Wczoraj, 20 lipca, Sejm przegłosował zmiany przepisów o Sądzie Najwyższym. Projekt nowelizacji ustawy o przewiduje m.in. umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. W praktyce politycy przejmą kontrolę nad wyborem sędziów. Inne zmiany w sądownictwie przeprowadzane przez PiS też idą w stronę upolitycznienia całego wymiaru sprawiedliwości.
Prawnik Agory, wydającej m.in. „Gazetę Wyborczą”, mecenas Piotr Rogowski uważa, że wprowadzane zmiany stwarzają ogromne zagrożenie dla dziennikarzy i mediów. – Już teraz przepisy nie stawiają dziennikarzy w dobrej pozycji wobec sądów, ale dziennikarz i media mogły mieć nadzieję na rozpatrzenie sprawy przez niezależnych sędziów. Teraz to się skończyło. Dziennikarz w zderzeniu z apartem władzy nie będzie miał żadnych szans. A dziennikarze są zwykle w sporze z władzą, politykami, spółkami skarbu państwa, którym patrzą na ręce. Trudno przypuszczać, że sędzia, którego pozycja, kariera, awanse i zarobki zależą od władzy i rządzącej partii, stanie po stronie dziennikarza – uważa Rogowski. Jego zdaniem środowisko dziennikarskie może się spodziewać zastraszania, a nawet odbierania mediom koncesji. – PiS będzie chciało zniszczyć wolne dziennikarstwo. I do kogo się wtedy odwołać, gdy sądy, prokuratura, sędziowie są z partyjnego nadania? Oczywiście, pozostaje odwołanie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który pewnie poszkodowanej osobie przyzna odszkodowanie, ale to żadne pocieszenie.
Adwokat Michał Fertak uważa, że przegłosowana właśnie ustawa dotyczyć będzie wszystkich obywateli, w tym dziennikarzy i mediów, ale trudno jeszcze przewidzieć w jakim stopniu. – To sytuacja, z jaką nie mieliśmy do czynienia od 1989 roku – zauważa Fertak. – Wiele spraw jest obecnie w toku, na etapie apelacji lub kasacji i trudno dziś powiedzieć, jak w takim szybkim tempie wprowadzana nowelizacja ustrojowo-prawna wpłynie na ich przebieg. Wymiana kadr i zmniejszenie liczby sędziów w Sądzie Najwyższym z pewnością wydłuży czas rozpoznawania spraw i niesie ze sobą olbrzymie ryzyko zmiany dotychczas wysokiej jakości orzeczeń wydawanych przez Sąd Najwyższy – mówi Michał Fertak.
Marcin Kącki, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, który wygrał sprawę w Strasburgu (Trybunał uznał, że polskie sądy, skazując go za zniesławienie, złamały art. 10 Europejskiej konwencji praw człowieka i Polska ma zapłacić mu 5 tys. euro zadośćuczynienia) uważa, że dziennikarzom będzie trudniej dochodzić swoich praw. – Jeśli minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zgromadzi w swoich rękach absolutną władzę nad wymiarem sprawiedliwości i będzie decydował o karaniu i awansowaniu podlegających mu sędziów, to wątpię, że sędziowie będę mieli odwagę zrobić cokolwiek wbrew woli i interesom PiS. Dziennikarze i media będą na wstępie spraw sądowych przegrani. Dlatego uważam, że do takich sądów, które nie mają umocowania konstytucyjnego, nie ma po co chodzić – mówi Kącki.
Andrzej Stankiewicz, dziennikarz polityczny Onetu, który ma za sobą dwie wygrane sprawy w Strasburgu, też uważa, że wprowadzane zmiany są niebezpieczne dla dziennikarzy. – Mam za sobą dziesięć lat procesów i wiem, że nasze sądy nie szanują praw dziennikarzy, nie rozumieją mediów. Było bardzo źle, a teraz będzie dużo gorzej. Wygrałem kilka lat temu sprawę ze Zbigniewem Ziobrą, teraz nie miałbym żadnych szans – uważa Stankiewicz. Jego zdaniem wśród dziennikarzy może się pojawić autocenzura. – Od pewnych tematów będzie lepiej się trzymać z daleka. Ja mam szczęście, że pracuję w firmie, która zapewnia mi opiekę prawną i mam komfort, że mogę nie odpuszczać i nie zamierzam odpuszczać. Ale ile mediów w Polsce daje dziennikarzom taki komfort pracy? Kto zaryzykuje swoimi pieniędzmi i wolnością, wiedząc, że na pewno sprawę w sądzie przegra?