Dziś pożegnaliśmy Tadeusza Kijonkę, literata, dziennikarza, wydawcę i społecznika

Pogrzeb Tadeusza Kijonki

– Służył całej śląskiej społeczności, dlatego czyny Jego idą za Nim przed tron Boży – mówił abp Damian Zimoń, który koncelebrował mszę żałobną w katowickiej archikatedrze. W ostatniej drodze Tadeusza Kijonkę żegnała rodzina, liczni przyjaciele, przedstawiciele środowisk naukowych, kulturalnych i gospodarczych. Msza żałobna rozpoczęła się o godzinie 10.00 w katowickiej archikatedrze. Tadeusz Kijonka, Ślązak z Radlina i Polak ze Śląska, jak o sobie mówił, zmarł w piątek, 30 czerwca, w wieku 80 lat.

Żył twórczo i aktywnie zostawiając nam swój trwały ślad w śląskiej przestrzeni, a nade wszystko w poezji. Założył Górnośląskie Towarzystwo Literackie, by skupiać rozproszone środowisko, a potem miesięcznik społeczno-kulturalny „Śląsk”, którego pozostawał wieloletnim redaktorem naczelnym.

Przez ponad 40 lat był kierownikiem literackim Opery Śląskiej. Upominał się o Ślązaków z sejmowej trybuny i to On jest autorem tego określenia: „krzywda śląska”. Wydał kilka tomów poetyckich, m.in. „Witraże”, „Kamień i dzwony”, „44 sonety brynowskie”, „Czas, miejsca i słowa”. Jest autorem utworów scenicznych: opery „Wit Stwosz” i musicalu „Zaczarowany bal”.

W czasie mszy pogrzebowej homilię wygłosił ks. prof. Jerzy Szymik, poeta z tej samej, co Tadeusz Kijonka, Ziemi Rybnicko-Wodzisławskiej. Po jej zakończeniu nastąpiło odprowadzenie Zmarłego na cmentarz przy ulicy Francuskiej w Katowicach.

W ostatnim tomie wierszy, „Słowo w słowo”, Tadeusz Kijonka pytał:

„A co po drugiej stronie –
Czy tam wszystkie koniec?
Nic po mrówce, motylu,
Po życiu, co tylko chwilą?”.

– Zawsze nas gromadził (i to był jego geniusz) wokół siebie, wokół słowa, Śląska, przyjaźni – mówił w homilii ks. prof. Jerzy Szymik. – Gdy do mnie dzwonił, szczególnie w tym ostatnim czasie, zasłuchiwałem się w jego słowa, a była w nich zgoda na życie, jakie było, jakie jest.

Metropolita katowicki, abp Wiktor Skworc w słowach skierowanych do żałobników napisał, że Tadeusz Kijonka gorliwie przeżył swoje życie, które oddal bliskim, ale także ojczyźnie, ojcowiźnie i śląskiej kulturze.

– Wielką nam pustkę uczyniłeś, Tadeuszu – mówił z kolei literaturoznawca prof. Marian Kisiel. Żegnał przyjaciela w imieniu Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego, którego Tadeusz Kijonka był założycielem, oraz miesięcznika „Śląsk”, który stworzył, a potem przez lata kierował pracą redakcji. Profesor mówił o zmarłym, że „kochał Polskę i Śląsk, jak kocha się Pana Boga”. Polskę i Śląsk stawiał w jednym szeregu. – Od niego uczyliśmy się kochać i rozumieć Śląsk – dodał. – Gdy już ciężko chorował, nigdy nie mówił o tym z lękiem, ale z nadzieją, że wszystko w tym życiu ma sens.

Oddanie śląskiej ziemi było wzruszające. Mówił o tym także prezydent Katowic Marcin Krupa. Tadeusz Kijonka wciąż zadawał w swojej twórczości egzystencjalne pytanie: co po nas zostanie. – Jestem przekonany, że pozostanie pamięć po człowieku zaangażowanym w sprawy swojej małej ojczyzny – mówił prezydent Krupa.

Chór Opery Śląskiej, w której Tadeusz Kijonka przez ponad 40 lat był kierownikiem literackim, zaśpiewał na koniec mszy żałobnej pieśń niewolników z opery „Nabucco” Verdiego.

Zmarły poeta spoczął na cmentarzu przy ul. Francuskiej w Katowicach.