Wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski i jej wydawca Jerzy Wójcik poinformowali, że dostają od czytelników informacje o problemach z kupieniem dziennika m.in. na niektórych stacjach benzynowych, pocztach i sądach. Zapewnili, że spadki sprzedaży wydania papierowego „GW” są rekompensowane przez wzrost jej popularności w internecie.
O informacjach od czytelników, że „Gazeta Wyborcza” i „Newsweek” są dużo gorzej niż wcześniej eksponowane na stacjach paliwowych Orlenu, poinformował w lipcu ub.r. redaktor naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis. Nina Graboś, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej w Agorze, poinformowała wtedy, że firma sporadycznie dostaje takie sygnały od czytelników „GW”. W marcu ub.r. Orlen wypowiedział umowę dotyczącą ekspozycji tego tytułu na swoich stacjach.
– Stale informujecie nas o problemach z kupieniem „Wyborczej” na niektórych stacjach benzynowych, pocztach, w sądach i innych urzędach państwowych – napisali w weekendowym wydaniu „GW” Jarosław Kurski i Jerzy Wójcik. Ich zdaniem obecny obóz rządzący jest wrogo nastawiony do „Wyborczej”, ponieważ dziennik „symbolizuje wszystko to, czego partia rządząca nie znosi: sukces polskiej transformacji, dumę z dokonań III RP, tolerancję, szacunek dla państwa prawa, dla demokracji, praw człowieka i wartości humanistycznych, wreszcie przyjazny rozdział Kościoła i państwa, proeuropejskość”. W praktyce wyrażało się to w ostatnim okresie we wspieraniu przez „GW” m.in. Komitetu Obrony Demokracji i szereg innych inicjatyw prodemokratycznych. – Nie mamy sponsora jak prorządowe media, np. w postaci SKOK-ów, działamy na wolnym rynku przy pełnej transparentności, co kwartał publikując raporty giełdowe – zaznaczyli.
W ub.r. „Gazeta Wyborcza”, tak jak wiele dzienników ogólnopolskich, notowała najniższe wyniki sprzedażowe w historii. Według danych ZKDP w październiku średnia sprzedaż ogółem „GW” wynosiła 135 277 egz., o 13,1 proc. mniej niż rok wcześniej i dziennik pierwszy raz w historii został wyprzedzony pod tym względem przez „Super Express”. W pierwszych trzech kwartałach ub.r. wpływy ze sprzedaży „Gazety Wyborczej” zmalały w skali roku o 5 proc. do 76,5 mln zł, a z reklam – o 25,1 proc. do 59,1 mln zł.
– Spadek sprzedaży to fałszywy mit. Sprzedaż papierowych gazet spada, bo wy, nasi czytelnicy – jak ludzie na całym świecie – wybieracie wygodniejszą i nowocześniejszą wersję cyfrową, którą możecie czytać na komputerach, tabletach i smartfonach – skomentowali to Kurski i Wójcik. Przypomnieli, że na koniec 2015 roku z oferty płatnego dostępu do stron internetowych „Gazety Wyborczej” korzystało 77 tys. osób, a „w ostatnich miesiącach znacznie ich przybyło” (dokładne dane wydawca poda, prezentując wyniki finansowe za cały ub.r.). Zwrócili też uwagę, że rekordowo duży zasięg ma serwis Wyborcza.pl (w listopadzie ub.r. odwiedziło go 6,16 mln użytkowników), będący zdecydowanie najpopularniejszą witryną dziennika opiniotwórczego. Redakcja jest też mocno aktywna na platformach społecznościowych.
W połowie października podniesiono cenę egzemplarzową „Gazety Wyborczej”, zmieniono dni ukazywania się niektórych dodatków („Duży Format” został przeniesiony na poniedziałek, a „Tylko zdrowie” na piątek, w poniedziałki pojawił się „Mój biznes”). Jednocześnie rozpoczęto zwolnienia grupowe, które dotyczą głównie zespołu „GW”. Początkowo miały objąć do 135 osób, w grudniu poszerzono ich zakres do 190.
Jarosław Kurski i Jerzy Wójcik podali, że piątkowe wydania „GW” sprzedają się zazwyczaj w ok. 220 tys. egz., sobotnio-niedzielne – w ok. 200 tys., a niedawny specjalny numer w Wigilię rozszedł się w 212 tys. egz.
– Świat przeżywa rewolucję cyfrową. „Wyborcza” także się zmienia. Aby się rozwijać, ograniczamy koszty i nakłady tam, gdzie można, a inwestujemy tam, gdzie trzeba – opisali Kurski i Wójcik. – Zapewniamy: będziemy ciężko pracować, byście chcieli nas czytać – zapowiedzieli. – Drodzy czytelnicy, dziękujemy za waszą solidarność, wierność i oddanie. Mamy nadzieję, że będzie was jeszcze więcej – dodali, składając odbiorcom życzenia noworoczne.