Stowarzyszenie Dziennikarzy RP w Katowicach

Znajdź na stronie

Kontakt

ul. Warszawska 37
40-010 Katowice

E-mail: sdrp.katowice@op.pl
Tel.: 32 253 07 38

Nr KRS: 0000344572

Sprawa Jarosława Ziętary

Sprawa Jarka Ziętary

Archiwum

Dziennikarze o sobie

14-10-2016, 16:26

Książka Artura Domosławskiego o Ryszardzie Kapuścińskim może być drukowana z rozdziałem “O miłości i innych demonach”  »

Press
(PAP)
14-10-2016

Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie uchylił w piątek 14 października br. wyrok sądu I instancji, zakazujący publikacji rozdziału o romansach Ryszarda Kapuścińskiego w ewentualnych wznowieniach jego biografii napisanej przez Artura Domosławskiego.

Kapuściński Non-Fiction

Sąd Apelacyjny uwzględnił apelację Artura Domosławskiego od części wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 2015 roku i oddalił wniosek powoda o zakaz publikacji. Wdowa po zmarłym w 2007 roku pisarzu i reporterze może złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Jej adwokat Dawid Bierant powiedział PAP, że to ona zdecyduje czy tak zrobić.

Już wcześniej uprawomocniła się inna część wyroku Sądu Okręgowego – zobowiązująca Domosławskiego do przeprosin wdowy za naruszenie jej dóbr osobistych. Domosławski już wykonał tamten wyrok i wysłał Alicji Kapuścińskiej list z przeprosinami.

W 2010 roku do księgarń trafiła biografia Domosławskiego pt. “Kapuściński non-fiction”. Kwestionowała ona m.in. wierność szczegółów opisywanych w słynnych reportażach Kapuścińskiego; opisywała jego powikłane związki z władzami i tajnymi służbami PRL; zawierała szczegóły o życiu intymnym pisarza i o trudnych relacjach z córką. Niektóre tezy oparto na wypowiedziach osób zachowujących anonimowość. Książka wywołała szeroką dyskusję.

Wdowa wytoczyła proces autorowi i wydawcy (Świat Książki), twierdząc że naruszono m.in. jej prawo do dobrej pamięci po mężu i do życia prywatnego. Poza przeprosinami w mediach żądała usunięcia z książki znacznych fragmentów oraz wpłaty 50 tys. zł na Fundację im. Ryszarda Kapuścińskiego. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami od 2010 roku. W 2013 roku na mocy ugody wydawca wyraził ubolewanie wobec wdowy i córki z powodu “nieprawdziwych informacji” z książki. Zobowiązał się też, że w razie powtórnego wydania książki nie zamieści w niej kilku rozdziałów. Autor z niczego się nie wycofał.

W 2015 roku Sąd Okręgowy uwzględnił częściowo pozew i nakazał Domosławskiemu przeprosić powódkę listownie. Sąd uznał, że książka może być publikowana, ale bez rozdziału “O miłości i innych demonach”. Resztę żądań pozwu oddalono. Do Sądu Apelacyjnego odwołał się tylko pozwany.

Całość: http://www.press.pl/tresc/46019,ksiazka-artura-domoslawskiego-o-ryszardzie-kapuscinskim-moze-byc-drukowana-z-rozdzialem-_o-milosci-i-innych-demonach_

14-10-2016, 15:55

Do końca marca 2017 roku mają zakończyć się konkursy na władze publicznego radia  »

Press
(KOZ)
14-10-2016

Konkursy na zarządy Polskiego Radia i rozgłośni regionalnych Polskiego Radia zostaną zakończone do końca pierwszego kwartału 2017 roku – poinformował w piątek 14 października br. w radiowej Trójce Krzysztof Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych.

”Myślę, że te konkursy zakończone zostaną do końca pierwszego kwartału 2017 roku” – powiedział w ”Salonie politycznym Trójki” Krzysztof Czabański. Pytany przez prowadzącą Beatą Michniewicz, czy w pierwszej kolejności będzie przeprowadzony konkurs na władze Polskiego Radia, stwierdził: ”Jeszcze żeśmy tego nie zdecydowali, być może tak, bo to byłoby logiczne po telewizji, żeby było duże radio”. ”Jeżeli chodzi o stacje regionalne, zapewne w drugiej kolejności, ale wszystko w pierwszym kwartale przyszłego roku” – zaznaczył przewodniczący Czabański.

Na razie Rada Mediów Narodowych rozstrzygnęła konkurs na prezesa Telewizji Polskiej. Jacek Kurski utrzymał stanowisko szefa telewizji publicznej.

Z kolei w przypadku Radia Szczecin RMN nie rozpisała konkursu – prezesem został Artur Kubaj, który zastąpił Adama Rudawskiego.

Całość: http://www.press.pl/tresc/46018,do-konca-marca-2017-roku-maja-zakonczyc-sie-konkursy-na-wladze-publicznego-radia

14-10-2016, 12:02

Krzysztof M. Kaźmierczak oskarżony z art. 212 k.k. przez byłego szefa ochrony Elektromisu  »

Press
14-10-2016

Były ochroniarz Elektromisu wniósł prywatny akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi Kaźmierczakowi, za tekst “Zagadkowa śmierć antyterrorysty” w “Głosie Wielkopolskim”. Przeciwko ochroniarzowi o pseudonimie “Ryba” prowadzone jest postępowanie w sprawie porwania i zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary.

O tym, że Mirosław R., pseudonim “Ryba”, złożył oskarżenie z art. 212 k.k. przeciwko Krzysztofowi Kaźmierczakowi, poinformowała “Gazeta Wyborcza Poznań”.

“Rybę” reprezentuje mecenas Patrycja Leśkiewicz, która jest też pełnomocnikiem Aleksandra Gawronika, oskarżonego o podżeganie w 1992 roku do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Mirosław R. to były antyterrorysta i szef ochrony Elektromisu, firmy Mariusza Świtalskiego. Krakowska prokuratura prowadzi przeciwko niemu postępowanie w sprawie porwania i zabójstwa Ziętary. Nie podoba mu się tekst Kaźmierczaka “Zagadkowa śmierć antyterrorysty” w “Głosie Wielkopolskim”, w którym dziennikarz napisał, że Mirosław R. mógł mieć związek ze śmiercią Romana K., który miał uczestniczyć w porwaniu Ziętary. Popełnił on samobójstwo, ale według niektórych zostało ono upozorowane.

Kaźmierczak zapewnia, że jego artykuł oparty jest na aktach sprawy prowadzonej przez poznańską prokuraturę. O sprawie pisali też inni.

Całość: http://www.press.pl/tresc/46014,krzysztof-m_-kazmierczak-oskarzony-z-art_-212-k_k_-przez-bylego-szefa-ochrony-elektromisu

14-10-2016, 10:02

Krzysztof Skowroński: Media publiczne potrzebują skoku jakościowego. Potrzebne są większe wpływy z abonamentu  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
newseria/pr
14-10-2016

Jeśli media publiczne nie wykonają skoku jakościowego, zginą – przekonuje Krzysztof Skowroński, prezes Radia Wnet i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Jego zdaniem ten skok jest możliwy tylko przy zwiększeniu wpływów z abonamentu radiowo-telewizyjnego. To też pozwoli mediom uniezależnić się od reklamodawców. Telewizja publiczna w Polsce, w przeciwieństwie do większości europejskich nadawców, utrzymuje się przede wszystkim z działalności komercyjnej.

Krzysztof Skowroński

– Media publiczne, jeżeli dostaną wiatr w żagle, a tym są pieniądze z abonamentu, jeżeli pójdą w jakość i w wypełnianie misji, mogą bardzo zmienić rynek publiczny. Chcemy wiedzieć, co się dzieje na świecie, jak żyją ludzie i to powinny dać media publiczne w najwyższej jakości – przekonuje Krzysztof Skowroński, prezes Radia Wnet i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Przychody z abonamentu radiowo-telewizyjnego systematycznie spadają. W 2015 roku wyniosły 750 mln zł, w tym roku – wedle prognoz KRRiT – może to być nieco ponad 660 mln zł, a w 2017 roku 635 mln zł. Na 14,1 mln gospodarstw w Polsce tylko w 6,7 mln właściciele zarejestrowali w przeszłości odbiornik telewizyjny. Z tej liczby blisko połowa podlegała zwolnieniom z płacenia abonamentu.

Z planowanych wpływów abonamentowych najwięcej trafi do TVP – ok. 355 mln zł w tym roku (w przyszłym 310 mln). Z danych KRRiT wynika, że wystarczy to na sfinansowanie 24 proc. kosztów misji spółki (w przyszłym będzie to 13 proc.).

– Jeśli to wszystko będzie sensownie poukładane, to media publiczne zwolnią rynek reklamowy. To ważne dla telewizji komercyjnych. Razem z finansowaniem powinniśmy dać oddech ludziom, powiedzieć im, że to telewizja za ich pieniądze, jest w niej miejsce na wszystko – rozrywkę, sport, najlepszą jakościowo informację, ale w zamian nie będziemy katować 12 minutami w godzinie reklam – tłumaczył Krzysztof Skowroński podczas 9. Warsaw International Media Summit.

W ubiegłym roku wpływy TVP z reklam sięgnęły 922 mln zł (przy 902 mln w 2014 roku). W tym roku, wedle szacunków TVP, będzie to 900 mln, a w 2017 roku – 800 mln zł. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów europejskich, w których media publiczne utrzymują się przede wszystkim z działalności komercyjnej. W większości europejscy nadawcy utrzymują się z abonamentu i publicznych dotacji.

– Nie można całkowicie zrezygnować z reklam, bo to mogłoby oznaczać, że telewizji publicznej nie zależy na oglądalności, a ta jest najważniejsza. Nie wyobrażam sobie prezesa Telewizji Publicznej, który nie będzie chciał, żeby TVP nie była numerem jeden na rynku. Ona musi być liderem, bo ma najwięcej sprzętu, ludzi, największy majątek i doświadczenie – podkreśla prezes SDP.

Kanały telewizji publicznej wciąż łącznie przyciągają najwięcej widzów, ale tylko w II kwartale 2016 roku straciły ponad 220 tys. widzów. Należało do nich 28,7 proc. rynku (przy 31,1 w II kwartale 2015 roku). Spadek wyniósł ogółem 2,4 proc., to znacznie większa strata niż przed rokiem (0,2 proc. kdk.).

– Telewizja stała się fabryką produkującą kontent. Chodzi o to, by telewizja publiczna produkowała inny jakościowo kontent, jej portal się wyróżniał i jednocześnie był najpopularniejszy. Telewizję oglądamy teraz w telefonach komórkowych, jeżeli media publiczne o tym zapomną i nie wykonają skoku jakościowego, to zginą. Trzeba iść w tym kierunku – wskazuje Skowroński.

Badanie IQS wskazuje, że ponad połowa badanych do oglądania telewizji korzysta z innych urządzeń niż odbiornik RTV, przede wszystkim laptopa (43 proc.), komputera (25 proc.), smartfona (20 proc.) i tableta (15 proc.). Jednocześnie 43 proc. osób ogląda telewizję internetową, a co trzeci korzysta z VOD.

– Mając pieniądze, można pójść dalej z ambicjami, a powinniśmy mieć ambicję, by stać się najlepszą telewizja publiczną na świecie, wzorem. Nie jesteśmy tak bogaci jak Anglicy, oni mają 5 mld funtów szterlingów na misję BBC, a TVP ma na ten cel 300 mln zł. Ale jesteśmy przyzwyczajeni do partyzantki – za tę kwotę potrafimy zrobić dużo więcej, niż zrobiłoby BCC, ale mimo to potrzebny jest nam jednak zastrzyk finansowy – przekonuje prezes SDP.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/krzysztof-skowronski-media-publiczne-potrzebuja-skoku-jakosciowego-potrzebne-sa-wieksze-wplywy-z-abonamentu

14-10-2016, 07:50

Telewizja Polska pozwie “Newsweeka” za tekst Krzymowskiego o Janie Marii Tomaszewskim i zakupie filmów  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
tw
14-10-2016

Telewizja Polska zapowiedziała kroki prawne wobec tygodnika “Newsweek Polska” (Ringier Axel Springer Polska) w związku z artykułem Michała Krzymowskiego o zatrudnieniu w tej firmie Jana Marii Tomaszewskiego i zakupie praw do filmów wyprodukowanych przez spółkę, z którą związani byli Wojciech Hoflik i mąż Magdaleny Tadeusiak. – TVP polemizuje ze stwierdzeniami, których w tekście nie ma. Nigdy nie twierdziłem, że zakup praw do filmów był kosztowny – tłumaczy Krzymowski.

W tekście “Kuzyn i przyjaciele”, opublikowanym w bieżącym numerze “Newsweek Polska”, Michał Krzymowski opisał m.in. warunki zatrudnienia w Telewizji Polskiej Jana Marii Tomaszewskiego, prywatnie kuzyna Jarosława Kaczyńskiego. Tomaszewski na początku br. został doradcą zarządu, a pod koniec września odwołano go z tej funkcji. Jednak według ustaleń dziennikarza niedługo potem został ponownie zatrudniony – w redakcji Teatru Telewizji (TVP poinformowała, że przebywa on obecnie na urlopie).

Krzymowski opisał też, jak Jan Maria Tomaszewski, m.in. podczas forum ekonomicznego w Krynicy, zachęcał szefów największych spółek finansowych do sponsorowania projektów filmowych. W tekście zaznaczono, że wiosną br. PGNiG zawarło z Telewizją Polską trzyletnią umowę, w ramach której wyda 5,74 mln zł na wsparcie Teatru Telewizji i kilku programów o kulturze.

Telewizja Polska w oświadczeniu wydanym we wtorek stwierdza, że w artykule “pojawiły się nieprawdziwe stwierdzenia, dotyczące zakresu obowiązków i szczegółów zatrudnienia pana Jana Marii Tomaszewskiego w TVP”.

Więcej zastrzeżeń firma ma do tego, jak Michał Krzymowski zrelacjonował kupienie przez nią praw do emisji filmów dokumentalnych “Jeżeli zapomnimy o nich…” i “Danuśka. Historia pierwszego udanego przeszczepienia”. Oba wyprodukowała spółka Ursa Major, którą założyli Wojciech Hoflik i Piotr Mikołajczak. Ten pierwszy niedługo po uruchomieniu firmy sprzedał Mikołajczakowi swoje udziały. W tekście zaznaczono, że Mikołajczak jest mężem Magdaleny Tadeusiak, która od stycznia do września br. była dyrektorem TVP Polonia (zwolniono ją razem z Hoflikiem, który pełnił funkcję dyrektora Agencji Produkcji Telewizyjnej i Filmowej), oraz że “Danuśka” została pokazana trzy razy w TVP Polonia, co zapewniło tantiemy twórcom filmu. Dodano, że obie produkcje uzyskały dofinansowanie od Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej, a Ursa Major wcześniej produkowała reklamy Kas Stefczyka z udziałem Artura Żmijewskiego, grającego główną rolę w serialu “Ojciec Mateusz”.

Według Telewizji Polskiej Michał Krzymowski nierzetelnie opisał zakup licencji do tych filmów. – Pan Krzymowski starał się wskazać na związek pomiędzy decydentami w TVP a licencjodawcami. Aby nadać wiarygodność swoim hipotezom, przemilczał niektóre przekazane przez TVP istotne informacje – informuje nadawca w oświadczeniu.

TVP zaznacza, że prawa do filmu “Jeżeli zapomnimy o nich…” zostały nabyte w lipcu ub.r., kiedy prezesem spółki był Janusz Daszczyński, ponadto licencje do emisji obu produkcji kosztowały symboliczne kwoty: w przypadku “Jeżeli zapomnimy o nich…” – 123 zł brutto, a w przypadku “Danuśki” – 1230 zł brutto.

- W związku z powyższymi nadużyciami, TVP przygotowuje się do podjęcia kroków prawnych w celu ochrony dobrego imienia i renomy – poinformowano w oświadczeniu.

Co na to dziennikarz “Newsweeka”? W odpowiedzi na pytania portalu Wirtualnemedia.pl podkreśla, że związki między menedżerami TVP a twórcami obu filmów są oczywiste. – Dyrektor TVP Polonia Magdalena Tadeusiak jest żoną ich producenta Piotra Mikołajczaka. Podczas jej krótkiej, dziesięciomiesięcznej kadencji filmy wyprodukowane przez jej męża były pokazywane w kierowanym przez nią kanale pięciokrotnie. Do tego dochodzą emisje w innych kanałach, w tym dwa razy w TVP1 – opisuje Krzymowski.

Zwraca uwagę, że każda emisja oznacza wynagrodzenie dla jego twórców. – Nigdy nie twierdziłem, że zakup praw do filmów był kosztowny. Napisałem za to, że Mikołajczak najprawdopodobniej dostanie wynagrodzenie za emisje filmów do ZAPA, czyli zrzeszenia producentów, i ZAIKS (w jednym z filmów był współautorem muzyki). Oba związki otrzymują z kolei pieniądze od TVP. Z punktu widzenia twórców ogólna zasada rozliczeń jest prosta: im więcej wyświetleń, tym wyższe wynagrodzenie – wyjaśnia dziennikarz.

Michał Krzymowski zaznacza, że sprawa zakupu praw przez TVP do tych filmów jest wątkiem pobocznym w jego tekście. – Poruszyłem go ze względu na dofinansowanie z PISF wynoszące łącznie 385 tys. zł, co chyba jest kwotę niemałą. Projekty obu filmów zostały odrzucone przez komisje eksperckie Instytutu, ale ich producent – czyli Piotr Mikołajczak – w obu przypadkach odwołał się do szefowej PISF. W obu przypadkach pieniądze zostały przyznane. Jak zaznaczyłem w tekście, wszystko odbyło się zgodnie z prawem – opisuje dziennikarz. – Wspomniałem też, że w czasie, gdy przyznawano pieniądze na filmy, na kierowniczym stanowisku w PiSF pracował były wspólnik Mikołajczaka Wojciech Hoflik. Ten sam, który dzięki dobrej zmianie – razem z Magdaleną Tadeusiak – objął dyrektorskie stanowisko w TVP – dodaje.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/telewizja-polska-pozwie-newsweeka-za-tekst-krzymowskiego-o-janie-marii-tomaszewskim-i-zakupie-filmow

14-10-2016, 07:35

Jacek Łęski: nigdy nie zajmowałem się lobbingiem, nie mam problemu z oceną publicznie znanych informacji  »

Press
(KOZ)
14-10-2016

W mediach społecznościowych Jackowi Łęskiemu, który prowadzi program ”Chodzi o pieniądze” w TVP 1, wytknięto, że nie powinien wypowiadać się na temat koncernów i kontraktów zbrojeniowych, bo pracował dla tej branży jako PR-owiec.

Jacek Łęski

Na Twitterze zapytano Łęskiego m.in. o to, czy pracował dla Eurocopter (Airbus) jako PR-owiec podczas przetargu na śmigłowiec dla Lotniczego Pogotowania Ratunkowego i czy lobbował za ofertą tej firmy w redakcjach. W obu sprawach zaprzeczył. Wytknięto mu aktywność medialną w sprawie francuskich Caracali i obronę koncernu Airbus, który stracił kontrakt od polskiego rządu.

Łęski podaje, że jest tylko jedna firma z branży zbrojeniowej, której doradzał w kwestiach polityki informacyjnej. Chodzi o Elbit Systems – firma ta oferowała Ministerstwu Obrony systemy bezzałogowych statków powietrznych. – Współpracę z tą firmą zakończyłem w lutym 2014, kiedy wycofała się z polskiego rynku – zapewnia Łęski.

– Nigdy nie zajmowałem się lobbingiem i w związku z tym nie mam problemu z oceną publicznie znanych informacji na temat kontrowersji wokół przetargu na śmigłowce wielozadaniowe. Gołym okiem widać, że argumentacja związana z zakończeniem rozmów z Francuzami jest najdelikatniej mówiąc, niespójna. Zwracałem na to uwagę i podtrzymuję taką ocenę – mówi Łęski “Presserwisowi”. – By uniknąć jakichkolwiek podejrzeń w tej kwestii, nie zajmuję się w swoim programie firmami, dla których pracowałem jako PR-owiec. Jest ich kilka i są publicznie znane – zaznacza.

Jacek Łęski to były dziennikarz śledczy. Pisał m.in. w “Gazecie Wyborczej”, “Życiu”, “Rzeczpospolitej” i “Gazecie Polskiej”. Był jednym z prowadzących program publicystyczny “Puls dnia” w TVP 1 (1994-1996). Prowadził też i produkował program śledczy “Raport specjalny” w Telewizji Puls (2001). Po odejściu z dziennikarstwa prowadził działalność public relations.

Swój program w TVP 1 Łęski prowadzi od marca br. Wiosną pojawiał się w co drugi czwartek o 22.20, na zmianę z programem Tomasza Sekielskiego ”Po prostu”. Od 30 sierpnia br. emitowany był we wtorki o 22.20. Teraz będzie nadawany w poniedziałki po Teatrze Telewizji. – We wtorek był równolegle z “Ekspresem Reporterów”, co tworzyło konkurencję między antenami o tę samą grupę widzów – mówi Łęski.

Całość: http://www.press.pl/tresc/46012,jacek-Leski_-nigdy-nie-zajmowalem-sie-lobbingiem_-nie-mam-problemu-z-ocena-publicznie-znanych-informacji?target=pressletter&uid=556