Stowarzyszenie Dziennikarzy RP w Katowicach

Znajdź na stronie

Kontakt

ul. Warszawska 37
40-010 Katowice

E-mail: sdrp.katowice@op.pl
Tel.: 32 253 07 38

Nr KRS: 0000344572

Sprawa Jarosława Ziętary

Sprawa Jarka Ziętary

Archiwum

Dziennikarze o sobie

19-11-2016, 20:37

Jacek Hugo-Bader o udawaniu czarnoskórego na Marszu Niepodległości: chciałem pokazać, że mamy problem z rasizmem  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
asz
19-11-2016

- Chciałem wytrącić z ręki argumenty osobom, które twierdzą, że nie ma w Polsce problemu z rasizmem – wyjaśnia portalowi Wirtualnemedia.pl reporter “Gazety Wyborczej” Jacek Hugo-Bader swoją prowokację, w ramach której udawał czarnoskórego na Marszu Niepodległości.

Jacek Hugo-Bader na Marszu Niepodległości

Jacek Hugo Bader poszedł 11 listopada na Marsz Niepodległości ucharakteryzowany na czarnoskórego. Swoje doświadczenia opisał na łamach “Gazety Wyborczej” w felietonie “Wyp… stąd, Czarnuchu!”.

Tak relacjonował w nim przebieg prowokacji: “Zbiry popychają Czarnego, szarpią, ten wyższy wypuszcza potężnego, szerokiego jak Aleje Jerozolimskie sierpowego, ale chybią. – Wyp…j stąd, Czarnuchu! – wrzeszczą, grożą dziewczynom, które robią zdjęcia, a wyższy celuje z następną fangą w murzyńską gębę, na szczęście przed napadniętym wyrasta dwóch mężczyzn, którzy stają w jego obronie, przeganiają agresorów, a ofierze tłumaczą, że jakby co, to musi wiać w głąb Kruczej, bo tam stoi grupa policjantów w pełnym rynsztunku”.

Podczas marszu moment, w którym Hugo-Bader został zaatakowany przez narodowców, uwieczniła na zdjęciu jedna z obserwujących go kobiet. Zdjęcie trafiło do sieci i zyskało dużą popularność, jednocześnie wywołując mieszane reakcje. Jedni popierali akcję Hugo-Badera, ale nie wszystkim się ona podobała. Skrytykował ją m.in. Radosław Czyż związany z “Gazetą Wyborczą”. – Jako że zbliża się koniec roku, a powyborcze analizy obwiniające skrają lewicę za zwycięstwo Trumpa przejadły się do cna, Jacek Hugo-Bader postanowił przeskoczyć konkurencję w zawodach na najbardziej niepotrzebny i nieprzemyślany tekst 2016. Nic mniej potrzebnego i nic niewnoszącego do dyskursu już pewnie się do stycznia nie pojawił – napisał. W krytycznym tonie o akcji Hugo-Badera poinformowano w piątek w “Wiadomościach” TVP1.

Niektórzy internauci wskazywali na podobieństwo akcji Hugo-Badera do prowokacji niemieckiego reportażysty Günter Wallraffa, który przeprowadził podobny eksperyment. Ucharakteryzował się na ciemnoskórego tureckiego gastarbeitera, bo chciał sprawdzić, jak żyje się takim osobom w Niemczech. Swoje doświadczenia opisał w książce “Z nowego wspaniałego świata”.

Jacek Hugo-Bader na pytania i uwagi internautów dotyczące jego prowokacji odpowiadał w czwartek na facebookowym fanpage’u “Dużego Formatu”.

Jak wyjaśnił nam Hugo-Bader, ceni dokonania Wallraffa , ale przypomniał, że dziennikarze od co najmniej 150 lat posługują się takim narzędziem jak prowokacja dziennikarska. – Jest coś takiego jak reportaż wcieleniowy. W ważnym celu społecznym, do czego dziennikarstwo zostało powołane,  wcielamy się w kogoś innego – stwierdził. Dziennikarz dodał, że sam takiej prowokacji po raz pierwszy użył w latach 90. – Przebrałem się wtedy za bezdomnego – przypomniał.

Reporter tłumaczył, że jego akcja miała na celu zarejestrowanie nieprzyjaznych zachowań  z reporterskiego obowiązku. – Na tym zdjęciu, które krąży w sieci, trzymam długopis – to jedyna broń reportera – opowiada Hugo-Bader. – Stałem sobie, zapisywałem, jakie hasła są na transparentach. Cały wic polegał na tym, że miałem czarną gębę. Czy mamy żyć w kraju, w którym cudzoziemiec, człowiek o innym kolorze skóry nie może wyjść na ulicę tylko dlatego, że przyszła jakaś data? – pyta retorycznie reporter.

Jak mówi portalowi Wirtualnemedia.pl, chciał wytrącić z ręki argumenty osobom, które twierdzą, że nie ma w Polsce problemu z rasizmem. – Jak to nie ma, skoro Hiszpan czy Jamajczyk nie może pospacerować po ulicach, bo przyszedł 11 listopada? To oczywiście symboliczna data, bo wtedy mamy skondensowanie tego zjawiska. Ale zjawisko istnieje na co dzień i jest powszechne. Chciałem ludziom, którzy twierdzą, że go nie ma w Polsce, pokazać, że mamy z tym problem, a ja jestem na to najlepszym dowodem – tłumaczył reporter.

Akcję zorganizował także z myślą o wstępie do książki, którą właśnie pisze. – Miałem ją zatytułować “Ćwiara”, ale będzie prawdopodobnie nosiła tytuł “Audyt” – poinformował nas Jacek Hugo-Bader. – Opowiadam w niej  o Polsce w ostatnim ćwierćwieczu. Robię audyt naszego kraju –  zapowiedział reporter.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/jacek-hugo-bader-o-udawaniu-czarnoskorego-na-marszu-niepodleglosci-chcialem-pokazac-ze-mamy-problem-z-rasizmem

19-11-2016, 20:12

Katowice: Półfinał konkursu “Po naszymu, czyli po śląsku”  »

Dziennik Zachodni
Magdalena Mikrut-Majeranek
19-11-2016

Pokazali, że śląska gwara nie zaginęła: W sobotę, 19 listopada, w Studiu Koncertowym Radia Katowice odbyły się półfinały XXVI edycji konkursu “Po naszymu, czyli po śląsku”. Do konkursu przystąpiło blisko 80 uczestników, jednakże do półfinału zakwalifikowała się jedynie garstka. Rywalizacja była zacięta, a poziom wystąpień bardzo wysoki. Kto wygra? Tego dowiemy się już jutro, podczas gali finałowej.


Przed uczestnikami XXVI edycji konkursu “Po naszymu, czyli po śląsku” postawione zostało niełatwe zadanie. Musieli nie tylko przedstawić monolog po śląsku, ale i odpowiadać na rozmaite pytania zadawane przez jury. Dotyczyły one m.in. znaczenia gwarowych słów, czy zwyczajów i tradycji, a także geografii Śląska.

Czym jest radośnik, albo rajcuna? Uczestnicy konkursu bezbłędnie udzielali odpowiedzi na najtrudniejsze pytania.

Jednym z uczestników “Po naszymu, czyli po śląsku: Ślązak roku 2016″, w kategorii dziecięco – młodzieżowej był 12- letni Paweł Kukuczka, który opowiadając o ogromnym ptaszysku, określił je słowem “potwora”. Jury zapytało 12-latka z Koniakowa o inne istoty, których obawiali się jego pradziadowie.

W tym roku w konkursie młodzieżowym wzięło udział wyjątkowo dużo dzieci.

- Po śląsku mówię odkąd pamiętam, od urodzenia. U nas w domu wszyscy mówią po śląsku. W szkole, kiedy nie umiem czegoś powiedzieć po polsku, to mówię po naszymu – mówi 12-letni Paweł Kukuczka z Koniakowa. – Pierwszy raz jestem tutaj, ale występowałem już na wielu konkurach, dlatego się nie stresuję – dodaje.
- Mam 15 lat i mówię po śląsku od urodzenia. To dla mnie naturalne. W konkursie biorę udział po raz pierwszy, dlatego też troszeczkę się stresuję. Najbardziej pytań jury – zdradza Julia Sowa z Kadłuba w województwie opolskim.

- W mojej chałupie od zawsze się godoło gwarą. W Sośnicowicach są korzenie mojej rodziny. Gwara to nasze dziedzictwo, tego się nie da wykorzenić za żadne skarby. Choć gwara jest w zaniku, nasi ludzie godają. Zauważyłam też, że nawet w urzędach zaczyna się godoć. Teraz człowiek się nie wstydzi, a wręcz przeciwnie – mówi Teresa Szymońska z Sośnicowic, koło Gliwic, jedna z uczestniczek konkursu.

- Godom od urodzenia. Tak to kiedyś było: mama szła do roboty, a babka bawiła. Wszystko godoło. Gwara była jakby wyssana z mlekiem matki. Babka brała nas na klina (kolana – przy. autora), opowiadała, jak to było pjyrwy i jaki to był downi tyn świat. W szkole było już różnie. Panie zwracały nam uwagę, żeby nie mówić tak brzydko, czyli po śląsku, ale nie wytępiły tego. Na przerwie godało się z dziołchami, w domu tak samo. Moje dziołchy w szkole musiały już mówić polszczyzną, ale w domu się goda – przyznaje Teresa Urbańczyk z Jankowic koło Pszczyny. Pani Teresa bierze udział w konkursie już po raz siódmy. Podczas dzisiejszych przesłuchań opowiadała o śląskiej stygmatyczce Katarzynie Szymon, która była krewną jej dziadków. – Ona i moja babka były najprawdopodobniej kuzynkami – dodaje pani Teresa.

Z grona półfinalistów, którzy dziś prezentowali swoje umiejętności w gmachu Polskiego Radia, jurorzy – profesorowie: Dorota Simonides, Jan Miodek i Jan Olbrycht – wybiorą trójkę finalistów – dorosłych i Młodzieżowego Ślązaka Roku 2016.

Wielki finał i gala odbędzie się już jutro, 20 listopada, w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu. Podczas imprezy zostanie przyznany tytuł Honorowego Ślązaka Roku.

Całość: http://www.dziennikzachodni.pl/wiadomosci/katowice/a/katowice-polfinal-konkursu-po-naszymu-czyli-po-slasku-zdjecia-i-wideo,11479202/

19-11-2016, 08:28

Zarząd Telewizji Polskiej szacuje, że z firmy odejdzie 200 osób  »

Press
(RUT)
19-11-2016

Zarząd Telewizji Polskiej szacuje, że z programu dobrowolnych odejść skorzysta ok. 200 pracowników.

Jak pisaliśmy, TVP rozpoczęła w tym tygodniu akcję zachęcającą pracowników etatowych do odejścia z firmy. Biuro prasowe TVP potwierdziło nasze informacje, że warunkiem skorzystania z programu jest złożenie do 12 grudnia br. wniosku o rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. “Zakłada się, że z programu skorzysta ok. 200 pracowników” – pisze biuro prasowe telewizji w odpowiedzi na nasze pytania. “Program gwarantuje wypłatę rekompensaty, jako sumy: wynagrodzenia za okres wypowiedzenia oraz świadczenia w wysokości kilkuset procent miesięcznego wynagrodzenia. Dla pracowników objętych ochroną przedemerytalną przewidziane są dodatkowe świadczenia”. Szczegółów TVP nadal nie ujawnia. Z naszych informacji wynika, że podstawową wysokością rekompensaty będzie dziewięciomiesięczne wynagrodzenie.

Na koniec września br. TVP zatrudniała 2893 osoby (na 2869 etatach).

Całość: http://www.press.pl/tresc/46437,zarzad-tvp-liczy_-ze-z-firmy-odejdzie-200-osob

19-11-2016, 06:17

Pracownicy Polskiego Radia: sugestie kierownictwa o naszym liście nieprawdziwe i krzywdzące, nie dotyczą jego meritum  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
tw
19-11-2016

- Ubolewamy, że władze Polskiego Radia skupiły się w rozsyłanych do mediów i pocztą wewnętrzną komunikatach nie na meritum listu, ale jego aspektach formalnych i stylistycznych – stwierdza Związek Zawodowy Dziennikarzy i Pracowników Programów Trzeciego i Drugiego Polskiego Radia w komentarzu do reakcji kierownictwa firmy na ich sprzeciw wobec odsunięcia od dotychczasowych zadań i zwolnienia kilku dziennikarzy Trójki.

Oświadczenie jest reakcją na czwartkowy komunikat prezes i dyrektorów Polskiego Radia dotyczący listu skierowanego do prezes we wtorek przez 125 pracowników i współpracowników Trójki oraz innych redakcji w firmie. We wspólnym piśmie, przekazanym przez Związek Zawodowy Dziennikarzy i Pracowników Programu III i II Polskiego Radia, wyrazili sprzeciw wobec odsunięcia w połowie października Małgorzaty Spór i Anny Zaleśnej od przygotowywania i czytania serwisów informacyjnych oraz konsekwencji wyciągniętych wobec pracowników Trójki, którzy na portalach społecznościowych zainicjowali akcję “#kogoniesłychać”. Chodzi przede wszystkim o Damiana Kwieka, zwolnionego z Polskiego Radia na początku listopada.

W liście, wysłanym też do kilku instytucji zewnętrznych (m.in. KRRiT, Rzecznika Praw Obywatelskich i organizacji dziennikarskich) pracownicy zaapelowali do prezes nadawcy o poszanowanie zasad niezależności i rzetelności dziennikarskiej oraz kultury pracy w tej firmie oraz przywrócenie Spór i Zaleśnej do dotychczasowych obowiązków. – Zarówno odsunięcie naszych koleżanek od anteny, jak działania podejmowane wobec solidaryzujących się z nimi dziennikarzy stwarzają poczucie zagrożenia w zespole i mogą być traktowane jako forma cenzury prewencyjnej – stwierdzili.

W czwartek prezes i dyrektorzy z Polskiego Radia we wspólnym oświadczeniu ocenili, że pismo pracowników to “kolejna próba podsycania sporu” w firmie, a zarzuty w nim zawarte określili jako pomówienia. – Wątpliwości dotyczą zarówno formy listu – np. skreślenia w treści, jego stylistyki, jak i treści, która zawiera bardzo poważne zarzuty pod adresem Dyrekcji Polskiego Radia, które nie mają żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości – napisali.

Związek Zawodowy Dziennikarzy i Pracowników Programu III i II Polskiego Radia odniósł się do tego w stanowisku przesłanym w piątek wieczorem portalowi Wirtualnemedia.pl:

W oświadczeniach przesłanych pracownikom, instytucjom oraz mediom przez Zarząd PRSA znalazły się nieprawdziwe i krzywdzące Związek Zawodowy informacje, które naruszają nasze dobra osobiste.

Ubolewamy, że władze Polskiego Radia skupiły się w rozsyłanych do mediów i pocztą wewnętrzną komunikatach nie na meritum listu, ale jego aspektach formalnych i stylistycznych. Prośbę Zarządu i kadry dyrektorskiej wysłaną do części sygnatariuszy o weryfikację złożonych podpisów uznajemy za niezrozumiałą, podobnie jak twierdzenie o rzekomych personalnych zarzutach pod adresem Prezes Zarządu Polskiego Radia, które nie zostały sformułowane w liście.

Przypominamy – apel ma na celu zwrócenie uwagi Zarządu Polskiego Radia, instytucji odpowiedzialnych za media publiczne i prawa obywatelskie oraz organizacji dziennikarskich na potrzebę zachowania najwyższych standardów w zakresie rzetelności i pluralizmu w mediach publicznych. Zarząd Polskiego Radia wielokrotnie prezentował dokładnie takie samo stanowisko, wzywając pracowników do przestrzegania zasad etyki dziennikarskiej.

Dlatego wczorajsza reakcja Zarządu PRSA na apel pracowników i współpracowników Polskiego Radia budzi nasze zdziwienie. Dwie kwestie w apelu poruszone to błędna zdaniem jego sygnatariuszy decyzja Dyrekcji IAR oraz niezrozumiała i nadmierna reakcja na spontaniczne gesty solidarności z odsuniętymi od anteny koleżankami. Zostało to przez sygnatariuszy apelu odebrane jako naruszenie Art. 54 Konstytucji RP, gwarantującego wolność wypowiedzi oraz zakazującego stosowania cenzury prewencyjnej – albowiem lęk przed ewentualną karą ogranicza swobodę wypowiedzi.

Informujemy, że:

Związek nie jest sygnatariuszem listu z dnia 25 października 2016 roku, przekazanego Zarządowi PRSA 15 listopada 2016 roku. Jest to apel pracowników i współpracowników PRSA, a nie pismo związkowe. Ponieważ większość sygnatariuszy jest członkami naszego związku, zarząd związku wystąpił jako pośrednik, przekazując list do adresatów.

Jednak jako sygnatariusze apelu i przedstawiciele zespołu – chcielibyśmy wyjaśnić, co następuje:

1. Opóźnienie w przekazaniu listu było związane z podjętymi przez zespół próbami mediacji z Dyrekcją Informacyjnej Agencji Radiowej w sprawie przywrócenia do przygotowywania serwisów Trójki Małgorzaty Spór i Anny Zaleśnej-Sewery. Mediacje te – mimo składanych przez Dyrekcję IAR deklaracji współpracy – nie przyniosły rezultatów. Przeciwnie, Polskie Radio rozwiązało umowę z Damianem Kwiekiem tuż po złożeniu przez niego wewnętrznych wyjaśnień w sprawie gestu solidarności z koleżankami.

2. Podpisany 25 października, a przekazany 15 listopada list zawiera dwa nazwiska osób niepracujących już w Trójce – zwolnionego 2 listopada Damiana Kwieka, przy czym do końca roku pozostaje on w okresie wypowiedzenia i Michała Nogasia, który 1 listopada zmienił pracę.

3. Sposób zbierania podpisów został określony przez zebranie zespołu, a tekst w dwóch identycznych egzemplarzach nie był powielany i udostępniany, aby zapewnić poufność treści listu do momentu jego przekazania. Sygnatariusze listu zapoznawali się z treścią pisma przed podpisaniem. Karty z podpisami stanowią integralną część listu.

4. Skreślenie – korekta stylistyczna – w tekście przekazanym adresatom wynika z ustaleń opisanych w pkt. 3, by nie multiplikować pisma oraz by przekazać je w takiej formie, w jakiej było podpisywane.

Dlatego uznajemy, że sugestia o “podejrzeniu nieuczciwości ze strony Związku Zawodowego” polegającej na rzekomej zmianie treści listu bez uzgodnienia z sygnatariuszami jest fałszywa i godzi w wizerunek naszej organizacji, a także osób, które społecznie zaangażowały się w zbieranie podpisów. Prosimy o przygotowanie i przesłanie do mediów, instytucji i pracowników sprostowania oraz przeprosin w tej sprawie.

Z zadowoleniem przyjmujemy deklarację woli rzetelnego i transparentnego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Liczymy, że uda się znaleźć dobre rozwiązanie problemu następstw błędnej – zdaniem sygnatariuszy listu – decyzji Dyrekcji IAR oraz niezrozumiałej i nadmiernej reakcji na spontaniczne gesty solidarności z odsuniętymi od anteny koleżankami.

Zarząd Związku Zawodowego Dziennikarzy i Pracowników Programów Trzeciego i Drugiego Polskiego Radia

————————————————-

18 listopada o godz. 14:00 na polecenie Zarządu PRSA Zespół spotkał się z władzami radia. W trakcie spotkania zostało przedstawione powyższe stanowisko. Prezes PR SA, Barbara Stanisławczyk-Żyła oczekiwała wyjaśnień w sprawie apelu podpisanego przez 125 dziennikarzy. Kwestionowała wiarygodność pisma, sugerując, że część sygnatariuszy poparła apel nieświadomie, bądź pod przymusem, wynikającym z przynależności do grupy. Spotkanie nie zakończyło się konstruktywną propozycją rozwiązania sporu.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/pracownicy-polskiego-radia-sugestie-kierownictwa-o-naszym-liscie-nieprawdziwe-i-krzywdzace-nie-dotycza-jego-meritum

19-11-2016, 04:31

Telewizja Polska nakręci film dokumentalny o historii “Gazety Wyborczej”  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
tw
19-11-2016

Telewizja Polska zleci realizację pełnometrażowego filmu dokumentalnego o historii “Gazety Wyborczej”. Zdecydował o tym Piotr Gursztyn, nowy dyrektor biura programowego TVP. – To ciekawy projekt, nie ma w Polsce dokumentu o dużym koncernie medialnym – uzasadnia Wirtualnemedia.pl Gursztyn.

Siedziba Agory

O swojej decyzji Piotr Gursztyn poinformował na Twitterze. Nie wiadomo jeszcze, kiedy zacznie się realizacja filmu ani kto będzie jego reżyserem. – Może jakieś typy co do reżysera? – zapytał na Twitterze Gursztyn.

- Zdecydowaliśmy się na realizację filmu dokumentalnego o “Gazecie Wyborczej”, bo “Gazeta Wyborcza” interesuje się TVP. Szczególnie zainspirowały nas teksty Agnieszki Kublik. A poważnie mówiąc, o realizacji tego filmu mówili nam poważni publicyści i widzowie. To ciekawy projekt, nie ma w Polsce dokumentu o dużym koncernie medialnym – mówi Piotr Gursztyn portalowi Wirtualnemedia.pl.

Według naszych ustaleń prawdopodobnie nad projektem pracować będzie Anita Gargas, która od września br. przygotowuje i prowadzi w TVP1 swój magazyn śledczy.

Od początku br., po tym jak po powołaniu nowego zarządu Telewizji Polskiej nastąpiło wiele zmian na stanowiskach dyrektorskich, w redakcjach oraz ramówkach kanałów nadawcy, “Gazeta Wyborcza” mocno krytykuje TVP, przede wszystkim programy informacyjne i publicystyczne (przez pewien okres w serwisie internetowym “GW” recenzowano krytycznie każde wydanie “Wiadomości”). O TVP pisze na łamach “GW” najczęściej Agnieszka Kublik, która relacjonowała m.in. kulisy pracy w redakcji “Wiadomości”. W połowie lipca dziennikarka zachęcała do kierowania do KRRiT skarg na materiały z programu na temat szczytu NATO w Warszawie, które jej zdaniem były zmanipulowane.

Z drugiej strony “Wiadomości” w negatywnym tonie opisują niektóre artykuły z “Gazety Wyborczej” i opinie jej publicystów. Pod koniec października program analizował rekordowo niską sprzedaż “GW”, a parę dni wcześniej przy okazji 70. urodzin Adama Michnika opisał głównie negatywne wydarzenia z jego życia (na ten materiał złożono kilkanaście skarg do KRRiT).

Dziennikarze “Wiadomości” i “Gazety Wyborczej” nieraz w ostatnich tygodniach wymieniali krytyczne uwagi pod swoim adresem na Twitterze.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/telewizja-polska-nakreci-film-dokumentalny-o-historii-gazety-wyborczej

18-11-2016, 17:05

Redaktorzy naczelni razem przeciw ograniczeniom dla dziennikarzy w Sejmie. “To zamykanie się na obywateli”  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
tw
18-11-2016

Z inicjatywy Press Clubu skierowano do marszałka Sejmu list podpisany przez 28 redaktorów naczelnych z różnych mediów sprzeciwiający się ograniczeniu możliwości pracy dziennikarzy w budynkach parlamentu. – Sejm, który zamykałby się na media, jednocześnie zamykałby się na obywateli – uważają sygnatariusze listu.

Wiosną br. kierownictwo Kancelarii Sejmu zaproponowało, że pracownicy mediów będą w Sejmie mogli przebywać tylko w pomieszczeniach zajmowanych do niedawna przez Straż Marszałkowską i nie będą już mieli wstępu na korytarze sejmowe. Takie plany skrytykowało środowisko dziennikarskie i Centrum Monitoringu Wolności Prasy działające przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. We wrześniu, po tym jak doszło do szarpaniny podczas konferencji prasowej marszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, zapowiedziano przyspieszenie prac nad poprawą bezpieczeństwa w parlamencie, m.in. w zakresie pracy dziennikarzy.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy pod koniec września przesłało marszałkom Sejmu i Senatu apel o zrezygnowanie z dalszych ograniczeń pracy dziennikarzy w parlamencie. Pismo poparło ponad 50 dziennikarzy z różnych mediów.

Z kolei w piątek w biurze marszałka Sejmu złożono list w tej sprawie przygotowany z inicjatywy Press Clubu, a podpisany przez 28 redaktorów naczelnych. Sygnatariusze krytycznie oceniają planowane zmiany zasad pracy dziennikarzy w budynkach parlamentu.

- Takie regulacje, oznaczałyby ograniczenie prawa dziennikarzy do wykonywania zawodu, a co za tym idzie – prawa opinii publicznej do informacji o pracach władzy ustawodawczej. Obecny model – otwarty dla prasy i obywateli parlament – stał się symbolem wolności słowa. Choć w ostatnim czasie podlegał modyfikacjom (np. ograniczenie obecności mediów w kuluarach) tym niemniej fundament, polegający na możliwie pełnym dostępie do posłów, nie tylko na galerii prasowej czy na konferencjach prasowych, pozostał nienaruszony. Propozycje idące w kierunku ograniczenia swobody pracy dziennikarzy, fotoreporterów i ekip technicznych budzą sprzeciw przede wszystkim ze względu na wynikające z tego ograniczenie prawa obywateli do informacji – tłumaczą autorzy listu.

Zaznaczają, że w parlamentach w innych krajach obowiązują różne zasady pracy ludzi z mediów. – Polski model od lat jest przykładem dziennikarskiej wolności rozumianej także jako prawo do rozmów z politykami i obserwowania najważniejszych politycznych wydarzeń. Jesteśmy świadomi, że przepisy regulujące obecność dziennikarzy w Sejmie można doskonalić. Oczekujemy jednak, że ewentualne zmiany będą wprowadzane wyłącznie po poważnych konsultacjach z przedstawicielami mediów – czytamy w liście.

- Sejm, który zamykałby się na media, jednocześnie zamykałby się na obywateli – podkreślają sygnatariusze pisma.

List podpisali Paweł Lisicki z “Do Rzeczy”, Krzysztof Jedlak z “Dziennika Gazety Prawnej”, Robert Feluś z “Faktu”, Krzysztof Wójcik z Forum Polskiej Agencji Fotografów, Tomasz Sakiewicz z “Gazety Polskiej” i “Gazety Polskiej Codziennie”, Jarosław Kurski z “Gazety Wyborczej”, Bartosz Węglarczyk z Grupy Onet, Tomasz Machała z Grupy Wirtualna Polska, Tomasz Sommer z “Najwyższego Czasu”, Tomasz Lis z “Newsweeka”, Tomasz Sygut z Nowa TV, Jerzy Baczyński z “Polityki”, Henryk Sobierajski z Polsat News, Paweł Fąfara z Polska Press, Jarosław Włodarczyk z Press Club Polska, Rafał Porzeziński z Programu I Polskiego Radia, Tomasz Siemieniec z “Pulsu Biznesu”, Beata Piekarska z Radia Eska, Jarosław Paszkowski z Radia ZET, Marek Balawajder z RMF FM, Bogusław Chrabota z “Rzeczpospolitej”, Sławomir Jastrzębowski z “Super Expressu”, Wiktor Bater z Superstacji, Tomasz Terlikowski z Telewizji Republika, Kamila Ceran z TOK FM, Adam Pieczyński z TVN, Piotr Mucharski z “Tygodnika Powszechnego” i Jacek Pochłopień z “Wprost”.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/redaktorzy-naczelni-razem-przeciw-ograniczeniom-dla-dziennikarzy-w-sejmie-to-zamykanie-sie-na-obywateli