Stowarzyszenie Dziennikarzy RP w Katowicach

Znajdź na stronie

Kontakt

ul. Warszawska 37
40-010 Katowice

E-mail: sdrp.katowice@op.pl
Tel.: 32 253 07 38

Nr KRS: 0000344572

Sprawa Jarosława Ziętary

Sprawa Jarka Ziętary

Archiwum

Dziennikarze o sobie

14-11-2016, 09:21

Maciej Orłoś: Atmosfera w TVP zaczęła mnie uwierać  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
Aneta Szeliga
14-11-2016

Z Maciejem Orłosiem, który poprowadzi program informacyjny “#dziejesięnażywo” w nowym kanale telewizyjnym WP, rozmawiamy o przyczynach jego odejścia z TVP, nowych wyzwaniach zawodowych, interaktywnej telewizji i mediach publicznych w Polsce.

Maciej Orłoś

Aneta Szeliga: Po 25 latach nie będzie Pan już pracować w mediach publicznych. Czy nie będzie brakować szerokiej publiczności, którą zapewniała TVP?

Maciej Orłoś: Telewizja WP to wprawdzie nowe medium, ale grupa WP ma ogromny zasięg poprzez Internet. Program #dziejesięnażywo, który będę prowadził, będzie emitowany nie tylko w ofercie telewizyjnej, czyli poprzez kablówki, satelitę, naziemną telewizję cyfrową, ale będzie też w Internecie, i to bardzo zwiększa zasięg. Po drugie można powiedzieć, coś za coś. Po 25 latach w jednym miejscu może czas na coś nowego? W moim wieku zmiany nie są tak oczywiste, ale kiedy to robić, jeśli nie teraz? Zwłaszcza że atmosfera w TVP zaczęła mnie uwierać. Zacząłem się nie najlepiej tam czuć. Możliwość pracy w nowej telewizji WP pojawiła się w porę.

Czy o Pańskiej rezygnacji z pracy w “Teleexpressie” zadecydowało konkretne wydarzenie?

Nie, to był proces. Szereg wydarzeń, które nastąpiły w ciągu kilku miesięcy, zaczął mi się układać w całość. Chodzi o kierunek, w którym zaczęła iść Telewizja Polska, a zwłaszcza programy informacyjne. Przestałem mieć złudzenia, że “Teleexpress” pozostanie “zieloną wyspą”, oazą całkowitej niezależności, odrębności. To jest dla mnie wciąż bolesne,  pracowałem tam 25 lat, to był „mój” program, bardzo się z nim identyfikowałem i wiele mu zawdzięczam. Stwierdziłem jednak, że muszę podjąć taką decyzję. I choć to nie była łatwa decyzja, teraz jestem zadowolony. Wiem, że nie mógłbym postąpić inaczej. To wszystko ma związek z upolitycznieniem TVP. Polityka ma w ogóle ogromny wpływ na media w Polsce, i to nie od dzisiaj. Uważam, że tak być nie powinno.

Skoro to upolitycznienie trwa od dawna, co sprawia, że w ciągu zaledwie kilku miesięcy tak wielu znanych, cenionych dziennikarzy, zdecydowało się odejść z mediów publicznych?

Nigdy w ciągu tych 25 lat nie doszło do momentu, żebym się poczuł tak, jak kilka miesięcy temu. To że dziennikarze odchodzą, z własnej woli albo dlatego, że im dziękują, wynika z tego, że nie potrafią się pogodzić z tym, że ktoś dyktuje im pewną wizję świata, swoje poglądy, które są bardzo jednostronne. Dla wielu dziennikarzy jest jasne, że jeśli nie można w sposób rzetelny, zgodny z rzemiosłem dziennikarskim, przekazywać informacji, na tyle im to nie dopowiada, że odchodzą z pracy. Co często bywa trudną decyzją. Ja miałem komfort, bo mogłem wybierać w propozycjach. Ale nie każdy może sobie na to pozwolić. Uważam, że fatalne jest to, że dochodzi do takich sytuacji, że dziennikarze, którzy są profesjonalistami, chcą dobrze wykonywać swoją pracę, zgodnie z pewnymi regułami, z warsztatem, mają z tym problem, że im się to uniemożliwia. I albo odchodzą, albo przeżywają to, co przeżywają. Ja nie chciałem tego przeżywać. Nie chcę też być zdefiniowany politycznie. Chcę prowadzić w sposób niezależny i obiektywny programy informacyjne. Taka jest też linia wyznaczona w telewizji WP. Mamy być pluralistyczni, stąd różni komentatorzy, z różnych politycznych opcji, m.in. Paweł Lisicki, Sławomir Sierakowski czy Jacek Żakowski.

Pracownicy radiowej Trójki protestują przeciwko decyzjom nowych władz Polskiego Radia, wspiera ich wielu słuchaczy. Czy nie myślał Pan o tym, żeby w TVP spróbować czegoś podobnego? Jednak zostać i powalczyć?

Miałem różne myśli. Takie żeby zostać i robić swoje. Wykonywać najrzetelniej swoją pracę. Pozostać z widzami, którzy mogli by się poczuć opuszczeni. W którymś momencie stwierdziłem, że tak się jednak nie da. To jest nie do zrealizowania. Do działań, o których pani mówi, chyba nie było dobrej atmosfery, gruntu. Tak się stało dlatego, że była pełna jasność, że one by nic nie dały. Zbyt duża siła opanowała media publiczne, w tym TVP, żeby takie działania przyniosły jakikolwiek rezultat. W którymś momencie zdałem sobie sprawę, że dalej tak się nie da. Nie mogę firmować swoim nazwiskiem, swoją twarzą tego, co się tam dzieje, bo to jest sprzeczne z moimi przekonaniami, z moim myśleniem na temat uczciwego przekazywania informacji.

Jak Pan ocenia protesty dziennikarzy Trójki?

Myślę, że one są potrzebne. Skoro dziennikarze decydują się na nie, to znaczy, że coś ich bardzo uwiera, przeszkadza w wykonywaniu pracy. Czytałem niedawno wywiad z Wojciechem Mannem, który opowiadał, co się u nich w radio dzieje, o atmosferze, jaka tam panuje, o tej ciężkiej atmosferze, która zawisła na korytarzach. I czytając kiwałem głową w myślach, bo tak jakbym czytał o tym, co przeżywałem w TVP. W takich warunkach strasznie trudno pracować. Nie dziwię się, że są ludzie, którzy się z tym nie godzą i chcą dać temu wyraz.

Czy media publiczne w ogóle są potrzebne?

Absolutnie tak. Są potrzebne jak powietrze. Niezależne, zdrowe, dobrze funkcjonujące, dobrze finansowane, chronione odpowiednią ustawą. Dlatego, że bez mediów publicznych społeczeństwo jest zdane tylko i wyłącznie na komercję. A komercja oznacza bardzo mało, jeśli w ogóle, treści ambitnych, ważnych, z różnych obszarów, różnych dziedzin. Tylko media publiczne mogą to zapewnić. I mógłbym teraz wymienić całą długą listę różnego rodzaju treści, produktów, programów, które są w mediach publicznych, a nigdy ich nie będzie w mediach komercyjnych.

Ale od samego początku, od 89 roku, media publiczne w Polsce nie działały tak jak powinny działać, zawsze politycy mieli na nie duży wpływ. Nie do końca nie wiadomo, jak te media są finansowane. Z tego co pamiętam, TVP była w którymś momencie finansowana w 80 proc. z reklam, co ją stawiało na szarym końcu pod tym względem w Europie. Więc jak możemy mówić o mediach publicznych, które w takim stopniu są finansowane przez reklamy? To ile pozostaje miejsca na misję? W gruncie rzeczy chodzi o dobrą ustawę, która te kwestie ureguluje, czyli określi przejrzyste zasady finansowania i ochroni przed tak wielkim wpływem polityki, jak ma to miejsce obecnie.

Nie myślał Pan o przejściu z telewizji publicznej do którejś z komercyjnych stacji, o ugruntowanej pozycji na rynku? Wybrał Pan stację, która dopiero debiutuje i jest pewnym eksperymentem.

Szczerze mówiąc, myślałem. I nawet dostałem kilka propozycji. Ale stwierdziłem, że propozycja z Wirtualnej Polski jest dla mnie najlepsza. Dlatego że to jest nowość. Ja nie wchodzę w jakąś już istniejącą ramówkę. Zastanawiałbym się, czy się tam sprawdzę, czy się wpiszę. A tu? Start-up, coś zupełnie nowego, czego mogę być współtwórcą. Mogę mieć bardzo duży wpływ na to, jaki to będzie program. To także w moim przekonaniu jest przyszłość telewizji. Stacje tradycyjne nic ciekawego nam nie mówią, więc tracą widzów, jak pokazują wszystkie badania, na rzecz albo kanałów tematycznych, albo właśnie takiej synergii, interakcji internetu i telewizji. To może przynieść bardzo dobre i bardzo ciekawe skutki.

Jak będzie wyglądał prowadzony przez Pana w telewizji WP program #dziejesięnażywo?

Program “#dziejesięnażywo” to będzie tzw. popołudniówka, z czego zresztą jestem znany. Nie zabraknie w nim najważniejszych informacji z kraju i ze świata. Ale i poczucia humoru. Interaktywność będzie ważnym elementem tego programu. Podczas jego trwania widz będzie mógł wrzucić komentarz, zrobić zdjęcie, a my będziemy od razu mogli się do tego odnieść, skomentować, być może to nawet pokazać. Bardzo mi się taka formuła podoba. Więc będzie raczej lżej niż ciężej, raczej mniej niż więcej polityki. Szybko, zwięźle, na temat i z poczuciem humoru.

Brzmi jak “Teleexpress” bis, zwłaszcza że będzie nadawany o 16.50.

“Teleexpress” ma swoją formułę, ustaloną przez lata, swój rytm, swoje bloczki tematyczne, ma Marka Sierockiego. Oczywiście poprzez fakt, że ja ten program będę prowadził, przez fakt, że to będzie blisko godziny 17.00, poprzez także dynamiczne tempo i że będzie w lekkiej formule, takie skojarzenia się narzucają, i to jest oczywiste. Ale to zupełnie nowy program, w nowej formule, z bardzo ważnym elementem interaktywności, czego w innych telewizjach nie ma.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/maciej-orlos-atmosfera-w-tvp-zaczela-mnie-uwierac

14-11-2016, 09:13

Magdalena Środa, Małgorzata Ohme i Jan Wróbel felietonistami “Wprost”  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
tw
14-11-2016

Prof. Magdalena Środa, Małgorzata Ohme i Jan Wróbel zaczęli współpracę publicystyczną z tygodnikiem “Wprost” (PMPG Polskie Media). Dla Środy i Wróbla do powrót po kilku latach na łamy pisma.

Małgorzata Ohme

We “Wprost” prof. Magdalena Środa zaczęła pisać krótkie felietony z cyklu “Lewo”, a Jan Wróbel – z cyklu “Prawo”. Oba teksty są publikowane na tej samej stronie. Do nowego numeru Wróble napisał też dłuższy artykuł oceniający 12 miesięcy działania obecnego rządu.

Prof. Magdalena Środa pisała już felietony do “Wprost” w latach 2010-2014, odeszła w sierpniu 2014 roku, nie zgadzając się z publikacją przez tygodnik zapisu podsłuchanych rozmów czołowych polityków i biznesmenów. Jan Wróbel był felietonistą “Wprost” od połowy 2010 do połowy 2012 roku.

Felieton Małgorzaty Ohme znalazł się na ostatniej redakcyjnej stronie tygodnika. Ostatnio publikowano tam w cyklu “Felieton na zaproszenie” teksty różnych publicystów, m.in. Jana Śpiewaka i Daniela Kawczyńskiego. Ohme od początku września jest dyrektorem programowym obszaru lifestylowego w Wirtualnej Polsce, a od listopada prowadzi lifestylową część porannego programu WP “#dziejesięnażywo”.

Pod koniec sierpnia br. redaktorem naczelnym “Wprost” został Jacek Pochłopień, a jego zastępcą Marcin Dzierżanowski. Niedług potem funkcję szefa działu Zagranica objął Jakub Mielnik, a działu Kultura – Marcin Pieszczyk.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/magdalena-sroda-malgorzata-ohme-i-jan-wrobel-felietonistami-wprost

14-11-2016, 08:56

“Dziennik Łódzki” i “Express Ilustrowany” wprowadziły płatne serwisy  »

Press
(JK)
14-11-2016

Polska Press Grupa w ramach projektu Media+ uruchomiła dwa kolejne płatne serwisy – “Dziennika Łódzkiego” i “Expressu Ilustrowanego”.

Serwisy Plus.dzienniklodzki.pl i Plus.expressilustrowany.pl dołączyły do grona płatnych serwisów regionalnych powiązanych z dziennikami wydawanymi przez Polska Press Grupę. Już niemal wszystkie dzienniki Grupy mają wersje płatne serwisów – zostało pięć tytułów, które mają je wprowadzić w najbliższych miesiącach.

W płatnych serwisach publikowane są materiały z dzienników regionalnych, które można czytać na komputerze, laptopie, tablecie lub smartfonie. Kupując abonament, użytkownik otrzymuje dostęp do serwisu bez reklam, rozbudowany o bonusowe materiały (wideo, mapy, fotogalerie). W droższym wariancie użytkownik otrzymuje też możliwość pobrania aktualnego numeru gazety w formie pliku PDF i dostęp do “Ekstra Magazynu”, w którym znaleźć można najciekawsze artykuły publikowane przez wszystkie gazety Grupy.

Dostępne są długoterminowe abonamenty (najdłuższy na rok), ale również istnieje możliwość zakupu pojedynczych artykułów za pomocą SMS-ów. Serwis bez e-wydania kosztuje 1,23 zł za jeden dzień, 4,92 zł za tydzień, 14,90 zł za miesiąc, 39,90 zł za kwartał, 69,90 zł za pół roku i 129,90 zł za rok. Z e-wydaniem odpowiednio: 2,46 zł, 9,90 zł, 40 zł, 110 zł, 200 zł i 360 zł.

Polska Press Grupa projekt Media+ rozpoczęła w 2015 roku. Jego wprowadzanie ma się zakończyć w pierwszym kwartale 2017 roku.

Całość: http://www.press.pl/tresc/46361,_dziennik-Lodzki_-i-_express-ilustrowany_-wprowadzily-platne-serwisy

14-11-2016, 08:46

Mariusz Szczygieł AuTORytetem studentów dziennikarstwa  »

Media2.pl
Łukasz Szewczyk
14-11-2016

Mariusz Szczygieł został AuTORytetem studentów dziennikarstwa w Plebiscycie MediaTory – Studenckie Nagrody Dziennikarskie.

Mariusz Szczygieł

- Kiedy zaczynają się jakieś dyskusje o mediach, o naszym zawodzie, o Polsce, najczęściej mam ochotę powiedzieć “nie wiem”. Mnóstwo nazwisk, które słyszę rano w wiadomościach radiowych czy telewizyjnych nic mi nie mówi. Nie wiem, czy ustawa o stałej cenie na książki to dobry pomysł, czy nie. Nie mam jednoznacznego zdania na sytuację, w której “Gazeta Wyborcza” została pozbawiona ogłoszeń państwowych spółek. Nie przeczytałem żadnego tekstu Żiżka. I mam nadzieję, że studenci, którzy przyznali mi swoją nagrodę nie oczekują ode mnie zdania na te tematy – mówi Mariusz Szczygieł, tegoroczny AuTORytet studentów. – Może od razu powiem, co umiem. Umiem słuchać ludzi, umiem pomóc im wyartykułować swoje myśli i przeżycia, umiem tak zbudować swój tekst, żeby przytrzymać czytelnika, umiem ciekawie mówić o polskich reportażach. To właściwie tyle. Bo przede wszystkim trzymam się zasady: nie przekraczam granicy, jeśli nie mam walizki – dodaje wyróżniony reportażysta.

W kategorii AuTORytet studenci doceniają tych dziennikarzy, od których mogą uczyć się rzetelności, profesjonalizmu i najwyższych standardów. Nagroda przyznawana jest za całokształt pracy dziennikarskiej oraz ma wymiar ponadczasowy. – Ta kategoria jest szczególna, również dlatego, że głosujący mogą sami podać nazwisko osoby, którą uważają za swój dziennikarski wzór lub skorzystać z listy pomocniczych propozycji – przyznaje Wioletta Klytta, prezes Stowarzyszenia MediaTory.

To już druga statuetka w Plebiscycie MediaTory dla Mariusza Szczygła, który w 2013 r. zwyciężył w kategorii DetonaTOR za reportaż “Śliczny i posłuszny” opublikowany w “Dużym Formacie”. W tym roku reportażysta dołączył między innymi do Bogdana Rymanowskiego, Hanny Krall, Wojciecha Jagielskiego oraz Wojciecha Manna, którzy zostali wybrani AuTORytetami w latach ubiegłych.

Zwycięzców w pozostałych kategoriach jubileuszowej edycji Plebiscytu MediaTory poznamy podczas Gali Finałowej, która odbędzie się 3 grudnia 2016 roku o godzinie 17:00 w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Całość: https://media2.pl/media/136867-Mariusz-Szczygiel-AuTORytetem-studentow-dziennikarstwa.html

14-11-2016, 07:56

W Radiu Szczecin zmiany na kierowniczych stanowiskach  »

Press
(KOZ)
14-11-2016

Grzegorz Gibas został kierownikiem redakcji informacji i online, a Marcin Gondziuk – redakcji muzycznej i prezenterskiej w Radiu Szczecin.

Dotychczas redakcjami informacji i online kierował Tomasz Chaciński, jednocześnie redaktor naczelny Radia Szczecin (jak informowaliśmy, Chaciński z końcem października br. rozstał się z rozgłośnią). Zastępcą Grzegorza Gibasa został Michał Elmerych, który wrócił do rozgłośni.

Z kolei za muzykę w Radiu Szczecin odpowiada Marcin Gondziuk, który na stanowisku kierownika redakcji muzycznej zastąpił Sebastiana Roszkowskiego (zostaje w zespole). Gondziuk dodatkowo został kierownikiem redakcji prezenterskiej – funkcję tę pełnił szef marketingu stacji Piotr Sikora.

Grzegorz Gibas do tej pory pracował w Radiu Szczecin jako reporter, a Marcin Gondziuk był dziennikarzem rozgłośni.

Od 12 października br. prezesem Radia Szczecin jest Artur Kubaj, a z początkiem listopada stanowisko redaktora naczelnego objął Przemysław Szymańczyk.

Całość: http://www.press.pl/tresc/46359,w-radiu-szczecin-zmiany-na-kierowniczych-stanowiskach?target=pressletter&uid=556

14-11-2016, 04:04

“Gazeta Wyborcza”: uczestnicy marszu 11 listopada zaatakowali naszego fotoreportera  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
tw
14-11-2016

“Gazeta Wyborcza” poinformowała, że 11 listopada podczas marszu we Wrocławiu zaatakowany został jej fotoreporter Mieczysław Michalak. Przed ciężkim pobiciem uchroniła go interwencja policjantów.

Według relacji “Gazety Wyborczej Wrocław” przemawiający podczas marszu wyrażali niechęć do “GW”. – Przedstawiciele “Głosu Tel Awiwu” nie są tu mile widziani, nie są w ogóle widziani – powiedział przez megafon Jarosław Bogusławski, jeden z liderów demonstracji.

Jak doszło do zaatakowania fotoreportera? Według “GW” Roman Zieliński, jeden z przywódców wrocławskiego środowiska narodowego, wskazał go podpitym kolegom i sam ruszył w jego stronę.

- Zaatakowali naszego fotoreportera, otoczyli, kopali i szarpali. Gdyby nie interwencja policji, to zapewne ciężko by pobili – opisał Leszek Frelich, redaktor naczelny “Gazety Wyborczej Wrocław”. Zaznaczył, że fotoreporter w żaden sposób nie prowokował uczestników manifestacji. – Ale dla nacjonalistów wystarczającym powodem do chęci pobicia go było to, iż jest z “Wyborczej” – podkreślił Frelich.

Dwa lata temu podczas Marszu Niepodległości w Warszawie zaatakowano dziennikarzy Telewizji Republika i Ruchu Narodowego oraz fotoreportera “Gościa Niedzielnego”, których część uczestników pomyliła z przedstawicielami “Gazety Wyborczej” i TVN. W 2011 roku podczas tego marszu spalono wóz transmisyjny TVN24, a sprawcy w maju 2014 roku zostali prawomocnie skazani na 2-2,5 roku więzienia oraz 1,5 mln zł grzywny.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/gazeta-wyborcza-uczestnicy-marszu-11-listopada-zaatakowali-naszego-fotoreportera