Stowarzyszenie Dziennikarzy RP w Katowicach

Na wtorkowym posiedzeniu Rada Mediów Narodowych podjęła decyzję o rozpisaniu konkursu na nowego prezesa Polskiego Radia. – Rozstrzygnięcie konkursu ma nastąpić do końca lutego 2017 roku – poinformował przewodniczący RMN Krzysztof Czabański.

Siedziba Polskiego Radia

Jak zapowiedział Czabański, konkurs wraz z regulaminem będzie ogłoszony w najbliższych dniach w prasie. – Oferty będą zbierane do końca roku, a rozstrzygnięcie konkursu ma nastąpić do końca lutego 2017 roku – poinformował przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański.

Konkurs na prezesa Polskiego Radia ma zostać przeprowadzony w analogiczny sposób jak wcześniejszy na szefa TVP – będzie przebiegał w trzech etapach. Pierwszym będzie ocena formalna zgłoszeń, następnie ocena merytoryczna, a ostatnim rozmowa członków Rady z kandydatami.

Zgodnie z regulaminem konkursu na prezesa TVP kandydaci nie musieli mieć żadnego stażu na stanowiskach kierowniczych. Wymagane były natomiast wyższe wykształcenie i kompetencje, a także kilka warunków standardowych w rekrutacjach do pracy w sektorze państwowym, m.in. niekaralność (za przestępstwo popełnione umyślnie ścigane z oskarżenia publicznego lub przestępstwo skarbowe), pełna zdolność do czynności prawnych i korzystanie w pełni z praw publicznych. Te same zasady mają obowiązywać w konkursie na prezesa Polskiego Radia.

Obecnie funkcję prezesa Polskiego Radia pełni Barbara Stanisławczyk, która została powołana na to stanowisko 8 stycznia br. przez ówczesnego szefa Ministerstwa Skarbu Państwa Dawida Jackiewicza.

Podczas wtorkowego posiedzenia Rada ogłosiła także nabór do rad programowych państwowych spółek medialnych: TVP, Polskiego Radia, ich oddziałów regionalnych oraz PAP. – Prosimy o zgłaszanie i rekomendowanie przez różne organizacje społeczne i stowarzyszenia swoich kandydatów – zaapelował Krzysztof Czabański.

Dodał, że organizacje te mogą zgłaszać kandydatów do rad programowych do 20 grudnia tego roku. – W styczniu będziemy dokonywać powołań rad programowych – powiedział.

Zgodnie z ustawą o Radzie Mediów Narodowych, z dniem wejścia jej w życie wygasły mandaty dotychczasowych rad programowych spółek medialnych. W przepisach zaznaczono jednak, że działają one w dotychczasowym składzie do czasu powołania rad programowych przez RMN.

Rada programowa każdej z medialnych państwowych spółek ( jest ich 20) liczy 15 osób, z czego kluby parlamentarne według parytetu wyznaczają 2/3 członków, a pozostałych – Rada Mediów Narodowych. Oznacza to, że RMN będzie obsadzać po pięć miejsc w każdej ze spółek. Kluby parlamentarne mają czas na zgłoszenie swoich kandydatów do końca listopada.

Rada Mediów Narodowych została powołana na mocy ustawy, która weszła w życie na początku lipca. Do zadań pięcioosobowej RMN należy m.in. powoływanie i odwoływanie zarządów i rad nadzorczych TVP, Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej.

Polskie Radio kończy współpracę z londyńskim korespondentem Grzegorzem Drymerem – dowiedział się ”Presserwis”.

Spółka nie przedłużyła Drymerowi kontraktu, który wygasa pod koniec br. – Uzasadnili niby merytorycznie, że trzeba więcej wyjeżdżać w teren, ale zapewne chodzi o co innego. Mogę domyślać się, że dobra zmiana dotarła do IAR, do mnie również się dobrała – mówi Grzegorz Drymer. – Ostatnio bardzo wiele tematów zgłaszanych przeze mnie było odrzucanych według wyraźnego klucza, pewne ze zbytniej ostrożności samych redaktorów, a pewne z góry zostały zakazane. To cenzura tematyczna – mówi Drymer. Podaje kilka przykładów: sprawa ułaskawień za występki homoseksualne, nieinwazyjne testy płodów na zespół Downa, pedofilia w klubach i szkółkach piłkarskich, premiera filmu ”Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” (autorem scenariusza jest J.K. Rowling), artykuł ”The Times” o ekshumacjach i spisku smoleńskim.

Łukasz Kubiak, rzecznik prasowy Polskiego Radia, nie odpowiedział na nasze pytanie dotyczące powodów zakończenia współpracy z Grzegorzem Drymerem. Korespondentem Polskiego Radia w Londynie został on pod koniec 2006 roku. Wcześniej Drymer przez 23 lata był dziennikarzem BBC World Service.

Polskie Radio ma w Londynie jeszcze drugiego współpracownika Adama Dąbrowskiego (od 2011 roku).

Do 25 listopada br. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji otrzymała już 83 skargi na “Wiadomości” TVP 1. To ponaddwukrotnie więcej niż w całym 2015 roku.

W pierwszym półroczu br. na główny program informacyjny Telewizji Polskiej wpłynęło tylko siedem indywidualnych skarg. Dotyczyły m.in. materiału z zamachu w Nicei (zawierał drastyczne zdjęcia), materiału o maturach (pokazano dowód osobisty maturzysty), były też ogólne zarzuty, np. dotyczące kolejności informacji.

Natomiast w drugim półroczu liczba skarg lawinowo wzrosła. 23 skargi złożono na wydania “Wiadomości” z 7 i 8 lipca z materiałem “Polska droga do NATO” i relacją z konferencji prasowej prezydentów Polski i USA podczas szczytu NATO w Warszawie. KRRiT, działająca jeszcze w poprzednim składzie, uznała te materiały za jednostronne.

Tyle samo skarg wpłynęło na materiał o naczelnym “Gazety Wyborczej” Adamie Michniku (emisja 17 października). Na wyemitowany 30 października materiał o organizacjach pozarządowych poskarżyło się 11 osób, a na kolejny materiał na ten sam temat (z 4 listopada) 14 osób. Ponadto wpłynęły pojedyncze skargi na wydania “Wiadomości” z 29 sierpnia; 4, 9, 22 i 24 września.

W całym 2015 roku, przed zmianą zarządu TVP i kierownictwa “Wiadomości”, na ten program skarżono się 35 razy.

Jak informowaliśmy, krytyczną opinię o “Wiadomościach” w niedzielnym wydaniu programu wygłosił wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Mówił o propagandzie i nazwał “Wiadomości” “domem wariatów”. “To jest kompromitacja telewizji publicznej” – stwierdził.

- (…) jestem oburzona argumentacją, którą posługujecie się Państwo w kontekście zwolnienia Pana Pawła Sołtysa – napisała Dorota Gardias, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych.

Gardias w liście otwartym skierowanym do Barbary Stanisławczyk – prezes Polskiego Radia – zaistniałą sytuację nazywa karygodną i informuje, że zrobi wszystko “aby ta sprawa trafiła do Rady Dialogu Społecznego”.

Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris w imieniu Bawera Aondo-Akaa skierowało do Rady Etyki Mediów skargę na reportaż z Marszu Niepodległości napisany przez dziennikarza “Gazety Wyborczej” Jacka Hugo-Badera, który na demonstracji pojawił się ucharakteryzowany na czarnoskórego.

Bawer Aondo Akaa

Krótki reportaż Jacka Hugo-Badera z Marszu Niepodległości ukazał się w “Gazecie Wyborczej” w zeszłym tygodniu, po tym jak w internecie popularne stało się zdjęcie z manifestacji pokazujące dziennikarza ze skórą pomalowaną na ciemny kolor rozmawiającego z jednym z uczestników marszu. Hugo-Bader w tekście zatytułowanym “Wyp… stąd, Czarnuchu!” opisał, dlaczego zdecydował się udawać czarnoskórego i w jakich sytuacjach znalazł się podczas marszu. – Zmienić kolor, zostać Murzynem, normalnym Afropolakiem z czarną jak noc listopadowa mordą, mazowieckim bambusem, brudasem, asfaltem, nizinnym Makumbą krótkowłosym z Grochowa – wyliczył w tekście swoje założenia

W rozmowie z Wirtualnemedia.pl dziennikarz tłumaczył, że poprzez tę prowokację chciał pokazać, że w Polsce zdarzają się zachowania wynikające z rasizmu. – Zjawisko istnieje na co dzień i jest powszechne. Chciałem ludziom, którzy twierdzą, że go nie ma w Polsce, pokazać, że mamy z tym problem, a ja jestem na to najlepszym dowodem – stwierdził.

W marszu brał też udział dr Bawer Aondo-Akaa, polityk Prawicy Rzeczypospolitej, wolontariusz Fundacji Pro-Prawo do Życia i działacz na rzecz niepełnosprawnych, urodzony w Krakowie syn Polki i Nigeryjczyka (rozmawiali z nim dziennikarze Polskiego Radia – patrz od 2:35 minuty w klipie poniżej). W jego imieniu Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris złożyło do Rady Etyki Mediów skargę na relację Hugo-Badera z marszu.

- Wykorzystanie skrajnie i drastycznie ksenofobicznych sformułowań pod adresem osób czarnoskórych nie było w tej sytuacji jakkolwiek uzasadnione zasadami rzetelnego dziennikarstwa. W szczególności, żadne z przywołanych, godzących w godność i cześć osób czarnoskórych określeń, nie stanowiło przytoczenia wypowiedzi uczestników Marszu Niepodległości – napisano w skardze. – Przytoczone w opublikowanym artykule słowa stanowiły wyłącznie własną wypowiedź dziennikarza, dokonującego projekcji bezpodstawnie domniemywanych przez niego poglądów środowiska uczestników patriotycznego wydarzenia – dodano.

Ewa Bartnikowska – redaktor naczelna “Gazety Olsztyńskiej” (Grupa WM) i jej zastępca, Robert Zienkiewicz, rozstali się z redakcją tego dziennika. Teraz naczelnym jest Igor Hrywna.

Siedziba "Gazety Olsztyńskiej"

Ewa Bartnikowska była naczelną “Gazety Olsztyńskiej” od 2008 roku. – Została powołana na stanowisko szefowej jednej z naszych fundacji, nie żegna się z wydawnictwem – zapewnia Jarosław Tokarczyk, prezes spółki Grupa WM. Jej miejsce w redakcji zajął Igor Hrywna – dotychczas jeden z zastępców Bartnikowskiej.

Z kolei drugi zastępca redaktora naczelnego Robert Zienkiewicz żegna się z “Gazetą Olsztyńską” i dziennikarstwem. Od 1 grudnia br. będzie dyrektorem w jednym z olsztyńskich biur podróży. – Postanowiłem po 24 latach rozstać się z zawodem dziennikarza i spróbować czegoś nowego – mówi Zienkiewicz, który od kilku lat prowadzi blog o tematyce podróżniczej.

Zwolnione przez niego stanowisko w dzienniku objął Michał Orłowski, dotychczas dziennikarz “GO”, który jako zastępca naczelnego odpowiada za serwisy internetowe wydawnictwa.