Artur Andrus i Robert Kantereit zdecydowali się rozstać z Trójką, po tym jak zarząd Polskiego Radia nie udzielił im zgody na współpracę z TVN 24. Andrus od 2005 roku jest jednym z komentatorów „Szkła kontaktowego”, a Kantereit od 2015 roku prowadzi poranne pasmo „Wstajesz i wiesz”. – Zostaliśmy postawieni pod ścianą przez prezesa. Wybór był trudny – mówi Robert Kantereit. – Myślę, że Artur i ja traktowaliśmy Trójkę jak dom. Tym trudniej podejmuje się takie decyzje – tłumaczy. Czy TVN 24 zaproponował mu stałą pracę – nie informuje. Artur Andrus tłumaczył z kolei: – To nie był dla mnie wybór pomiędzy TVN 24 a Trójką. To jest dla mnie wybór pomiędzy tym, czy ja mogę coś o sobie decydować, czy nie.
Robert Kantereit w najbliższym czasie wykorzystywać będzie zaległy urlop. Z naszych informacji wynika, że Artur Andrus w piątek 3 listopada pożegna się ze słuchaczami w audycji „Akademia rozrywki”. Program zostaje w ramówce, ale Polskie Radio nie ujawnia, kto będzie go prowadzić za Andrusa, podobnie jak nie wiadomo, kto przejmie popołudniowe „Zapraszamy do Trójki” w miejsce Kantereita.
– To strata dla Trójki. To są dwaj bardzo dobrzy dziennikarze – komentuje Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onetu. – Trochę rozumiem sytuację, w której media zaczynają mieć problem z tym, że dziennikarze pracują w kilku miejscach naraz. Sam pracowałem w kilku miejscach jednocześnie i nie zawsze jest to łatwe do pogodzenia, również dla szefów. Ale wydaje mi się, że tutaj zdecydowały powody pozamerytoryczne. Stroną, która na tym traci, są słuchacze Trójki – dodaje.
– To zła informacja dla Trójki, bo traci dwa znane nazwiska, co zapewne nie poprawi jej pozycji w słupkach słuchalności, a ta już nie jest, delikatnie mówiąc, najlepsza. To także zła informacja dla słuchaczy, bo znikają z anteny dwa rozpoznawalne głosy, dla których chce się słuchać tego radia – uważa Robert Feluś, redaktor naczelny „Faktu”. W trzecim kwartale br. udział Programu III w czasie słuchania wyniósł 6,5 proc. i był to najsłabszy wynik stacji od ośmiu lat.
Zdaniem Roberta Felusia sprawa ma szerszy i o wiele gorszy kontekst. – Pokazuje, jak polityka wpływa na środowisko dziennikarskie. Zarządowi Polskiego Radia nie przeszkadza szef Trójki, który występuje w programie „W tyle wizji”, bo to program „po linii i na bazie”. Ale uwierają dziennikarze współpracujący ze stacją telewizyjną, która bywa krytyczna wobec władzy – komentuje naczelny „Faktu”.
– Mam wrażenie, że z Trójki powoli uchodzi… Trójka i zostaje samo opakowanie. Za dwa lata, czy nawet wcześniej, stacja zostanie bez żadnej zawartości – komentuje satyryk Michał Ogórek. – Decyzja w sprawie Kantereita i Andrusa jest, niestety, dużo chytrzejszym zagraniem ze strony obecnych zarządów radia i telewizji. Kiedyś usuwali zbyt gwałtownie i to wywoływało opór. To jest jak z tą żabą w garnku: gdy się żabę wrzuca do wrzącej wody, ucieknie, a jeśli się gotuje powoli, to zostaje – dodaje Ogórek.
Dyrektor i redaktor naczelny Trójki Wiktor Świetlik pytany, czy bierze odpowiedzialność za takie osłabienie anteny z osobowości, odpowiedział: – Nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć, bo to pytanie z tezą. Funkcjonuję w tej strukturze, decyzja należała do zarządu, ja jej nie komentuję. Muszę sobie z tą sytuacją poradzić. Starałem się panów przekonać, by zostali w Trójce. Zdecydowali się na TVN 24.
– Andrus obecnej Trójce coraz bardziej nie pasował do tego, co się na co dzień dzieje. Być może nie będą tam potrzebne audycje satyryczne – wystarczą publicystyczne, bo będą równie śmieszne – kwituje Michał Ogórek.
”Coraz smutniej na Myśliwieckiej, koledzy zmuszeni do odejścia z Trójki. Słuchacze piszą, żebyśmy się nie poddawali, ale nie wiem, jak to będzie” – skomentował w piątek na antenie Programu III Polskiego Radia Wojciech Mann, nawiązując do odejścia z Trójki Artura Andrusa i Wojciecha Manna. Do decyzji dziennikarzy odniósł się również w swojej piosence Piotr Bukartyk, stały gość Manna. „Hej hej hej, hej hej hej, co i raz to nas tu mniej. Że napomknę o Arturze, co wytrzymać nie mógł dłużej (…) Jeśli wszystko jest all right, to gdzie jest Robert Kantereit? (…) Straty, gdy się je podlicza tutaj czy na Woronicza w sumie to nie wielka cena jak na kieszeń suwerena. Zamiast głosu pokolenia, które właśnie stację zmienia rodzaj prorządowej tubki, której opadają słupki” – śpiewał Piotr Bukartyk.