Według nowych regulacji Unii Europejskiej Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) będzie miał w Polsce prawo do blokowania internetowych stron i serwisów działających na szkodę użytkowników. Takie rozwiązanie ma wyłączyć z internetowego obiegu oszustów i promować uczciwych przedsiębiorców, budzi jednak kontrowersje. – Istnieje obawa że mechanizm arbitralnego blokowania stron bez zgody sądu i możliwości szybkiego odwołania się od takiej decyzji może prowadzić do nadużyć – ocenia w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Katarzyna Szymielewicz, prezes fundacji Panoptykon.
Nowe przepisy, które mają obowiązywać w Polsce, będą efektem rozporządzenia przegłosowanego przez Parlament Europejski. Zgodnie z nim krajowe instytucje regulacyjne będą uprawnione do nakazania usunięcia lub zmiany treści cyfrowych w przypadku, gdy nie ma innych sposobów ukrócenia nielegalnych praktyk stosowanych przez przedsiębiorcę.
W niektórych wypadkach może to oznaczać zablokowanie dostępu do konkretnego serwisu internetowego. Po wprowadzeniu unijnych przepisów w Polsce uprawnienia tego typu uzyska UOKiK.
Regulator będzie mógł usunąć z internetu witrynę firmy, która m.in. nie wywiązuje się ze swoich obowiązków wobec klientów lub usiłuje wprowadzać ich w błąd proponując określone korzyści i ukrywając jednocześnie koszty, które się z nimi łączą.
UOKiK nie odpowiedział na pytania serwisu Wirtualnemedia.pl dotyczące szczegółów nowych regulacji na polskim gruncie, ani przybliżonego terminu wejścia w życie uchwalonych przez Unię przepisów. Jednak w rozmowie z serwisem Dziennik.pl Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK nie ukrywała, że nowe przepisy są potrzebne i będą skuteczną bronią w walce z oszustami.
– Narzędzia ochrony konsumentów muszą być adekwatne do wyzwań XXI w., szczególnie tych związanych z gospodarką cyfrową. W efekcie zwiększy się zaufanie samych konsumentów do transakcji w internecie, a na rozporządzeniu skorzystają uczciwi przedsiębiorcy – zaznaczyła Agnieszka Majchrzak.
Choć intencją nowych regulacji ma być skuteczniejsza ochrona użytkowników w internecie, to u ekspertów budzą one poważne kontrowersje. Swoich obaw nie kryje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Katarzyna Szymielewicz, prezes fundacji Panoptykon.
– Pojawienie się w Unii Europejskiej regulacji dającej krajowym regulatorom możliwość blokowania konkretnych stron internetowych w związku z ochroną konsumentów było sporym zaskoczeniem – przyznaje Katarzyna Szymielewicz. – Bardzo długo, w toku prac nad tymi przepisami była mowa jedynie o skutecznych środkach usuwania treści, które naruszają interesy konsumentów. Dopiero na etapie wypracowywania ostatecznego, politycznego kompromisu dorzucono blokowanie.
Szefowa Panoptykonu uważa zapowiadane rozwiązanie za niepokojące, głównie dlatego że wpisuje się ono w widoczny trend do coraz ściślejszego kontrolowania internetu przez instytucje państwowe.
– Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że – przynajmniej w Polsce – dopuszczenie państwowej ingerencji w to, co widzimy w sieci to granica, która nie zostanie przekroczona – przypomina Szymielewicz. – Z dzisiejszej perspektywy ten krajobraz wygląda zupełnie inaczej: mamy już w Polsce wdrożony mechanizm blokowania treści o charakterze terrorystycznym i nielegalnych stron hazardowych, a w kolejce kolejne propozycje.
Nasza rozmówczyni przyznaje że na tym etapie trudno przewidzieć, jak będzie wyglądać egzekwowanie przez UOKiK unijnych regulacji w Polsce, zarówno od strony technicznej, jak i prawnej.
– Samo założenie, że serwisy, które np. podszywają się pod sklepy internetowe i ewidentnie działają na szkodę konsumentów, powinny zniknąć z sieci nie jest kontrowersyjne – przyznaje prezes Panoptykona. – Nikt z nas zapewne nie będzie po nich płakać. Pozostaje jednak pytanie o narzędzia oraz obawa, że mechanizm arbitralnego blokowania stron bez zgody sądu i możliwości szybkiego odwołania się od takiej decyzji może prowadzić do nadużyć. Co zrobimy kiedy się okaże, że w praktyce takie narzędzie jest stosowane nie tylko w wypadkach ewidentnego naruszenia dóbr konsumentów? A wiec dużo zależy od tego, w jaki sposób unijna regulacja zostanie wdrożona, a później zastosowana przez UOKiK: czy zostanie obudowana odpowiednimi gwarancjami i czy, od strony technicznej, nie wykroczy poza najmniej ingerującą w internet – a dość skutecznie chroniącą przed przypadkowym wejściem na stronę – blokadę na poziomie serwera DNS – podsumowuje Szymielewicz.