Środowe wydanie „Magazynu Śledczego Anity Gargas” wywołało mnóstwo kontrowersji jeszcze przed emisją. Tuż po niej w mediach społecznościowych zawrzało. Program powstał na kanwie archiwalnych zdjęć oraz materiałów wideo. Wszystko zmontowano i opatrzono komentarzem. Głównych zainteresowanych nie poproszono o wypowiedź.
– Mówiłem o polskich obozach koncentracyjnych zanim stało się to modne. Tak w mediach społecznościowych chwalił się niedawno lider jednej z legalnych organizacji działających w naszym kraju. Ta sama osoba twierdzi, że nie poczuwa się do lojalności wobec państwa polskiego – tak zaczyna się ostatni „Magazyn Śledczy Anity Gargas” poświęcony Ruchowi Autonomii Śląska.
Przypomnijmy, że to cotygodniowy program bezkompromisowej, jak nazywa ją stacja TVP 1, dziennikarki, która prześwietla najskrytsze tajemnice władzy różnych szczebli i ujawnia wszelkie nadużycia oraz przypadki łamania prawa.
Tym razem padło na Ruch Autonomii Śląska. Fakt, organizacja prześwietlona może i została, ale jednostronnie i tendencyjnie. Wydawcom zabrakło obiektywizmu, a narrację zbudowano, wykorzystując kolaż archiwalnych wypowiedzi.
Zarzutów stawianych członkom RAŚ nie skonfrontowano z rzeczywistością. Nikogo z nich nie poproszono o komentarz. Przytoczono za to wypowiedzi posła Stanisława Pięty z PIS, który RAŚ określił mianem „pożałowania godnej organizacji”, a dr Krzysztof Kawęcki stwierdził, że działalność ruchu jest szkodliwa dla Polski. W programie padło także stwierdzenie, że RAŚ znajduje się w raporcie polskich służb specjalnych o zagrożeniach dla państwa. „Czy chce oderwania Śląska od Polski? Czy jest narzędziem niemieckiej propagandy” – pytano. Natomiast „Marsz Pamięci o Zgodzie” – wydarzenie mające upamiętnić więźniów sowieckich i polskich komunistycznych obozów koncentracyjnych, deportowanych do ZSRR i inne cywilne ofiary Tragedii Górnośląskiej, nazwano propagandową imprezą. Członkom ruchu zarzucono też, że deprecjonują polskość oraz polski dorobek.
W reportażu zarysowano wyraźną dychotomię, dzieląc polskie społeczeństwo na kategorie „my” i „oni”. Partii rządzącej przeciwstawiono Ruch Autonomii Śląska, który zdaniem realizatorów ochoczo wspierany jest przez Platformę Obywatelską. Czy potrzebnie pokazano organizację w tak negatywnym świetle? Co miało to na celu?
Realizatorzy programu starali się wytropić ślady RAŚ w Katowicach. Reporterzy udali się nawet do siedziby w Katowicach, przy ul. ks. Norberta Bończyka. Jak się okazuje, biuro tam, co prawda było, ale dawno. Dziś nie ma już po nim śladu. Osoba, która otworzyła drzwi podarowała za to reporterom pismo „Jaskółka Śląska”. Próbowano także podważyć zasadność finansowania z pieniędzy publicznych niektórych imprez kulturalnych organizowanych na Śląsku, czy wydawania czasopisma „Fabryka Silesia”.
Dostało się także redaktorowi „Fabryki Silesia”, doktorowi hab. Zbigniewowi Kadłubkowi – filologowi klasycznemu, eseiście, wykładającemu na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Śląskiego, który został okrzyknięty czołowym ideologiem RAŚ, oraz Szczepanowi Twardochowi. Ten ostatni skomentował fakt następująco:
(…) bardzo się ucieszyłem, kiedy z porannego przewijania fejsa dowiedziałem się, iż Anita Gargas zdemaskowała mnie jako ideologa RAŚ. Razem z profesorem Kadłubkiem. Towarzystwo najlepsze, wyobraziłem sobie więc, że pisowska dziennikarka śledcza odkrywa spisek na miarę kodu Leonarda (…)
Program ewidentnie miał na celu dyskredytację Ruchu Autonomii Śląska. Wyśmiano wielokrotnie podejmowane próby rejestracji Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. Podkreślono, że bez wsparcia Platformy Obywatelskiej Ruch Autonomii Śląska nie miałby racji bytu. W roli eksperta wypowiedział się Piotr Semka, publicysta „Do Rzeczy”. Wspomniano także, że współrządząc województwem RAŚ próbuje pisać od nowa historię Śląska, a jako przykład podano niedawną wystawę w Muzeum Śląskim. Choć podjęto próbę przedstawienia wiedzy o ruchu w pigułce, to w wyniku użycia fragmentów archiwalnych wypowiedzi, wyrwanych z kontekstu, uzyskano efekt mierny. To jednostronna relacja.
– Z łezką w oku obejrzałem wczorajszy materiał Anity Gargas, którą poznałem jako działaczkę Niezależnego Zrzeszenia Studentów w roku 1987. Dziennikarsko program przypomina teksty, które pisała wówczas do podziemnej bibuły. Poczułem się znowu młody – komentował na Facebook’u Jerzy Gorzelik.