Dziennikarka TVP Gdańsk zarzuca własnej redakcji manipulację

Joanna Strzemieczna - Rozen

TVP Gdańsk w swoim programie informacyjnym „Panorama” skrytykowała nowy skład rad programowych… TVP Gdańsk i Radia Gdańsk. Dziennikarka gdańskiego oddziału TVP Hanna Kordalska-Rosiek zarzuciła własnej redakcji manipulację.

W „Panoramie” 27 stycznia br. prowadząca, informując o powołaniu przez Radę Mediów Narodowych nowych rad programowych TVP Gdańsk i Radia Gdańsk, stwierdziła, że „ich skład budzi kontrowersje”. W materiale podano, że „wśród członków rady programowej znalazły się nazwiska osób, których przeszłość i działalność w czasie stanu wojennego jest niejasna”. Na początku była mowa o dziennikarzu i byłym agencie SB Henryku Jezierskim, a później poinformowano, że „kontrowersje budzi też nominacja byłego dziennikarza TVP Gdańsk do rady programowej Radia Gdańsk” Janusza Trusa.

10 lutego Janusz Trus wykupił płatne ogłoszenie w „Gazecie Wyborczej Trójmiasto”, zamieszczając w nim dokument IPN, z którego wynika, że nie był współpracownikiem SB. „W tym materiale zestawiono mnie z tajnym współpracownikiem SB, poinformowano, że mam niejasną przeszłość, a moja osoba budzi kontrowersje. Zasugerowano, że mogłem być także tajnym współpracownikiem SB” – powiedział Trus w „GW”.

Na to sprawę skomentowała wieloletnia dziennikarka TVP Gdańsk, obecnie współpracowniczka oddziału, Hanna Kordalska-Rosiek – w poniedziałek 13 lutego rozesłała całemu zespołowi oświadczenie, w którym napisała, że kategorycznie sprzeciwia się „stosowaniu socjotechnik pod pozorem uprawiania dziennikarstwa w TVP Gdańsk”.

„W informacji o powołaniu nowych rad programowych w TVP Gdańsk i Radiu Gdańsk zestawiono nazwiska byłego agenta SB Henryka Jezierskiego z byłym dziennikarzem TVP Gdańsk Januszem Trusem, sugerując tym samym, że nie powinni zasiadać w radach programowych, bo mogą mieć podobną agenturalną przeszłość” – przypomniała Kordalska-Rosiek. I zwróciła się „z prośbą do kolegów dziennikarzy TVP Gdańsk, by nie zapominali o standardach zawodowych i etycznych, bo tylko wtedy uprawianie tego zawodu ma sens”.

Hanna Kordalska-Rosiek o sprawie dowiedziała się z prasy. – Nie lubię Trusa, nie przyjaźniłam się z nim, ale uważam, że przekroczono wszelkie granice. Tak skonstruowano ten materiał i tak to wszystko spreparowano, że można wyrobić pogląd, że jest to tajny agent. Tak nie należy robić. To świństwo. Chodzi o pryncypia – tłumaczy „Presserwisowi” Kordalska-Rosiek. Zaznacza, że jako szefowa gdańskiego koła związku zawodowego „Wizja” szczególnie jest wyczulona na standardy. – Zanim bym wprowadziła tryb związkowy, uzgadniała sprawę z Warszawą i podjęta zostałaby uchwała, wydłużyłoby to czas reakcji niemiłosiernie. Uznałam, że najuczciwiej będzie podpisać się imieniem i nazwiskiem, i zawodem. Przemówiłam swoim głosem w tej sprawie – wyjaśnia. Uznała, że wysłanie oświadczenia do wszystkich w TVP Gdańsk będzie najwłaściwszym sposobem wypowiedzi.

Hanna Kordalska-Rosiek pytana, czy nie obawia się konsekwencji ze strony kierownictwa TVP Gdańsk, przyznaje: – Mam mieć kontynuację cyklu „W świetle prawdy”. Mam więc sporo do stracenia, bo gdyby teraz ta druga część weszła, miałabym przynajmniej 12-14 filmów do zrobienia.

Czy dziennikarze TVP Gdańsk zareagowali na jej na oświadczenie? – Cisza – przyznaje dziennikarka.

W poniedziałek nie udało nam się uzyskać komentarza dyrektor TVP Gdańsk Joanny Strzemiecznej-Rozen.