„Kolejność emisji orędzi prezydenta Andrzeja Dudy oraz premier Beaty Szydło 24 lipca br. na antenie TVP wynikała z kolejności, w jakiej zostały one zgłoszone do TVP” – wyjaśnia biuro prasowe Telewizji Polskiej. – To złamanie precedencji stanowisk umocowanych konstytucyjnie – ocenia w rozmowie z „Presserwisem” i Press.pl Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych.
Telewizja Polska 24 lipca br. w pierwszej kolejności wyemitowała orędzie premier Beaty Szydło, dopiero po nim zaprezentowała wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy. W czasie gdy w TVP przemawiała szefowa rządu, w TVN 24 i Polsacie można było obejrzeć orędzie prezydenta RP. Oba wystąpienia dotyczyły zawetowania przez niego ustawy o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa.
„Jako pierwsze do TVP wpłynęło zgłoszenie o zamiarze wystąpienia pani premier Beaty Szydło” – tłumaczy w specjalnym oświadczeniu biuro rzecznika TVP SA.
Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych i były prezes TVP, nie wierzy w tę wersję wydarzeń. – Najpierw powinien przemawiać prezydent, a dopiero po nim premier rządu. To musiała być decyzja samego prezesa TVP – mówi „Presserwisowi” i Press.pl. – 26 lipca br. zbiera się Rada Mediów Narodowych. Pan Braun może zgłosić swoje wątpliwości. Jeśli prawo zostało złamane, poinformujemy o tym zarząd TVP – zapewnia Krzysztof Czabański, przewodniczący RMN.
Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zwraca uwagę, że ustawa o radiofonii i telewizji nie reguluje kwestii następstwa wystąpień. – Jest tam jedynie ogólny zapis o tym, że jednostki publicznej radiofonii i telewizji umożliwiają naczelnym organom państwowym prezentację oraz wyjaśnianie polityki państwa – powiedział „Presserwisowi” i Press.pl Kołodziejski.
Politolog i były europoseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Migalski nie ma wątpliwości, że o kolejności wystąpień mógł pośrednio decydować Jarosław Kaczyński, przewodniczący PiS. – Weto prezydenta pokazało słabość prezesa. Kaczyński musiał szybko wrócić do gry. Zrozumiał to szef TVP Jacek Kurski, którego przyszłość zależy od partii rządzącej. Dlatego orędzie Szydło wyemitowano jako pierwsze – wyjaśnia. Podobnie uważa Ewa Siedlecka, dziennikarka „Polityki” (Polityka). – Duda nie rozdaje stanowisk w TVP, więc Kurski stwierdził, że lepiej w tej rozgrywce trzymać z prezesem. Bliższa ciału koszula – mówi Siedlecka.
Katarzyna Kolenda-Zaleska, dziennikarka TVN 24 i „Faktów” TVN, uważa, że w tym wypadku PiS i TVP wysłały przekaz do zagubionego elektoratu. – Ludzie dostali sygnał, kto naprawdę rządzi. Najważniejszy jest pan prezes i pani premier, a prezydent Duda jest w odwrocie – podkreśla Kolenda-Zaleska.
– Taka kolejność wyemitowania orędzi to brak profesjonalizmu. Nie można jednak wykluczyć, że ekipa zarządzająca TVP za wszelką cenę chciała się przypodobać prezesowi Kaczyńskiemu – tak sprawę ocenia Rafał Ziemkiewicz, publicysta „Tygodnika do Rzeczy”.