Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał wyrok pierwszej instancji nakazujący firmie Murator, wydawcy „Super Expressu”, przeproszenie Michała Tuska za publikację z sierpnia 2012 roku sugerującą, że grozi mu więzienie. Kwotę odszkodowania zmniejszono z 30 do 5 tys. zł. – Wyrok jest rażącym naruszenie wolności słowa. Zaskarżamy do Sądu Najwyższego – zapowiedział Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny „SE”.
Proces wytoczony wydawcy „Super Expressu” dotyczy artykułu „Michałowi Tuskowi grozi do 10 lat” zamieszczonego w „SE” 23 sierpnia 2012 roku, niedługo po upadłości linii lotniczych OLT Express (z którymi współpracował Michał Tusk) i wybuchu afery Amber Gold. W tekście zrelacjonowano rozmowę prezesa stowarzyszenia „Stop korupcji” Tomasza Kwiatka z „Gazetą Polską Codziennie”, który stwierdził, że „jest podejrzenie, że Michał Tusk dopuścił się dwóch poważnych przestępstw”. Dodano, że za pierwsze Tuskowi grozi do 10 lat więzienia, a za drugie – do dwóch lat.
Sąd pierwszej instancji przychylił się do zarzutów w pozwie dotyczących naruszenie dóbr osobistych. Nakazał wydawcy przeproszenie Michała Tuska na łamach „Super Expressu” i zapłacenie mu 30 tys. zł odszkodowania.
Firma odwołała się od tego wyroku. W wtorek sąd apelacyjny podtrzymał go, przy czym zmniejszył odszkodowanie z 30 do 5 tys. zł.
Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny „Super Expressu”, zapowiedział, że wydawca złoży skargę kasacyjną w tej sprawie. – Wyrok jest rażącym naruszenie wolności słowa. Zaskarżamy do Sądu Najwyższego – poinformował na Twitterze.
Michał Tusk przeproszony przez „Fakt”, dalej procesuje się z „Wprost”
Michał Tusk za teksty z sugestiami, że podczas pracy w OLT Express mógł naruszyć prawo, pozwał też wydawców „Faktu” i „Wprost”.
Z pierwszą firmą zawarł ugodę, na mocy której w grudniu 2013 roku w papierowym wydaniu i serwisie internetowym „Faktu” dwukrotnie zamieszczono przeprosiny za naruszenie dóbr osobistych pozywającego. Natomiast w drugim procesie Sąd Apelacyjny w Warszawie w marcu br. orzekł, że „Wprost” ma opublikować przeprosiny, natomiast nie musi płacić Tuskowi odszkodowania. Wydawca tygodnika zapowiedział, że złoży skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.
To kolejny przegrany proces „Super Expressu”
Przypomnijmy, że w sierpniu ub.r. Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie wytoczonej „Super Expressowi” przez Monikę Głodek za serię tekstów z 2013 roku opisujących proces, w którym razem z Janiną Drzewiecką była oskarżona o kradzież odzieży w sklepie w USA (obie kobiety zostały uniewinnione). Sąd nakazał wydawcy „SE” publikować przeprosiny przez 30 dni na pierwszej stronie dziennika i zapłacić powódce 150 tys. zadośćuczynienia.
Decyzję sądu skrytykowało m.in. Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP , według którego uprawomocnienie się wyroku w formie z pierwszej instancji „może oznaczać likwidację poczytnego dziennika, a więc stanowić najdrastyczniejszą formę cenzury”.
Głodek wygrała też procesy w sprawie podobnych publikacji z wydawcami „Faktu” (jednorazowe przeprosiny na pierwszej stronie i 150 tys. zł zadośćuczynienia) i Pudelek.pl (przeprosiny przez 30 dni na stronie głównej i 300 tys. zł zadośćuczynienia). Natomiast Janina Drzewiecka wygrała proces z wydawcą Pudelek.pl, który ma ją przepraszać przez 15 dni i zapłacić 150 tys. zł zadośćuczynienia.
W styczniu br. „Super Express” ujawnił prywatne SMS-y posłów Nowoczesnej Joanny Schmidt i Ryszarda Petru (fotoreporter zrobił zdjęcie, gdy Schmidt przeglądała wiadomości na sali plenarnej w Sejmie). Krytycznie ocenił to zarząd główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polski w komunikacie dotyczącym także prowokacji Macieja Pawlickiego w TVP Info. – Naszym zdaniem, w żadnym z powyższych przypadków interes publiczny nie uzasadniał działań podjętych przez dziennikarzy, a tylko wówczas etycznie usprawiedliwione by było tak głębokie wkraczanie w intymną sferę życia osób publicznych, czy tak daleko idąca prowokacja – napisały władze SDP.