„Wprost” nie musi przepraszać Sławomira Nowaka za tekst „Nowak-złote dziecko Tuska” – zdecydował Sąd Apelacyjny w Warszawie. Wymiar sprawiedliwości powinien natomiast jeszcze raz rozpoznać kwestię odpowiedzialności tygodnika za komentarze internautów – brzmi wyrok. Roman Giertych ogłasza zwycięstwo, a wydawca tygodnika odpowiada: – To twitterowy fake news.
Sprawa dotyczy tekstu autorstwa Sylwestra Latkowskiego, Michała Majewskiego i Cezarego Bielakowskiego, który ukazał się na łamach tygodnika „Wprost” w 2013 roku. Autorzy sugerowali, że minister Nowak przyjmował korzyści majątkowe w zamian za ułatwianie prywatnej firmie uzyskiwania kontraktów z instytucjami rządowymi oraz spółkami z udziałem Skarbu Państwa. W pozwie opisany urzędnik domagał się od Agencji Wydawniczo-Reklamowej „Wprost” oraz Sylwestra Latkowskiego (ówczesny redaktor naczelny) przeprosin. Już w toku procesu Sławomir Nowak zażądał od pozwanych dodatkowo zapłaty zadośćuczynienia za doznaną krzywdę (15 tys. zł), oraz tego, by „Wprost” – jako administrator portalu Wprost.pl – przeprosiła za dopuszczenie ostrych w tonie komentarzy internautów.
W grudniu 2015 roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił w całości powództwo Nowaka, lecz ten złożył apelację od tego orzeczenia. 3 lipca br. Sąd Apelacyjny przychylił się do stanowiska sądu niższej instancji: oddalił apelację w zakresie materiału prasowego. W zakresie komentarzy internautów cofnął sprawę do ponownego rozpoznania do sądu pierwszej instancji.
Sąd wskazał, że w pisemnym uzasadnieniu wyroku sądu pierwszej instancji zabrakło wyjaśnienia w zakresie odpowiedzialności wydawcy za komentarze internautów. Sąd Okręgowy zatem ponownie będzie musiał rozstrzygnąć sprawę i zająć jasne stanowisko w kwestii odpowiedzialności administratora serwisu Wprost.pl za krytyczne komentarze internautów o Sławomirze Nowaku.
Sprawę skomentował na Twitterze Roman Giertych (mecenas Sławomira Nowaka), informując, że sąd „uchylił wyrok niekorzystny dla S. Nowaka w jego sprawie przeciwko „Wprost” dotyczącej artykułu, który doprowadził do dymisji”.