Robert Makłowicz po rozstaniu z TVP nie przechodzi na razie do innej telewizji

Robert Makłowicz

Po zakończeniu w atmosferze sporów współpracy z Telewizją Polską Robert Makłowicz w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zdradza, że nie ma konkretnych planów na przyszłość, a zerwanie umowy jest rodzajem rewanżu nadawcy za publiczne wypowiedzi autora programów kulinarnych. – Obecnie nie prowadzę rozmów z żadną stacją – podkreśla Makłowicz. Tymczasem Telewizja Polska zapowiada pozwanie Makłowicza o ochronę dóbr osobistych.

Źródłem sporu Roberta Makłowicza i kierownictwa Telewizji Polskiej jest spot promujący wiosenną ofertę programową TVP, w którym wystąpił m.in. Makłowicz. Ponad tydzień temu autor programów kulinarnych na Facebooku stwierdził, że jest słowa wykorzystano w zmanipulowanym kontekście – miał na myśli tylko program „Bake Off – Ale ciacho!”, a nie całą Telewizję Polską.

– Podczas nagrania zaproponowano mi pewien tekst mający promować TVP jako taką, ale odpowiedziałem że to absolutnie nie wchodzi w grę – choćby z tego powodu, że mogę się wypowiadać wyłącznie na temat treści, które sam tworzę i nad którymi mam kontrolę. W telewizji jest dzisiaj wiele rzeczy, które mi się nie podobają i nie zamierzałem tego w żaden sposób firmować własnym nazwiskiem – tak całą sytuację opisał Makłowicz w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Sprawa miała swój dalszy ciąg. W piątek Makłowicz ujawnił na Facebooku, że TVP zerwała z nim umowę na produkcję programu „Makłowicz w podróży” oraz udział w tworzeniu „Bake off – Ale ciacho!”. To oznacza, że Makłowicz obecny w TVP od 1998 r. zniknie z anteny publicznego nadawcy.

W sobotę głos w sprawie sporu między TVP a Makłowiczem zabrała Ewa Świecińska, która nadzorowała przygotowywanie budzącego kontrowersje spotu. Stwierdziła, że Makłowicz wiedział w jakim spocie wystąpi, a podczas jego realizacji dziennikarz zachowywał się nieelegancko. Oskarżony twórca i producent w rozmowie z Wirtualnemedia.pl określił doniesienia Świecińskiej mianem oczywistej nieprawdy.

Według informacji uzyskanych przez Wirtualnemedia.pl umowa o rozwiązaniu współpracy między TVP a Makłowiczem przewiduje emisję jeszcze czterech premierowych odcinków „Makłowicza w podróży”: jednego nagranego na Filipinach i trzech zrealizowanych w Austrii. Tymczasem w niedzielę w TVP nie nadano żadnego premierowego odcinka, a jedynie powtórkę jednego ze starszych.

W kolejnej rozmowie z nami Robert Makłowicz nie chce komentować decyzji nadawcy. Ujawnia jednocześnie, że nie ma na razie sprecyzowanej wizji swojej przyszłości w mediach.

– Na razie nie mam żadnych konkretnych planów związanych z dalszym losem mojego programu i ogólnie mojej aktywności w telewizji – zdradza Makłowicz. – W internecie widziałem głosy, że mój spór z Telewizją Polską to wyłącznie działania PR-owe związane z przejściem do innego nadawcy. Nic takiego nie ma miejsca, obecnie nie prowadzę rozmów z żadną stacją.

Co dalej?

Makłowicz zaprzecza także innym pogłoskom mówiącym o tym, że przeniesie swój program do Polsatu. – Pierwsze słyszę. Na razie nie otrzymałem żadnych propozycji w tym zakresie, ani od Polsatu, ani od innego nadawcy – dementuje nasz rozmówca.

Robert Makłowicz podkreśla, że choć pracował w TVP prawie przez 20 lat, to dopiero za panowania obecnego kierownictwa stacji spotkał się z taką reakcją na głoszenie własnych poglądów, do których każdy ma prawo. Nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że obecne zerwanie współpracy pomiędzy nim a TVP jest rodzajem odwetu ze strony publicznego nadawcy.

– W trakcie mojej obecności w TVP kierownictwo tej instytucji bywało różne, i różne środowiska polityczne nią kierowały – stwierdza Makłowicz. – Nie przypominam sobie sytuacji, w której byłbym szykanowany z powodu jakichkolwiek publicznych wypowiedzi, także tych związanych z polityką. Przy obecnej ekipie rządzącej w TVP nie ma miejsca na żaden sprzeciw, wszyscy mają podążać równym krokiem w tym samym kierunku. To co robiłem dla telewizji w żaden sposób nie dotyczyło polityki, a jako obywatel mam prawo prezentować własne poglądy publicznie.

Nasz rozmówca unika jasnej odpowiedzi na pytanie czy w przyszłości, przy zmianie kierownictwa nadawcy, rozważy powrót do TVP. – Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Nie ma wątpliwości, że w telewizji publicznej są konieczne gruntowne reformy, które w przyszłości na stałe odseparują tego nadawcę od zmieniających się wpływów politycznych – ocenia Makłowicz.

– Nadal uważam, że telewizja nosząca nazwę publicznej jest idealnym miejscem dla takiego programu, jaki ja produkowałem. Tym bardziej, że zawsze chroniłem go przed jakimikolwiek wpływami, także tymi ze strony reklamodawców próbującymi wykorzystać program do promocji własnych produktów, np. w formie product placement. Zawsze też starałem się oddzielać sacrum od profanum, to znaczy wyraźnie sygnalizować widzom kiedy występuję w roli osoby reklamującej jakiś produkt, a kiedy oceniałem konkretne towary w sposób obiektywny polegając na własnym smaku czy zmyśle estetycznym – podkreśla Robert Makłowicz.

Będzie pozew

W niedzielę wieczorem Telewizja Polska poinformowała portal Wirtualnemedia.pl, że w najbliższych dniach skieruje do sądu pozew przeciwko Robertowi Makłowiczowi o ochronę dóbr osobistych TVP i „zaatakowanych w jego wypowiedziach współpracowników spółki”. TVP będzie żądała publicznych przeprosin i odszkodowania adekwatnego do poniesionych strat wizerunkowych.

Robert Makłowicz jako krytyk kulinarny i dziennikarz prowadził programy w Telewizji Polskiej od 1998 roku – najpierw przez 10 lat „Podróże kulinarne Roberta Makłowicza”, a od 2008 roku w TVP2 program „Makłowicz w podróży”.