Szefowa działu śledczego OKO.press Bianka Mikołajewska napisała, że Sebastian Łukaszewicz, doradca ministra rolnictwa, trzy razy do swojego oświadczenia nie wpisał założonej przez siebie firmy. Łukaszewicz stwierdził, że nie jest właścicielem tej firmy, więc musiała ją założyć inna osoba o takim samym imieniu i nazwisku. – Wszystko wskazywało na to, że doradca ministra i Sebastian Łukaszewicz – właściciel firmy w Białymstoku to ta sama osoba. Jeśli faktycznie się pomyliliśmy, przepraszamy – skomentowała Mikołajewska.
W zamieszczonym w piątek artykule „‘Misiewicz’ ministra rolnictwa. Zapomniał, że miał firmę – trzy razy złożył fałszywe oświadczenie” Bianka Mikołajewska opisała działalność publiczną Sebastiana Łukaszewicza, obecnie doradcy ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. Łukaszewicz pochodzi z Białegostoku, wcześniej pracował m.in. jako społeczny asystent poselski Jurgiela.
Dziennikarka napisała, że w trzech oświadczeniach składanych w związku ze współpracą z Jurgielem Sebastian Łukaszewicz deklarował, że nie był nigdzie zatrudniony, nie prowadził żadnej działalności gospodarczej i nie miał żadnych źródeł dochodów. Tymczasem z rejestru działalności gospodarczej wynika, że w sierpniu 2014 roku Sebastian Łukaszewicz założył pod białostockim adresem firmę (o nazwie Łukaszewicz – Sebastian Łukaszewicz) zajmującą się m.in. prowadzeniem ruchomych placówek gastronomicznych. 1 listopada 2015 roku, na dwa tygodnie przed zaprzysiężeniem obecnego rządu, działalność firmy została zawieszona.
Bianka Mikołajewska podkreśliła, że w każdym z trzech składanych oświadczeń Sebastian Łukaszewicz nie wpisał, że ma firmę. – Trzykrotnie złożył więc nieprawdziwe deklaracje – „zapominając” o swojej firmie gastronomicznej – stwierdziła. Nie napisała, na jakiej podstawie uznała, że doradca ministra rolnictwa Sebastian Łukaszewicz i właściciel białostockiej firmy to ta sama osoba. Zaznaczyła natomiast, że zarówno Łukaszewicz, jak i resort ministra nie odpowiedzieli na przekazywane im różnymi kanałami pytania dotyczące tej sprawy.
W piątek wieczorem doradca ministra rolnictwa Sebastian Łukaszewicz na swoim profilu twitterowym stwierdził, że nigdy nie prowadził działalności gospodarczej i złożył prawdziwe oświadczenia. Dodał, że skoro Sebastian Łukaszewicz prowadzi w Białymstoku firmę, jest to po prostu inna osoba o takim samym imieniu i nazwisku.
– Jestem gotowy udowodnić to w sądzie. Oczekuję sprostowania nieprawdziwych informacji, a także przeprosin – stwierdził doradca Krzysztofa Jurgiela. – Należy jednoznacznie stwierdzić, że tekst Pani Redaktor służy jedynie politycznej nagonce na Prawo i Sprawiedliwość oraz na osoby związane z tą partią – ocenił.
W sobotę Bianka Mikołajewska odniosła się do tego oświadczenia w tekście „Sebastian Łukaszewicz twierdzi, że napisaliśmy o nim nieprawdę. Opisujemy jak zbieraliśmy informacje”. Podkreśliła, że dziennikarze OKO.press w mijającym tygodniu na różne sposoby przekazywali Łukaszewiczowi i Ministerstwu Rolnictwa pytania w opisanej sprawie i nie dostali odpowiedzi.
Dziennikarka zaznacza, że firma Łukaszewicz – Sebastian Łukaszewicz jest zarejestrowana w Białymstoku pod adresem, pod którym zameldowany jest 26-letni Sebastiana Łukaszewicz, a tyle samo lat ma doradca ministra rolnictwa Sebastiana Łukaszewicz.
– Wszystko wskazywało więc na to, że doradca ministra i Sebastian Łukaszewicz – właściciel firmy w Białymstoku to ta sama osoba – tłumaczy Bianka Mikołajewska. – W czasie prac nad artykułem, nie znaleźliśmy informacji o żadnym innym 26-letnim Sebastianie Łukaszewiczu z Białegostoku. Uznając, że nie ma szans na odpowiedź ze strony Łukaszewicza i przyjmując, że gdyby informacja o prowadzonej przez niego działalności była nieprawdziwa, nie miałby powodu nie odpowiadać na nasze pytania, podjęliśmy decyzję o publikacji – opisała.
– Jeśli faktycznie się pomyliliśmy, przepraszamy. Jak widać, dołożyliśmy starań i podjęliśmy liczne próby, by wyjaśnić sprawę. Pomyłki (jeśli zaszła) można było uniknąć gdyby Sebastian Łukaszewicz – który jest przecież pracownikiem instytucji publicznej, a nie osobą prywatną – odpowiedział na nasze pytania – dodała Mikołajewska. W odpowiedzi na pytania Wirtualnemedia.pl, jakie dowody ma na to, że Sebastian Łukaszewicz doradca ministra rolnictwa i właściciel białostockiej firmy to ta sama osoba, stwierdziła: „Dzisiaj uzyskaliśmy kolejne potwierdzenie, że w Białymstoku nie ma drugiego 26-letniego Sebastiana Łukaszewicza”.
Szefowa działu śledczego OKO.press zapewniła, że przy zbieraniu informacji do tekstu o Sebastianie Łukaszewiczu dochowano staranności dziennikarskiej. – To on, pomimo próśb i ponagleń, przez cztery dni nie odpowiedział na nasze pytania, choć wiemy, że je dostał. Wiedział, że chcemy napisać, że jako urzędnik złożył fałszywe oświadczenia, bo pytaliśmy go o to wprost – opisała. – Oczywiste jest, że środki z jakich może skorzystać dziennikarz gromadząc informacje, są ograniczone. W sprawie Sebastiana Łukaszewicza dotarliśmy do ściany. Jedyną osobą, która mogła potwierdzić informacje, bądź im zaprzeczyć, był on sam. Nie zrobił tego – dodała. – Pomyłki (jeśli zaszła) można było uniknąć gdyby Sebastian Łukaszewicz zadał sobie ten trud i przestrzegając prawa odpowiedział na nasze pytania – oceniła.
Tydzień temu na OKO.press ukazał się komentarz Adama Leszczyńskiego weryfikujący wypowiedzi ministra rozwoju i finansów Mateusza Morawieckiego podczas forum ekonomicznego w Davos. Leszczyński napisał m.in. że Morawiecki spotkał się tam z tajwańsko-amerykańskim reżyserem i producentem Justinem Linem. Niektórzy internauci i Ministerstwo Rozwoju zwrócili uwagę, że polski minister rozmawiał tam nie z reżyserem, ale z ekonomistą Justinem Linem (Morawiecki spotkał się też z aktorem i reżyserem George’em Clooneyem, a o ich wspólnym zdjęciu pisało sporo mediów). Po zwróceniu na to uwagi, tekst na OKO.press został poprawiony.
Z kolei w piątek redakcja serwisu przeprosiła za pomyłki w artykule Roberta Jurszo weryfikującym wypowiedzi europosła PiS Bolesława Piechy o medycznej marihuanie. – Na początku tekstu – jak zwrócił nam uwagę Jacek Olender – podaliśmy linki, które miały potwierdzać przydatność marihuany medycznej w leczeniu, ale były błędnie dobrane. Coś się poplątało na linii autor-redaktor. Przykro nam z powodu tego niedopatrzenia. Cieszy nas, że sprawdzacie Państwo to, co piszemy. Taki podwójny fact-checking zwiększy wartość analiz OKO.press – napisali Jurszo i redaktor naczelny serwisu Piotr Pacewicz. – OKO.press nie specjalizuje się w problematyce medycznej, co dotyczy także autorów tego tekstu – zaznaczyli.
Serwis OKO.press skupia się na dziennikarstwie śledczym i weryfikowaniu stwierdzeń instytucji i osób publicznych. Witrynę uruchomiono w czerwcu ub.r. przy wsparciu Agory i wydawcy „Polityki”.