Coraz częściej odnoszę wrażenie, że polskie media tkwią w jakimś wielkim kryzysie (ach, to przedwyborcze słowo-klucz!) wywołanym skutkami szybkiego upowszechnienia się Internetu, za którym to upowszechnieniem nie byli w stanie nadążyć czytelnicy i wydawcy. Popularyzacja dostępu do Sieci sprawiła, że rozwiązał się ogromny worek, z którego wypadły miliony niedojrzałych nasion – twórców, którzy w przyszłości mieli “wykiełkować” i dać plon w postaci całej masy publikacji zrodzonych przez szlachetne i dorodne rośliny – przyszłych dziennikarzy, redaktorów i komentatorów. Na taki “urodzaj” nie byli gotowi także ogrodnicy, którzy wcześniej zajmowali się rozwijaniem i pielęgnacją dziennikarstwa tylko we własnym, nie za dużym ogródku i jego bezpośrednim otoczeniu. Może zwyczajnie nie byli w stanie zająć się wszystkimi roślinami, może w ogóle nie spróbowali, lub ja nie natrafiłem na ślady tego, na całkiem czytelne lub mocno skryte znaki – nie mnie oceniać. Faktem jest za to,, że nie wzięto pod opiekę rzeszy ludzi chcących pisać, tworzyć i komentować, za to dano ludziom do ręki potężne “wsparcie”: pozorną anonimowość w sieci.
Czytaj całość...