W Sądzie Okręgowym w Warszawie zakończyły się przesłuchania świadków w procesie, który Kamil Durczok wytoczył byłym dziennikarzom oraz wydawcy tygodnika “Wprost” (PMPG Polskie Media). Proces dotyczy tekstów oskarżających dziennikarza o molestowanie podwładnych. Zeznania składał Adam Pieczyński, członek zarządu TVN ds. programów informacyjnych.
Kamil Durczok
Proces, jaki Kamil Durczok wytoczył byłym dziennikarzom “Wprost”, m.in. Sylwestrowi Latkowskiemu, oraz wydawcy “Wprost” , dotyczy tekstów opublikowanych w ubiegłym roku w tygodniku, w których zarzucono ówczesnemu szefowi “Faktów” TVN mobbing oraz napastowanie seksualne swoich podwładnych.
W poniedziałek w sądzie zeznawał Adam Pieczyński, członek zarządu TVN ds. programów informacyjnych. Treść jego zeznań nie jest znana, ponieważ proces został utajniony. Był to ostatni, dwudziesty świadek w tym procesie. – Sąd przesłucha jeszcze strony i najprawdopodobniej zamknie rozprawę już w przyszłym roku – poinformowała Wirtualnemedia.pl Anna Pawłowska-Pojawa, PR manager w PMPG Polskie Media.
Potwierdza to reprezentujący Kamila Durczoka mecenas Jacek Dubois. – Zbliżamy się do końca procesu – powiedział nam. – Sąd wyznaczył jeszcze kilka terminów styczniowych, ponieważ muszą być przesłuchane strony, i myślę, że jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, to wyrok pierwszej instancji powinien zapaść na początku przyszłego roku – dodał Jacek Dubois.
Przypomnijmy, że proces dotyczy publikacji “Wprost” z początku ub.r., które miały odsłaniać kulisy dziennikarskiego śledztwa “Wprost” w sprawie mobbingu i molestowań w redakcji “Faktów. Na początku pierwszego artykułu krótko opisano, jak szef dużej redakcji telewizyjnej wulgarnie zaproponował seks podlegającej mu popularnej dziennikarce, a kierownictwo stacji nie zareagowało, kiedy powiadomiła ich o tej sytuacji. W kolejnym zrelacjonowano pobyt Durczoka w mieszkaniu znajomej, gdzie miała miejsce interwencja policji (wynajmująca kobieta zalegała z opłatami), a dziennikarze tygodnika kilka miesięcy potem znaleźli tam osobiste rzeczy Durczoka, materiały pornograficzne i ślady białego proszku. W następnych dwóch tekstach wprost zarzucono ówczesnemu szefowi “Faktów” TVN, że napastował swoje podwładne.
W konsekwencji tych artykułów TVN powołał komisję do zweryfikowania pogłosek o mobbingu i molestowaniu w stacji, która ustaliła, że trzy zatrudnione osoby mogły być narażone na niepożądane zachowania (nie wskazano, że sprawcą był szef “Faktów”). Wypłacono im rekompensatę, jednocześnie za porozumieniem stron rozwiązano umowę z Kamilem Durczokiem.
Dziennikarz wytoczył autorom artykułów i wydawcy “Wprost” kilka procesów cywilnych i prywatny akt oskarżenia za zniesławienie. W czerwcu br. w pierwszej instancji rozstrzygnięto jeden z tych procesów. Dotyczył on tekstu o obecności Kamila Durczoka w mieszkaniu znajomej, gdzie potem znaleziono jego rzeczy osobiste, materiały pornograficzne i ślady białego proszku. Sąd orzekł, że dziennikarzowi należą się przeprosiny na okładce i kolejnych kilku stronach tygodnika oraz 500 tys. zł odszkodowania. Przedstawiciele “Wprost” ocenili ten wyrok jako skandaliczny i zarzucili sędzi stronniczość.
Pod koniec października byli dziennikarze “Wprost” Sylwester Latkowski, Michał Majewski i Olga Wasilewska oraz pracujący dalej w piśmie Marcin Dzierżanowski w artykule “Kłamstwa Durczoka” opublikowanym we “Wprost” zarzucili Durczokowi kłamstwo w sprawie mobbingu i molestowania. W odpowiedzi na nowe zarzuty “Wprost” i Sylwestra Latkowskiego pod jego adresem Kamil Durczok zapowiedział kolejny proces, tym razem wobec Sylwestra Latkowskiego za naruszenie tajemnicy procesu w wywiadzie dla portalu Dziennik.pl.