Janusz Kawecki z KRRiT: Jan Hartman nie licuje z Polskim Radiem, analizujemy jak media włączyły się w pucz sejmowy

Janusz Kawecki

Prof. Janusz Kawecki, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, poinformował, że przekazał prezesowi Polskiego Radia swoją krytyczną opinię o udziale Jana Hartmana w audycji Polskiego Radia, po której na krótko zwolniono prowadzącego Filipa Memchesa. Ponadto KRRiT zleciła ekspertyzę dotyczącą tego, jak media relacjonowały zamieszanie w Sejmie w drugiej połowie grudnia ub.r.

W minioną sobotę prof. Janusz Kawecki był gościem „Rozmów niedokończonych” Radia Maryja, rozmawiał w audycji z dyrektorem stacji o. Tadeuszem Rydzykiem. Członek KRRiT odniósł się m.in. do udziału Jana Hartmana pod koniec kwietnia w programie Polskiego Radia 24 na temat listu biskupów o patriotyzmie.

Przypomnijmy, że krótko po emisji audycji zarząd Polskiego Radia zwolnił jej gospodarza Filipa Memchesa i odwołał wicedyrektora PR24 Krzysztofa Gottesmana (zastąpił go Robert Tekieli). Prezes nadawcy Jacek Sobala otwarcie przyznał, że przyczyną tych decyzji było zaproszenie Jana Hartmana, który opowiada się m.in. za kazirodztwem.

Zwolnienie Memchesa i odwołanie Gottesmana z tego powodu skrytykowało wielu dziennikarzy, także z „W Sieci”, Telewizji Republika i Telewizji Polskiej. Wyjaśnień od Jacka Sobali zażądał Krzysztof Czabański, poseł PiS i przewodniczący Rady Mediów Narodowych.

W tej sytuacji prezes Polskiego Radia spotkał się z Filipem Memchesem. Dziennikarz przyjął propozycję ponownego zatrudnienia w Polskim Radiu 24. Natomiast Krzysztof Gottesman jest nadal zatrudniony w firmie, tak samo jak odwołani dyrektorzy radiowej Trójki.

Prof. Janusz Kawecki poinformował, że sporo osób skarżyło mu się na udział Jana Hartmana w audycji Polskiego Radia 24 o liście Episkopatu. – Wielu znajomych najpierw dzwoniło do mnie, mówiąc: „Słyszeliśmy, to oburzające, co zrobić”. Ja mówię: „Pierwsza rzecz, powinno się pisać skargi. Wtedy my podejmujemy działania”. Po krótkim czasie okazało się, że prezes Polskiego Radia podjął decyzję personalną wobec tego dziennikarza. To uspokoiło tych ludzi, mówią: „To już nie piszemy tej skargi, sprawa została już dostrzeżona przez wyżej stojących” – opisał członek KRRiT.

Sam wysłał w tej sprawie pismo do Jacka Sobali, zwracając mu uwagę, że gdyby nie podjął w tej sprawie decyzji personalnych, do KRRiT wpłynęłoby wiele skarg. – Powiedziałem, że dobór przez prowadzących audycję osoby zaproszonej do mówienia o liście Episkopatu, gdy wiadomo, kto to jest, i nawet wychwalając ten list mówił o innych kapłanach, że ten list jest nie do wiernych, tylko do kapłanów skierowany; i wymienia wśród nich – podałem, że przyjąłem to z oburzeniem – jakieś wymysły o antysemityzmie ojca dyrektora Radia Maryja – to było nielicujące z publicznym radiem – przedstawił prof. Kawecki swój list do prezesa Polskiego Radia.

Niektórzy uważali, że zwolnienie Filipa Memchesa i odwołanie Krzysztofa Gottesmana z powodu zaproszenia Jana Hartmana jest przejawem cenzurowania wybranych osób. Prof. Janusz Kawecki nie zgadza się z taką oceną. – Jeżeli wiadomo, co te osoby w jakiej sprawie będą mówić, to jednak to jest naruszenie zasad, które powinny obowiązywać dziennikarzy: żeby nie wpuszczać na antenę, żeby nie manipulować – stwierdził. – Bardzo dużo tych nie tyle kłamstw, co inwektyw rzucają różni na nazwisko ojca, ale myślę, że to już nie znajduje poparcia i poklasku, a nam wszystkim sprawia przykrość – powiedział do o. Tadeusza Rydzyka.

O. Tadeusz Rydzyk: liczyłem, że KRRiT będzie lepsza, musi działać szybciej

Członek KRRiT poinformował też, że rada zleciła monitoring tego, jak media były zaangażowane w zamieszanie W Sejmie, które zaczęło się 16 grudnia, po tym jak marszałek wykluczył z obrad Michała Szczerbę, a posłowie PO i Nowoczesnej zablokowali mównicę. Przypomnijmy, że prezes PiS Jarosław Kaczyński mocno skrytykował postawę części mediów w tej sytuacji. – Media osiągnęły dno. Po pierwsze, brały bezpośrednio udział w próbie puczu, próbie ataku na Sejm. Ona się wprawdzie nie udała, bo okazali się za słabi, ale taką próbę podjęto, a media zwoływały ludzi, by wzięli w niej udział. To coś w państwie demokratycznym niesłychanego – stwierdził w wywiadzie dla „W Sieci”.

– Krajowa Rada, nawet nie czekając na skargi, postanowiła, że trzeba przeprowadzić monitoring i poddać analizie, w jaki sposób i które media włączyły się w sprawę podburzania i nawet organizowania tego, tak to się określa, puczu. Taki monitoring stosunkowo szybko został zrobiony przez eksperta. Jest przedmiotem analiz – opisał prof. Janusz Kawecki.

– Ale czy nie za długo? Już mamy czerwiec, a to było w grudniu – zwrócił uwagę o. Tadeusz Rydzyk. – Przykro mi powiedzieć, ale w tej sprawie także wewnętrznie muszę walczyć w strukturach Krajowej Rady. Dość długo to trwa – odpowiedział prof. Kawecki. – Lekarz musi działać szybko, żeby leczyć organizm. Panie profesorze, proszę wybaczyć, ale to jest takie stanie na wszelki wypadek. Tak Polski się nie uleczy. Liczyłem na tą Krajową Radę, że to będzie lepsze, proszę wybaczyć. Nie chcę panu zrobić przykrości, liczyłem na to, patrząc na nazwiska, jakie tam są – ocenił dyrektor Radia Maryja. – No trudno. Staram się to utrzymać, ale jest trudno, przyznam – odparł członek KRRiT.

– Na przykład te rzeczy z grudnia powinny być ocenione szybciej – stwierdził o. Rydzyk. – Powinny być. Bo może okazać się, że zło nienazwane złem, przeradza się w jeszcze gorsze. Kto na przykład mógł przypuszczać, że mieli przygotowane opanowanie Sejmu wtedy jak była przygotowywana ta konferencja niby na temat bezpieczeństwa. 700 ludzi do sali kolumnowej miało wejść i potem już nie wiadomo, czy wyjdą. I będzie blokada następna, i znowu będzie to samo podburzanie. Wobec tego mus być reakcja – zgodził się prof. Kawecki.

Prof. Janusz Kawecki, tak samo jak pozostali członkowie obecnego składu KRRiT, został powołany we wrześniu ub.r., wyznaczył go prezydent Andrzej Duda. Z Radiem Maryja jest związany od 1995 roku, kiedy został członkiem rady programowej rozgłośni. Prowadził w stacji program „Głos z Krakowa”, występował też w Telewizji Trwam i publikował w „Naszym Dzienniku”.