Wojciech Dorosz, Paweł Sołtys i Damian Kwiek, zwolnieni w ostatnim czasie dziennikarze radiowej Trójki i działacze Związku Zawodowego Dziennikarzy i Pracowników Programu III i II Polskiego Radia, nie są już wpuszczani do siedziby rozgłośni. W konsekwencji jedno ze spotkań związku odbyło się poza siedzibą Trójki.
- Okazało się, że podobnie jak Jerzy Sosnowski, Pawel Soltys i Damian Kwiek jestem wrogiem publicznym, hmm, to znaczy publicznego radia i mam m.in. zakaz stadionowy, to znaczy zakaz wpuszczania mnie jako elementu niebezpiecznego do budynków radia – opisał Wojciech Dorosz we wtorek na swoim profilu facebookowym. Zaznaczył, że chciał wejść do siedziby Trójki, żeby załatwić ostatnie sprawy po zwolnieniu go z Polskiego Radia, m.in. zabrać swoje rzeczy.
Dorosz został dyscyplinarnie zwolniony z Polskiego Radia w miniony piątek. Jako powody podano m.in. “wywieranie presji psychicznej” na zarząd firmy, “stosowanie czarnego PR-u” “destabilizację pracy Zarządu PRSA oraz samej Spółki poprzez publiczne nękanie Zarządu” m.in. “żądaniami przystąpienia do mediacji”. W poniedziałek w zeszłym tygodniu z analogicznych przyczyn zwolniono dyscyplinarnie Pawła Sołtysa. Obaj są w kierownictwie Związku Zawodowego Dziennikarzy i Pracowników Programu III i II Polskiego Radia: Sołtys jest tam przewodniczącym, a Dorosz wiceprzewodniczącym.
Według naszych ustaleń Sołtys i Dorosz, a także Damian Kwiek, zwolniony miesiąc temu, chcieli też wejść do siedziby Trójki na posiedzenie tego związku, ponieważ nadal są jego członkami, mimo zwolnienia z Polskiego Radia (Kwieka obowiązuje nadal okres wypowiedzenia umowy). Nie zostali wpuszczeni, w konsekwencji czego posiedzenie organizacji odbyło się w innym miejscu.
Na razie nie udało nam się uzyskać komentarza Polskiego Radia na ten temat.
Wiosną br. podobna sytuacja spotkała Jerzego Sosnowskiego, zwolnionego w marcu br. (był przewodniczącym Związku Zawodowego Dziennikarzy i Pracowników Programu III i II Polskiego Radia) oraz Magdę Jethon, poprzednią dyrektor Trójki. Obojga nie wpuszczono do siedziby stacji (w tym samym budynku działa też Radio dla Ciebie).
Paweł Sołtys i Wojciech Dorosz chcą odwołać się od dyscyplinarnego zwolnienia z Trójki, działania w tym celu podejmą z pomocą kancelarii Wardyński i Wspólnicy, którą zapewniła dziennikarzom Polskiego Radia Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Już po zwolnieniu Pawła Sołtysa krytyczną opinię wyraziła Dorota Gardias, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych. W liście do prezes Polskiego Radia Barbary Stanisławczyk-Żyły napisała m.in.: “Zwolnić kogoś z pracy, a w szczególności związkowca za to, że żądał przystąpienia do mediacji jest czymś szalenie karygodnym”. Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich w piśmie do szefowej firmy wyraził zaniepokojenie sytuacją opisaną przez dziennikarzy, poprosił o wyjaśnienia oraz zwrócił uwagę, że “brak transparentności w odsuwaniu od anteny oraz zwalniania z pracy dziennikarzy pracujących w mediach publicznych może powodować naruszenie wolności słowa”.
Barbara Stanisławczyk-Żyła w odpowiedzi na list Doroty Gardias stwierdziła, że Paweł Sołtys w ostatnim okresie wykroczył daleko poza kompetencje działacza związku zawodowego oraz działał na szkodę Polskiego Radia, co stanowi ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych.
Związkowcy spotkali się z zarządem Polskiego Radia w piątek 18 listopada, po tym jak przekazali mu list 125 pracowników Trójki i innych redakcji nadawcy (pismo wysłano też kilku instytucjom zewnętrznym) ze sprzeciwem wobec odsunięcia od serwisów informacyjnych w Trójce Małgorzaty Spór i Anny Zaleśnej oraz zwolnienia Damiana Kwieka, a także z apelem o poszanowanie zasad niezależności i rzetelności dziennikarskiej oraz kultury pracy.
Relacje obu stron ze spotkania diametralnie się różnią. Według relacji kierownictwa związkowcy nie potrafili przedstawić konkretnych zarzutów potwierdzających zawarte w liście sugestie o naruszaniu etyki dziennikarskiej przez przełożonych. Natomiast według związkowców zarząd zapowiedział wytoczenie procesu sądowego i domagał się ujawnienia autorów listu. Firma temu zaprzeczyła, związkowcy w kolejnym komunikacie zacytowali słowa wypowiedziane podczas spotkania przez prezes firmy Barbarę Stanisławczyk-Żyłę (nie zdementowano ich potem). “W sądzie to może my się znajdziemy za chwilę, za jakiś czas może, albo za chwilę”.