Dziennikarz portalu Fakt24.pl wbrew umowie z dyrekcją II Społecznego LO – nakręcił materiał filmowy ze studniówki w tej placówce, który posłużył redakcji do ilustracji materiału o prostytucji. – Nie tak się umawialiśmy. Zastanawiamy się nad podjęciem kroków prawnych – mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Anna Sobala-Zbroszczyk, dyrektor szkoły. – Zachowaliśmy normy określane prawem i dobrym obyczajem – odpowiada Maciej Kabroński, szef portalu Fakt24.pl.
Studniówka w II Społecznym Liceum Ogólnokształcącym odbyła się w styczniu. Kilka dni przed zabawą do szkoły zadzwonił dziennikarz serwisu poprosił o możliwość sfilmowania fragmentu zabawy, pod pozorem zrobienia „miłej pamiątki”. Dyrektor Anna Sobala-Zbroszczyk mówi, że nie przeczuwała wówczas niczego złego. – Zgodziliśmy się, ale pod pewnymi warunkami. Pierwszym z nich było sfilmowanie wyłącznie rozpoczynającego studniówkę poloneza. Drugim – filmowanie z miejsca wyznaczonego. Tymczasem oba te warunki zostały złamane. Dziennikarz ruszył z kamerą na zaplecze, zaczepiał dziewczęta, wypytywał Bóg wie, o co. O tym wszystkim dowiedziałam się jednak znacznie później – mówi dla portalu Wirtualnemedia.pl dyrektor szkoły.
W parę dni po wizycie przedstawiciela redakcji w liceum, na portalu Fakt24.pl ukazał się film o prostytucji, jaka ma się szerzyć wśród polskich licealistów pod pretekstem szukania partnera na studniówkę. Materiał nosił tytuł „Seks na studniówce? Nagraliśmy licealistkę do wynajęcia”. – W materiale pojawiło się około trzy minuty filmu ze Społecznego Liceum, do którego chodzi moja córka. Twarze licealistów, których z zaskoczenia pytano o proceder wymieniony w tytule materiału, nie były zamazane. W ten sposób przedstawiono dwóch lub trzech uczniów – mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Michał Kobosko, były dziennikarz. Gdy rodzice podnieśli alarm na Facebooku, grożąc redakcji sprawą sądową, film najpierw zniknął z portalu, a następnie wrócił – ale przemontowany. Zniknęły sceny z niezamazanymi twarzami licealistów ze Społecznego LO, a w tle pojawiły się co prawda sceny z otwierającym bal polonezem – jednak zostały rozmazane i nie sposób już ustalić, z której szkoły pochodzą. – W Internecie jednak nic nie ginie. mamy tamto nagranie – mówi nam Michał Kobosko. –
Serdecznie proszę nauczycieli, dyrekcje, by jeszcze dokładniej sprawdzali, spisywali dane, numery telefonów osób, które chcąc dostać się do szkoły podają się za dziennikarzy. Trudno mieć pretensję, że ci z nas, które nie mają na co dzień do czynienia z mediami, nie znają technik operacyjnych Faktu, Super Expressu i tym podobnych. Musicie się Państwo liczyć z tym, że nic, co jest wam przekazywane, obiecywane, deklarowane, nie zostanie dotrzymane, a publikacja będzie całkowicie niezgodna z prawdą i uczciwością dziennikarską. Ten typ mediów tak po prostu ma – i to się już nie zmieni – napisał na swoim profilu facebookowym Michał Kobosko.
Dyrektor Anna Sobala-Zbroszczyk mówi, że szkoła nie skontaktowała się z redakcją Fakt24.pl. – Na razie trwają narady. Uczestniczą w nich rodzice i prawnicy. Rozważamy oddanie sprawy do sądu. Decyzja zapadnie lada dzień – podsumowuje dla portalu Wirtualnemedia.pl.
Maciej Kabroński, szef Fakt24.pl, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówi, że rozumie emocje towarzyszące materiałowi. – Zjawisko w nim ukazane oceniamy jako szkodliwe i objęte swoistym tabu. Redakcja Fakt24.pl zawsze podejmowała trudne, ważne tematy, i tak się stało tym razem. Ale podkreślam, że przy tworzeniu materiału zachowaliśmy normy określone prawem i dobrym obyczajem, w szczególności uzyskaliśmy niezbędną zgodę dyrektora placówki i nagranych uczniów. Wypowiadający się w materiale są osobami pełnoletnimi i władnymi do udzielenia zgody na udział w nagraniu. Miały też pełne rozeznanie, dla kogo nagrywany jest materiał i w jakiej sprawie.
Dlaczego zatem materiał został zmodyfikowany? – Zrobiliśmy to po interwencji jednego z rodziców. Uznaliśmy, że w tego rodzaju sprawie powinniśmy uszanować zwyczajowe prawo rodzica dorosłego nastolatka do podejmowania istotnych decyzji w jego zastępstwie. Uważamy działania redakcji za słuszne i spełniające normy wiążące dziennikarzy – podsumowuje Maciej Kabroński.