Andrzej Morozowski, Dominika Wielowieyska i Jacek Żakowski w rozmowie z „Newsweekiem” mocno skrytykowali działania obozu rządzącego wobec krytykujących go mediów. Wywiad zdecydowanie negatywnie skomentowali Wojciech Orliński z „Gazety Wyborczej” i Rafał Ziemkiewicz z „Do Rzeczy”, zarzucając publicystom m.in. oderwanie od realiów społecznych i stosowanie podwójnych standardów.
We wspólnym wywiadzie w „Newsweek Polska” Andrzej Morozowski, Dominika Wielowieyska i Jacek Żakowski ocenili, że zapowiadane przez obóz rządzący przepisy dotyczące dekoncentracji kapitałowej w mediach są wymierzone w media krytycznie nastawione wobec obecnej władzy. Zdaniem Morozowskiego obóz rządzący spróbuje przejąć TVN24 i „Gazetę Wyborczą”, natomiast Wielowieyska i Żakowski uważają, że rządzący będą starali się osłabić te media ekonomicznie.
Publicyści zgodnie stwierdzili, że przeciw dekoncentracji powinny zostać zorganizowane duże protesty społeczne. – Gdyby moi szefowie postanowili, że robimy akcję w obronie wolnych mediów w TVN24, to myślę, że jakiś milion ludzi na ulicach by nas bronił – stwierdził Andrzej Morozowski.
Orliński: dziennikarze nie reagowali na opresje państwowe wobec innych grup społecznych
Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Wojciech Orliński na swoim profilu facebookowym określił ten wywiad jako „materiał okładkowy groteskowy jak sama okładka”. Publicysta zupełnie nie wierzy, że po wezwaniu przez TVN24 do obrony niezależnych mediów protestowałoby w tej sprawie milion osób. – Cóż mogę powiedzieć, poza „tu mi kaktus”? – stwierdził.
Orliński wykpił też zapowiedź Jacka Żakowskiego, że jeśli restrykcje obejmą tradycyjne media, z którymi jest związany, może działać jako dziennikarz w social media. – No bo to jest takie proste, że wystarczy pstryknąć palcami i zmonetyzować soszial media, prawda? To dlaczego wszyscy dziennikarze tak nie robią? – zapytał dziennikarz „GW”.
Jego zdaniem mało uzasadniona jest również opinia Dominiki Wielowieyskiej, że „gdy nie ma wolnych mediów, to nie będzie miał kto stanąć w twojej obronie, gdy państwo będzie opresyjne”.
– Przez ostatnie 28 lat mnóstwo ludzi straciło pracę, mieszkanie, zdrowie. Eksmitowani na bruk, zwolnieni bez odprawy, pozbawieni zasiłku. Dla nich państwo od dawna było opresyjne – stwierdził Wojciech Orliński. – Media ich nie broniły, stały po stronie kapitalistycznej chciwości. I kto ma nas teraz bronić? Karma is a beach, panie i panowie – dodał.
Orliński jest szefem związku zawodowego w Agorze, w której w ramach zwolnień grupowych pod koniec ub.r. pożegnano się ze 176 etatowymi pracownikami, a w pierwszym kwartale br. – z kolejnymi 77 (głównie z zespołu „Gazety Wyborczej”). Poprzednie fale zwolnień grupowych w firmie przeprowadzono w 2009 i 2012 roku.
Ostatnie zwolnienia z satysfakcją odnotował Cezary Gmyz z TVP, a z oburzeniem – Michał Broniatowski z polskiej redakcji Politico. Jednocześnie członkowie zarządu Agory zarobili w ub.r. 8,57 mln zł, niemal o 5,7 mln zł więcej niż rok wcześniej. Wywołało to sporą dyskusję dziennikarzy, w której podwyżki dla kierownictwa Agory skrytykował m.in. Rafał Woś z „Polityki”.
Ziemkiewicz: przegrywacie z politykami, których wspieraliście, spójrzcie w lustro
Również Rafał Ziemkiewicz z „Do Rzeczy” wykpił zapowiedź Andrzeja Morozowskiego, że apel TVN24 może wyprowadzić na ulice milion Polaków. – Dlaczego nie wyszły dotąd, skoro TVN wzywa ich do tego codziennie i codziennie te miliony zapowiada już od dwóch lat? Nie pytajmy. Miejmy litość – stwierdził we wpisie na swoim profilu facebookowym.
Jako równie mało prawdopodobne publicysta „Do Rzeczy” ocenił przejęcie „Gazety Wyborczej” przez obóz rządzący. – A po cholerę miąłby marnować pieniądze na taki zakup? Wystarczy spokojnie dać jej zdechnąć, co już dawno by nastąpiło, gdyby ludzie nie dostali „500+”, które wydają w należących do „Agory” kinach – napisał.
Dodajmy, że Agora w pierwszej połowie br. faktycznie zanotowała duże wzrosty wpływów z kin Heliosn i zamierza rozbudowywać tę sieć. 500+ jako czynnik sprzyjający sprzedaży biletów kinowych – i poprawiający tym samym wyniki firmy – wskazały w br. niektóre domy maklerskie.
Według Rafała Ziemkiewicza przejęcie władzy przez PiS wynika m.in. z zaciekłości, z jaką tę partię i jej zwolenników atakowały media liberalne oraz z tego, jak mocno broniły poprzednich rządów. – Ludzie, którzy za wami szli, i w jakiejś część wciąż wam jeszcze ufają, nie są z mojej banki, ale to ludzie, zasługujący na jakiś szacunek. To wyście (biorąc trójkę jojczących u Lisa za reprezentację „liberalnych” mediów) tych ludzi zawiedli. Mieliście Złoty Róg, jak Komorowski, Kopacz i inne gamonie, którym tak gorliwie basowaliście. Wszystkie atuty w ręku, wszystkie możliwe wpływy, przewagi, pieniądze, narzędzia dystrybucji szacunku, zagraniczne kontakty, cuda-wianki i tak dalej – analizuje publicysta „Do Rzeczy”.
– Zamiast stroić teraz groźne miny do obiektywu i błagać ludzi, by was, niby że „wolne słowo”, ratowali, popatrzcie sobie – to apel do całego środowiska antypisowskich totalniaków – w lustereczko i zrozumcie wreszcie, że PiS przy wszystkich swoich wadach rządzi dzięki wam. Nie podobają się te rządy? To wór pokutny, popiół na łby, i idźcie swych lemingów przepraszać, zamiast podjudzać ich do kolejnych przeciwskutecznych marszów i wieców – zasugerował Ziemkiewicz.
– Chyba, że to wszystko czysty cynizm, żeby umościć się na jakimś kawałeczku topniejącej kry „Fajnej Polski” i z wprawiania lemingów w antypisowską histerię nadal żyć jako tako dostatnio, no może już nie tak, jak w czasach, gdy władza hojnie sypała swym pluszakom kasabubu i reklamowe obrywy, ale nadal – zaznaczył publicysta „Do Rzeczy”. – Jeśli tak, to rozumiem – skwitował.
Dominika Wielowieyska: Polska idzie śladami Węgier
– Niestety Rafał nie odnosi się do naszych argumentów, odnosi się do poglądów, których nie mam, nigdy podobnych rzeczy nie głosiłam – odpowiedziała Ziemkiewiczowi na Twitterze Dominika Wielowieyska. – Kolegom z obozu IV RP krytykujących nasz wywiad w „Newsweeku” polecam tekst Łukasza Warzechy w „Do Rzeczy” o mediach na Węgrzech. Ku refleksji – stwierdziła w późniejszym wpisie.