak najwięcej wolnych mediów. Nawet jeśli one są bardzo stronnicze to jesteśmy za tym, aby wolne media mogły dalej funkcjonować – stwierdził.
Kara dla TVN24 to najwyższa w historii grzywna nałożona przez KRRiT
Poprzednio rekordową karą nałożoną przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji była grzywna z czerwca 2004 roku – wtedy regulator nakazał Polsatowi zapłatę 1,238 mln zł za zbyt częste przerywanie filmów i programów reklamami. Z monitoringu wynikało, że tylko w jednym miesiącu stacja na emisji spotów powyżej limitu 12 minut w godzinie zarobiła ponad 15 mln zł. Polsat odwołał się od tej decyzji do sądu, tak samo postępowali zresztą wszyscy nadawcy, na których nałożono wysokie grzywny. W postępowaniu sądowym kara została cofnięta.
KRRiT dwukrotnie zawarła z TVN ugody, na mocy których zmniejszano nałożone na firmę kary. W połowie 2001 roku za emisję o godz. 21:40 bez stosownego oznakowania filmu „Psychopata” na nadawcę nałożono 100 tys. zł kary. Na prośbę TVN ustalono, że połowa grzywny została umorzona, a 50 tys. zł firma wpłaciła na rzecz Skarbu Państwa oraz Bractwa Miłosierdzia im. Świętego Alberta w Lublinie. Z kolei wiosną 2002 roku KRRiT ukarała TVN 300 tys. grzywny za to, że w odcinkach „Big Brothera – Bitwy” emitowanych przed godz. 23 eksponowano przemoc. Na mocy ugody nadawca wpłacił do budżetu państwa 50 tys. zł, 100 tys. zł przekazał Fundacji TVN, natomiast 150 tys. zł umorzono.
Najwyższe jak dotąd kary od KRRiT, które zostały uprawomocnione w pierwotnej wysokości, dotyczyły programu Kuby Wojewódzkiego. W 2006 roku regulator nałożyła na Polsat 500 tys. zł grzywny za odcinek talk show, w którym Kazimiera Szczuka parodiowała występującą na antenie Radia Maryja Magdalenę Buczek. Nadawca się odwoływał, ale w 2010 roku Sąd Najwyższy uprawomocnił tę decyzję.
Z kolei wiosną 2008 roku Krajowa Rada nakazała TVN zapłatę 471 tys. za pokazanie, jak u Kuby Wojewódzkiego wkładano miniaturowe biało-czerwone flagi w psie odchody (regulator ocenił, że w ten sposób znieważony został symbol narodowy). TVN starał się w sądach o uchylenie tej decyzji, ale w lipcu 2013 roku Sąd Najwyższy ostatecznie oddalił skargę kasacyjną nadawcy.