Ministerstwo Spraw Zagranicznych wysłało Instytutom Polskim listę nazwisk osób, które rekomenduje do udziału w wydarzeniach organizowanych przez nie za granicą. Znajdują się na niej dziennikarze głównie związani z prawicowymi mediami. Zdaniem dziennikarzy, którzy pracowali na placówkach dyplomatycznych, taka lista jest niepotrzebna. MSZ tłumaczy, że to materiał pomocniczy.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych przygotowało listę z nazwiskami ok. 150 ludzi kultury, mediów i historyków, które mogą być angażowane do wydarzeń organizowanych przez Instytuty Polskie – pisze Milena Rachid Chehab w artykule na łamach „Gazety Wyborczej”.
Lista jest podzielona na kilka kategorii. Wśród „dziennikarzy obcojęzycznych” są m.in. Cezary Gmyz (Telewizja Polska), Piotr Semka („Tygodnik do Rzeczy”), Jerzy Haszczyński („Rzeczpospolita”), Olga Doleśniak-Harczuk („Gazeta Polska”). Jest na niej też np. Rafał Brzeski, który pisze do publikującej antysemickie teksty „Warszawskiej Gazety” i osoby kojarzone głównie z innymi zajęciami niż dziennikarstwo lub publicystyka – np. specjalista od marketingu politycznego Eryk Mistewicz i aktor Redbad Klijnstra.
Dziennikarze pojawiają się też w kategorii „ludzie pióra, publicyści”. Ta lista jest bardziej zróżnicowana – wymienieni zostali m.in. Justyna Sobolewska („Polityka”), Piotr Kofta („Dziennik Gazeta Prawna”) Mariusz Cieślik (Polsat News), Marek Bieńczyk („Tygodnik Powszechny”).
Dziennikarze, którzy pracowali na placówkach dyplomatycznych, nie przypominają sobie, żeby w przeszłości przesyłano im podobne listy. – Zdarzali się artyści rekomendowani przez MSZ lub Ministerstwo Kultury, ale nie dziennikarze – mówi Jarosław Gugała, prowadzący „Wydarzenia” w Polsacie, który w latach 1999-2003 był ambasadorem w Urugwaju.
– Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek dostał podobną listę albo jakieś inne rekomendacje dotyczące zapraszania dziennikarzy. Zalecenia dotyczące konkretnych nazwisk oceniam negatywnie. Obcokrajowcy zainteresują się kulturą naszego kraju, jeśli widzą, że ten dialog wyrasta spontanicznie, a nie z nadania. Jeżeli się dowiedzą, że istnieje grupa ludzi wysyłanych, to na te spotkania nie przyjdą – mówi natomiast Jarosław Mikołajewski, do końca stycznia publicysta „Gazety Wyborczej”, który w latach 2006-2012 był dyrektorem Instytutu Polskiego w Rzymie.
Zdaniem Jarosława Gugały, jeśli nie ma obowiązku zapraszania ludzi z listy, to będzie ona martwym dokumentem. – W praktyce przestrzeganie tego jest raczej niemożliwe, a napsuje sporo krwi. Osoby, których nie ma na liście, będą się z tego powodu źle czuły, a ci, którzy na niej są, będą pod pręgierzem opinii środowiskowej, że ktoś ich wpisuje w politykę – mówi Gugała.
Jak można przeczytać na stronie internetowej MSZ, Instytuty Polskie są placówkami, „których naczelnym zadaniem jest upowszechnianie polskiej kultury, wiedzy o historii oraz dziedzictwie narodowym w świecie, a także promocja współpracy w dziedzinie kultury, edukacji, nauki oraz życia społecznego”. Łącznie jest ich 24. – Myśmy z dziennikarzami współpracowali, głównie informując o pracy instytutu. Na przykład wystosowaliśmy zaproszenie do kilku dziennikarzy, gdy Wisława Szymborska przyjęła zaproszenie na Sycylię. Gościliśmy też Wojciecha Tochmana i Mariusza Szczygła, gdy ich książki wyszły po włosku, ale jako autorów, a nie jako dziennikarzy – opisuje wcześniejszą działalność Instytutu Polskiego w Rzymie Jarosław Mikołajewski.
Lista jest zbiorem otwartym, stanowi rozszerzenie możliwej oferty Instytutów Polskich o kolejne nazwiska ekspertów, którzy mogliby wspierać – w różnych dziedzinach: publicystyki, historii, relacji polsko-żydowskich, gospodarki, filmu, sztuk wizualnych – realizację priorytetów dyplomacji publicznej, korespondujących z realizacją priorytetów polskiej polityki zagranicznej. Biuro prasowe MSZ wyjaśnia, że zestawienie nie jest obligatoryjne, powinno być postrzegane jako materiał pomocniczy.
Lista ma charakter roboczej bazy danych, nie jest zamknięta, ulega ciągłej aktualizacji. Propozycja zawierająca nazwiska i kontakty do przedstawicieli świata kultury, literatury, teatru, mediów oraz badaczy dziejów Polski, jest jedynie uzupełnieniem i rozszerzeniem wypracowanych przez lata kontaktów kadr Instytutów Polskich. Oznacza to, że placówki zagraniczne mają nieograniczoną możliwość kontynuowania współpracy z dotychczasowymi twórcami i ekspertami. Zachowują one w tym zakresie pełną swobodę.
Wskazani eksperci to jedynie dodatkowe nazwiska, propozycje, które mogą zostać dodane do istniejących już od lat kontaktów Instytutów Polskich.
Lista została stworzona na użytek wewnętrzny pracowników placówek zagranicznych MSZ, ma charakter roboczy i nie stanowi informacji publicznej.