Warszawski sąd orzekł, że Cezary Gmyz ma przeprosić Leszka Szymowskiego za skrytykowanie go za pytanie, czy mógł być współpracownikiem SB i UOP-u, związane z rozdziałem, który ostatecznie nie znalazł się w książce Szymowskiego. Cezary Gmyz ma przeprosić Szymowskiego także za napisanie w „Rzeczpospolitej”, że wydawca jego innej książki próbował zastraszyć Gmyza, żeby nie dopuścić do publikacji krytykującego ją tekstu. Publicysta „Do Rzeczy” nie musi natomiast płacić Szymowskiemu odszkodowania. Gmyz odwoła się od obu wyroków.
W połowie 2013 roku sąd lustracyjny w Warszawie orzekł, że Cezary Gmyz, publicysta „Do Rzeczy, a od jesieni ub.r. korespondent TVP w Niemczech, napisał prawdę w swoim oświadczeniu lustracyjnym, że nie współpracował z SB.
Dziennikarz tłumaczył, że poddał się autolustracji, ponieważ sekta Himavanti podała, że współpracował z bezpieką, a zarzuty te miał powtórzyć Leszek Szymowski, dziennikarz tygodników „Angora” i „Najwyższy Czas”, w rozdziale swojej książki „Media a bezpieka”. – Rozdział ten ostatecznie nie wszedł do książki, ale Szymowski rozsyłał go mailem po różnych znajomych – stwierdził Gmyz. Zapowiedział, że w związku z tym pozwie Szymowskiego.
Leszek Szymowski podkreślił, że w tym rozdziale nie było informacji o współpracy Gmyza z SB. – W trakcie prac nad tą książką uzyskałem wgląd do dokumentów, z których wynikało, iż w latach 1993-1998 Cezary Gmyz był zarejestrowany jako konsultant Urzędu Ochrony Państwa. Zwróciłem się do red. Cezarego Gmyza na piśmie o zajęcie stanowiska, jednak nie uzyskałem od niego odpowiedzi. Kopie mojego listu Cezary Gmyz zamieścił na swoich profilach na twitterze i Facebooku, opatrując je złośliwymi komentarzami – wyjaśnił.
Gmyz skrytykował też Szymowskiego za pytania z pisma i rzekome informacje z nieopublikowanego rozdziału książki w wywiadach udzielonych „Gazecie Polskiej” i „Gazecie Polskiej Codziennie”. Powiedział, że Szymowski zarzucił mu współpracę z SB, a w przeszłości wielokrotnie pomawiał inne osoby o taką współpracę. Leszek Szymowski pozwał Cezarego Gmyza za te stwierdzenia.
Jak przekazał nam Szymowski, we wtorek sąd stwierdził, że wpisy i wywiady Gmyza naruszyły dobra osobiste pozywającego. Nakazał publicyście „Do Rzeczy” publikację przeprosin wobec Szymowskiego na pierwszej stronie „Gazety Polskiej Codziennie” i piątej stronie „Rzeczpospolitej”. – W uzasadnieniu ustnym sąd stwierdził, że zarzuty Cezarego Gmyza pod moim adresem były krzywdzące, narażały mnie na utratę wiarygodności i dobrego imienia i były nieuzasadnione – opisał nam Leszek Szymowski.
Pozywający domagał się też 50 tys. zł odszkodowania, uzasadniając, że wskutek wypowiedzi Gmyza stracił kontrakt dziennikarski. Sąd nie przyznał odszkodowania.
To drugi wyrok w procesach sądowych obu dziennikarzy. W listopadzie ub.r. sąd pierwszej instancji ogłosił kolejny wyrok w procesie dotyczącym artykułu Cezarego Gmyza „Próba zastraszania w obronie nierzetelnej książki” zamieszczonego w kwietniu 2012 roku w „Rzeczpospolitej”. Gmyz napisał w tekście, że wydawca książki Leszka Szymowskiego „Agenci SB kontra Jan Paweł II” próbował zastraszyć dziennikarza „Rz”, żeby nie napisał o niej krytycznego artykułu.
– Gdy dziennikarz „Rz” zaczął zbierać informacje na jej temat, na spotkanie zaprosił go wydawca pozycji Jan Piński. Podczas rozmowy poinformował, że Szymowski, gdyby ukazały się niepochlebne informacje na jego temat, zamierza w tygodniku „Angora” ujawnić rzekomą współpracę Cezarego Gmyza z UOP na początku lat 90. Próba zastraszenia tylko przyspieszyła publikację artykułu przestrzegającego przed książką – napisał Cezary Gmyz.
Leszek Szymowski pozwał Gmyza za ten tekst. Powództwo zostało oddalone, a Szymowski odwołał się i sąd apelacyjny skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. W listopadzie ub.r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Gmyz naruszył dobra osobiste Szymowskiego i nakazał publicyście „Do Rzeczy” zamieszczenie przeprosin tylko na pierwszej stronie „Rzeczpospolitej” (pozywający domagał się publikacji przeprosin także w „Angorze”).
Szymowski domagał się też 100 tys. zł odszkodowania, tłumacząc, że taką wartość miała umowa na projekt badawczy, która nie została z nim podpisana w związku z artykułem Gmyza w „Rzeczpospolitej”. Sąd oddalił tę część powództwa, a Leszek Szymowski zapowiada, że złoży apelację od tej części wyroku.
Cezary Gmyz poinformował nas, że złoży apelację od tych wyroków. – Nie zgadzamy się z rozstrzygnięciami w obu procesach. Należy podkreślić, że sąd uwzględnił powództwo tylko w nieznacznym zakresie i tylko w zakresie roszczeń niemajątkowych – skomentował dla Wirtualnemedia.pl mec. Maciej Zaborowski, adwokat Gmyza.