W proteście zainicjowanym przez Press Club Polska w czwartek wieczór swój udział potwierdziły: ”Gazeta Wyborcza”, ”Dziennik Gazeta Prawna”, ”Rzeczpospolita”, ”Fakt”, ”Super Express”, dzienniki Polska Press Grupa, „Puls Biznesu”, stacje TVN i Polsatu, Superstacja, Nowa TV, RMF FM, Radio Zet, Tok FM, Onet.pl, Wirtualna Polska, NaTemat.pl, Gazeta.pl, Forum Polska Agencja Fotografów, „Najwyższy Czas”, „Newsweek Polska”, Radio Eska, „Tygodnik Powszechny” i „Wprost”. Z akcją solidaryzuje się Stowarzyszenie Gazet Lokalnych.
– Przyłączyliśmy się do protestu, bo uważam, że te przepisy, które Kancelaria Sejmu chce wprowadzić, ograniczają prawo opinii publicznej do informacji o tym, co się dzieje w polityce – mówi Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onetu.
Proponowane przez Kancelarię Sejmu zmiany zakładają ograniczenie liczby dziennikarzy z dostępem do głównego sejmowego holu do dwóch na każdą redakcję. Jeżeli zmiany wejdą w życie, akredytowani dziennikarze będą mieli wstęp na galerię sejmową w czasie posiedzeń (bez możliwości rejestrowania dźwięku i obrazu), do sali konferencyjnej, sali do przeprowadzania nagrań z politykami i relacji na żywo oraz sali dla korespondentów PAP i dziennikarzy radiowych. Na parterze sejmu ma powstać studio telewizyjne do nagrywania rozmów z politykami na siedząco. Dziennikarze TVP Info, Polsat News, TVN 24, TV Republika i Superstacji pozostaną na pierwszym piętrze w budynku głównym, w pobliżu tzw. stolika dziennikarskiego – wyłącznie w tym miejscu będzie można nagrywać relacje z gmachu sejmu. Pozostali dziennikarze mają pracować w budynku F, w powstającym centrum medialnym. Jak podał portal Onet.pl, wśród polityków PiS są tacy, którzy proponują, by PAP, TVP i Polskie Radio (wraz z rozgłośniami regionalnymi) mogły mieć więcej akredytowanych sprawozdawców niż dwóch.
”Dziennikarze nie są ani świętymi krowami, ani wybrańcami narodu. Oni są pośrednikami między politykami a obywatelami. Ograniczenia nakładane przez marszałka Sejmu należy więc traktować jako uderzenie nie w media, ale w prawo obywateli do tego, by wiedzieli, co politycy robią z naszym państwem” – napisał w serwisie Rp.pl Michał Szułdrzyński, pierwszy zastępca redaktora naczelnego ”Rzeczpospolitej”. Jego zdaniem nowe reguły dotyczące relacjonowania prac parlamentu są niezgodne z konstytucją, która daje obywatelom prawo do informacji publicznej. ”Dlatego nasza redakcja dołącza się do protestu przeciwko ograniczaniu konstytucyjnych praw obywateli. By pokazać naszym czytelnikom, z jak wielkim ryzykiem związane są plany marszałka Sejmu, nie publikujemy w piątek żadnych informacji dotyczących prac parlamentu. Nie napiszemy więc ani o obradach komisji śledczej w sprawie Amber Gold, ani o przegłosowaniu nowego prawa oświatowego, ani o zmianach ustaw o drogach publicznych, więziennictwie, prokuratorii generalnej, kodeksie postępowania cywilnego. Nie piszemy też o tym, że Sejm wybrał nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego” – wyliczył Szułdrzyński.
– Trzeba podkreślać, że nie chodzi o wygody naszej pracy w sejmie, tylko o to, że jesteśmy tam dla naszych czytelników. W ich imieniu patrzymy ich wybrańcom na ręce – mówi Mikołaj Wójcik, szef działu politycznego ”Faktu”.
W piątek politycy nie będą gośćmi w porannych rozmowach Radia Zet, RMF FM i Tok FM. Parlamentarzyści nie zostaną także zaproszeni do programów telewizji informacyjnych TVN 24 i Polsat News.
”Dziennik Gazeta Prawna” wydrukował całą białą szóstą stronę z adnotacją o proteście. – Na pierwszej stronie nad winietą znalazła się zajawka przekierowująca do niej – mówi Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny ”DGP”.
– O proteście jest na jedynce, aż do siódmej strony „Faktu” – mówi Mikołaj Wójcik. – Nie wysyłamy też do sejmu w piątek reporterów i fotoreporterów – dodaje.
– Będziemy informować o polityce, ale nie o politykach. Jeżeli będziemy musieli użyć informacji o polityku, to bez podawania jego nazwiska i bez zdjęć – zapowiada Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onetu.
Nie wszystkie zaproszone przez Press Club Polska media dołączają do protestu. – Radiowa Jedynka odmówiła. Media publiczne mają pewne obowiązki ustawowe. Nie chcą łamać prawa – informuje Jarosław Włodarczyk, prezes Fundacji Press Club Polska.
– Uważam, że decyzja Kancelarii Sejmu jest błędna, ale nie będziemy się przyłączać do protestu – mówi Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny Telewizji Republika.
Choć zdaniem redaktora naczelnego ”Gazety Polskiej” i ”Gazety Polskiej Codziennie” Tomasza Sakiewicza ograniczenia są zbyt daleko idące, jego gazety nie wezmą udziału w proteście. – Głównie dlatego, że organizują go hipokryci. Jak nas próbowano wsadzać do więzienia albo wyrzucano z mediów publicznych, oni się pławili w przywilejach, których udzielała władza, a teraz z powodu tego, że będzie im trudno poruszać po korytarzach sejmowych, co rzeczywiście jest utrudnieniem, udają obrońców wolności słowa – komentuje Tomasz Sakiewicz.
Redaktor naczelny „Press” jest innego zdania: – Gdzie dwóch Polaków, tam trzy różne zdania, ale cieszę się, że są i tacy prawicowi dziennikarze, którzy na Twitterze popierają protest przeciwko temu, że posłowie usuwają dziennikarzy z sejmu. Bronienie polityków bojących się opinii publicznej to strategia samobójcza dla mediów – stwierdza Andrzej Skworz.
– To pierwszy tego typu protest po 1989 roku. Zobaczymy, czy on coś zdziała. Żałuję, że media publiczne i media wspierające rząd nie poparły protestu, dlatego że tych ograniczeń następna władza nie zdejmie. Nie jest tak, że ten, kto przejmie władzę po PiS, je zlikwiduje, bo są one dobre dla wszystkich polityków. Wtedy ci dziennikarze, którzy dzisiaj się nie przyłączyli, będą na to narzekać – dodaje Węglarczyk.