Stowarzyszenie Dziennikarzy RP w Katowicach

Znajdź na stronie

Kontakt

ul. Warszawska 37
40-010 Katowice

E-mail: sdrp.katowice@op.pl
Tel.: 32 253 07 38

Nr KRS: 0000344572

Sprawa Jarosława Ziętary

Sprawa Jarka Ziętary

Archiwum

Dziennikarze o sobie

31-10-2016, 07:22

Durczok przypomina Latkowskiemu przestępczą przeszłość, a Lisieckiemu grozi ujawnieniem ich rozmowy  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
tw
31-10-2016

W odpowiedzi na nowe zarzuty “Wprost” i Sylwestra Latkowskiego pod jego adresem, Kamil Durczok poinformował, że oskarży Latkowskiego o ujawnienie tajemnicy procesu. Przypomniał też, że były szef “Wprost” w latach 90. został skazany za wymuszenia rozbójnicze. Zapowiedział, że może ujawnić nagranie rozmowy z wydawcą tygodnika Michałem M. Lisieckim.

Kamil Durczok

Tematem okładkowym nowego wydania “Wprost” będzie odpowiedź autorów tekstów z początku ub.r. zarzucających Kamilowi Durczokowi mobbing i molestowanie w redakcji “Faktów” TVN. Durczok w kilku wywiadach w ostatnich tygodniach zaprzeczył tym oskarżeniom i wytknął Sylwestrowi Latkowskiemu nieetyczne metody dziennikarskie. Latkowski podkreślił natomiast, że ma nagrane rozmowy z wieloma osobami twierdzącymi, że były napastowane przez Durczoka i że wszystkie artykuły na ten temat były należycie udokumentowane.

Zaraz po pojawieniu się zapowiedzi artykułu z nowego “Wprost” Kamil Durczok poinformował na Twitterze, że pozwie za to wydawcę tygodnika i dziennikarzy do sądu.

Niedługo potem na swoim fanpage’u faceboowym poinformował, że na razie pozwie i oskarży Sylwestra Latkowskiego za informacje w wywiadzie opublikowanym w weekend na Dziennik.pl. – Zaliczyłeś niezłą wpadkę, kolego. Informuję, Sylwestrze, że wyniosłeś i ujawniłeś co najmniej jedną tajemnicę procesu. Jaką? Dowiesz się z procesu karnego i aktu oskarżenia, który wniesiemy niezwłocznie – zapowiedział Durczok.

Były redaktor naczelny “Faktów” przypomniał, że wydawca i dziennikarze “Wprost” w czerwcu br. w pierwszej instancji przegrali już proces wytoczony im za tekst o pobycie Durczoka w mieszkaniu znajomej, w którym znaleziono pornografię i ślady białego proszku. – Mają zapłacić pół miliona i przeprosić. Jak nikt nigdy dotąd w Polsce. Na okładce i na tych samych stronach, na których zrobili ze mnie narkomana, zboczeńca, zoofila i dziwkarza. Wyrok nie jest prawomocny. Ale widać, że rozwalił ich na drobne. Zmiażdżył – komentuje Kamil Durczok.

Obecnie kończy się proces dotyczący tekstów “Wprost” zarzucających Durczokowi molestowanie. Według dziennikarza pozwani w czasie postępowania sądowego niepotrzebnie wnieśli o przesłuchanie ponad stu świadków. – Połowa mnie nie znała, 1/3 nie miała ze mną żadnego kontaktu. Z wezwania ogromnej części, podając kłamliwe powody, moi wrogowie i przeciwnicy się wycofali. Dlaczego? Bo się zrobiło absurdalnie, kiedy niektórzy widzieli mnie na sali po raz pierwszy i pukali się w czoło, pytani o jakieś molestowanie – opisał. – Ten proces o molestowanie miał się odbywać przy drzwiach otwartych. Tak chciałem ja i moi prawnicy. Druga strona, przyjmując taktykę “trałowania’, czyli zarzucenia sieci, bo a nuż coś się znajdzie, powołała ponad 100 świadków – ocenił. Podkreślił, że nie może nic więcej napisać o procesie z uwagi na jego niejawność.

Zdaniem Durczoka “Wprost” zarzuca mu kłamstwa, bo obawia się przegranej w tym procesie. – Teraz ku końcowi zmierza drugi proces. Ważny, bo o rzekome molestowanie, którego nigdy nie było. Istotny, bo o resztki wiarygodności tytułu “Wprost”. O ile jeszcze takie istnieją… Proces, o którym konsekwentnie milczę, nawet w tej – jak oni to ujęli – “ofensywie PR”. Dla mnie to walka o prawdę i twarz – podkreślił dziennikarz. – Rozumiem, że kiedy wreszcie nie muszę milczeć, prawda o manipulacjach “Wprost” i pół miliona złotych odszkodowania, jakie nad nimi wisi, zmusza ich do kontrofensywy – dodał.

We wpisie były szef  “Faktów” przypomniał, że w latach 90. Sylwester Latkowski był przez kilka lat w Rosji, bo wydano za nim list gończy w sprawie morderstwa, a pod koniec lat 90. został skazany za wymuszenia rozbójnicze i spędził ponad dwa lata w więzieniu.

- Tak, Sylwestrze Latkowski! To jest Twoja historia. Piszę o niej, bo ludzie w wolnej Polsce mają prawo wiedzieć, kim naprawdę jesteś. Kim jest facet, który kreując się na obrońcę rzekomo molestowanych kobiet, zrobi każde świństwo, by się wypromować. By ludzie zapomnieli kim był i co robił. Więc poniżej małe zestawienie, choć rzygam na myśl, że mogę się zestawiać z kimś o nazwisku Latkowski – napisał Kamil Durczok. – Ja w latach 90-tych budowałem wolne media dla śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Z nieżyjącym Grzesiem Kolosą, Markiem Kempskim, Piotrem Dudą i poległym w katastrofie smoleńskiej Sławkiem Skrzypkiem. Dokładnie w tym czasie Ty, Sylwestrze Latkowski, w tajemniczy sposób, zwiałeś do Rosji. I to ścigany listem gończym do podwójnego zabójstwa, nadal nie wyjaśnionego. Byłeś – już w Polsce – skazany za rozboje i zamieszany w handel kobietami zmuszanymi do prostytucji - opisał.

Do wpisu dodał potwierdzające to fotokopie niektórych dokumentów, m.in. listu gończego. – Publikuję część dokumentów. Dostałem je od dobrych ludzi, po tej chamskiej próbie zabicia mnie i mojej rodziny – wyjaśnił. Ponieważ wzmiankę o kłopotach Latkowskiego z prawem zamieścił już w swojej książce, ten mógł się do niej odnieść w wywiadzie dla portalu Dziennik.pl.

- Kamil Durczok walczy różnymi metodami. Korzysta z materiałów firmy MDI, firmy która szantażowała mnie za to, że zdecydowałem się puścić we “Wprost” teksty Cezarego Łazarewicza na temat metod działania tej firmy, naciskania na dziennikarzy. Szantażowała mnie, wyciągała sprawę mojej przeszłości, która nie było żadną tajemnicą, bo mówiłem o niej publicznie, nawet w wywiadach. Gdzie jest rzetelność dziennikarska Durczoka, dlaczego nigdy nie zapytał mnie o komentarz, o zdanie – stwierdził Latkowski.

- Ty masz czelność kreować się na obrońcę kobiet??? Ty śmiesz mnie uczyć standardów moralnych??? – zwrócił się do niego w swoim wpisie Durczok. – Milcz. Ja popełniałem błędy i się do nich przyznaję. Ty byłeś bandziorem i żadne zatarcie tego nie zmieni – ocenił.

W lutym 2014 roku przestępczy okres z życia Sylwestra Latkowskiego opisano we “W Sieci”, stwierdzając na okładce: “Mówiąc wprost, były gangster jest dziś redaktorem naczelnym wpływowego tygodnika”. – Przez to, co o mnie napisaliście, dopuszczając się kłamstw i manipulacji, pokazaliście jasno, że dostaliście zlecenie na mnie i je realizujecie – odpowiedział na to Latkowski.

Kamil Durczok skrytykował też postawę w tej sprawie wydawcy “Wprost” Michała M. Lisieckiego (prezesa PMPG Polskie Media, do której należy też wydawca “Do Rzeczy”). Przypomniał, że od marca do listopada 2012 roku pisał felietony do “Wprost”.

- Ty, Michale Lisiecki, Wydawco “Wprost”, przerażony politycznymi konsekwencjami tego, co się stanie, po tym jak zwolniłeś Tomka Lisa, zameldowałeś się w moim gabinecie w TVN o 7.15 rano. Kiedy wszyscy Cię opuścili, błagałeś, żebym został felietonistą pisma, które 2 lata później mnie wykończyło – opisał Durczok nawiązanie tej współpracy. – Chcesz zapis tej rozmowy? Wzorem Twojego nabytku, Sylwestra Latkowskiego, nagrałem nasze spotkanie. To nie jest dla Ciebie wygodny zapis. Nie tylko Cię ośmiesza, ale także naraża na proces z Tomkiem Lisem. Doskonale wiesz, o co go wtedy oskarżyłeś. Mam to nagranie. Nie będzie Ci miło go posłuchać. Zwłaszcza przed sądem. Więc zanim się zaczniesz kreować na amerykańskiego magnata medialnego, zastanów się – dodał.

Redaktorem naczelnym “Wprost” od sierpnia br. jest Jacek Pochłopień. – Tobie, Nowy Redaktorze Naczelny, wcale się nie dziwię. Okładka z mordą Durczoka zawsze się sprzeda. Za Latkowskiego też tak było. Tylko pomyśl, co potem. Bądź od Sylwka mądrzejszy. To nietrudne. Popatrz trzy ruchy naprzód – doradził mu Kamil Durczok.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/durczok-przypomina-latkowskiemu-przestepcza-przeszlosc-a-lisieckiemu-grozi-ujawnieniem-ich-rozmowy

31-10-2016, 07:12

Latkowski do Durczoka: nie dam się zastraszyć procesami, zeznania ofiar molestowania potwierdziły nasze teksty  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
tw
31-10-2016

Były redaktor naczelny “Wprost” Sylwester Latkowski podtrzymał swoje zarzuty wobec Kamila Durczoka dotyczące mobbingu i molestowania. Ocenił, że ten próbuje go zastraszyć zapowiedzią pozwu i przypominaniem jego przestępczej przeszłości. – Różnimy się od siebie tym, że ja swoje odsiedziałem i nie ukrywałem tego, co ty. Masz miliony i układy, ale prawda wygra – stwierdził Latkowski.

Sylwester Latkowski

W nowym numerze tygodnika “Wprost” czworo dziennikarzy – Sylwester Latkowski, Marcin Dzierżanowski, Olga Wasilewska i Michał Majewski – którzy na początku ub.r. napisali serię tekstów o mobbingu i molestowaniu w pracy, zarzucając takie działania Kamilowi Durczokowi w redakcji “Faktów” TVN, odnoszą się do ostatnich wypowiedzi Durczoka na ten temat.

Dziennikarz od początku października udzielił kilku wywiadów, m.in. “Newsweekowi”, “Vivie”, w programie Tomasza Lisa i “Dziennikowi Gazecie Prawnej”. W każdym podkreślał, że miał ostry styl zarządzania podwładnymi, ale nikogo nie molestował. Skrytykował wewnętrzną komisję TVN, która po rozmowach z ponad 30 pracownikami stacji, m.in. samym Durczokiem, oceniła, że w kilku przypadkach dopuścił się zarzucanych mu czynów (jej pełny raport wyciekł do internetu w listopadzie ub.r.), ale zarząd TVN postanowił rozstać się z dziennikarzem za porozumieniem stron i nie wskazywać go jako sprawcę takich zachowań.

Durczok podkreślił też, że w procesie dotyczącym tekstu “Wprost” opisującego w negatywnym świetle jego pobyt w mieszkaniu znajomej kobiety, w którym oprócz jego osobistych rzeczy znaleziono pornografię i ślady białego proszku, sąd pierwszej instancji orzekł, że wydawca i dziennikarze pisma mają go przeprosić na łamach tytułu i zapłacić 500 tys. zł odszkodowania.

Kiedy w niedzielę po południu pojawiła się zapowiedź nowego wydania “Wprost”, Kamil Durczok zapowiedział, że pozwie Sylwestra Latkowskiego za naruszenie tajemnicy procesu w wywiadzie dla portalu Dziennik.pl. Parę godzin potem przypomniał, że Latkowski w latach 90 był ścigany listem gończym w sprawie morderstwa i skazany na ponad 2 lata więzienia za wymuszenia rozbójnicze. Durczok stwierdził też, że dysponuje nagraniem rozmowy z 2012 roku z wydawcą “Wprost” Michałem M. Lisieckim, proponującym mu wtedy pisanie felietonów. – Mam to nagranie. Nie będzie Ci miło go posłuchać. Zwłaszcza przed sądem. Więc zanim się zaczniesz kreować na amerykańskiego magnata medialnego, zastanów się – zapowiedział Lisieckiemu we wpisie facebookowym.

- Czytam, że Kamil Durczok szantażuje wydawcę tygodnika “Wprost”. To na swojej skórze, co jakiś czas czułem. To jego metoda – skomentował w niedzielę wieczorem Sylwester Latkowski na Twitterze. – Durczok pomawia mnie o udział w handlu żywym towarem, choć ja piętnuję to od lat. I najważniejsze, jest klientem męskich i damskich prostytutek. Kamilu #durczok różnimy się od siebie tym, że ja swoje odsiedziałem i nie ukrywałem tego, co ty. Masz miliony i układy, ale prawda wygra – dodał były redaktor naczelny “Wprost”. – Nie dam się zastraszyć procesami, milionami złotych odszkodowań – podkreślił.

W artykule w nowym wydaniu “Wprost” Latkowski, Dzierżanowski, Wasilewska i Majewski podkreślili, że wracają do tego tematu, ponieważ według nich Kamil Durczok w ostatnich wywiadach podał wiele nieprawdziwych, korzystnych dla niego informacji, żeby poprawić swój wizerunek. Napisali, że od pewnego czasu ma już dostęp do pełnego raportu komisji TVN, bo dostał go z aktami sprawy. Na łamach tygodnika zarzucono mu molestowanie, a więc wykroczenie karane z powództwa pokrzywdzonej osoby zgodnie z prawem pracy, a nie np. gwałt, który jest ścigany przez prokuraturę z urzędu. Zwrócili uwagę, że komisja stwierdziła, że są wystarczające podstawy do dyscyplinarnego zwolnienia Durczoka z TVN, ale odradzała to zarządowi, obawiając się, że dziennikarz wytoczy proces, w którym będą musiały zeznawać poszkodowane przez niego osoby.

Dziennikarze twierdzą, że w procesie wytoczonym im przez Kamila Durczoka zeznało kilka ofiar jego zachowań w redakcji “Faktów” TVN. Niektóre podczas składania zeznań nie mogły powstrzymać płaczu. – Ze względu na dobra osobiste świadków sąd wyłączył jawność rozprawy, dlatego nie możemy ujawnić, kto jakie zeznania złożył. Możemy natomiast potwierdzić, że nasze artykuły opisywały prawdziwe zdarzenia – napisali.

- A teraz na koniec pytania do Polsat News i Polsatu. Jaki mają stosunek do molestowania, mobbingu i prostytucji? #durczok – napisał na Twitterze Sylwester Latkowski.

Kamil Durczok cotygodniowy program publicystyczny “Brutalna prawda” w Polsat News prowadzi od 20 października. Na początku miesiąca uruchomił swój serwis internetowy Silesion.pl.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/latkowski-do-durczoka-nie-dam-sie-zastraszyc-procesami-zeznania-ofiar-molestowania-potwierdzily-nasze-teksty

31-10-2016, 06:46

“Wprost” zarzuca Kamilowi Durczokowi kłamstwa ws. molestowania, będzie kolejny proces  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
tw
31-10-2016

Byli dziennikarze “Wprost”, którzy na początku ub.r. napisali kilka tekstów zarzucających Kamilowi Durczokowi mobbing i molestowanie w redakcji “Faktów” TVN, uważają, że Durczok w ostatnich wypowiedziach wbrew prawdzie kreuje się na ofiarę całej sytuacji, twierdząc, że nie dopuścił się opisanych czynów. – Rozmawialiśmy z tak dużą liczbą ludzi z TVN-u, że mogliśmy zrobić dużo więcej tekstów niż rzeczywiście powstało – mówi Sylwester Latkowski. – Już dziś zapowiadam: będzie kolejny proces z “Wprost” i Latkowskim – informuje Durczok.

Okładka nowego wydania "Wprost"

W styczniu i lutym ub.r. we “Wprost” ukazała się seria tekstów o mobbingu i molestowaniu kobiet w pracy. Na początku pierwszego artykułu krótko opisano, jak szef dużej redakcji telewizyjnej wulgarnie zaproponował seks podlegającej mu popularnej dziennikarce, a kierownictwo stacji nie zareagowało, kiedy powiadomiła ich o tej sytuacji. W kolejnym zrelacjonowano pobyt Durczoka w mieszkaniu znajomej, gdzie miała miejsce interwencja policji (wynajmująca kobieta zalegała z opłatami), a dziennikarze tygodnika kilka miesięcy potem znaleźli tam osobiste rzeczy Durczoka, materiały pornograficzne i ślady białego proszku. W następnych dwóch tekstach wprost zarzucono ówczesnemu szefowi “Faktów” TVN, że napastował swoje podwładne (świadczyła o tym relacja anonimowej byłej researcherki programu) oraz krzyczał na podwładnych (opisała to anonimowo grupa pracowników “Faktów”).

TVN już po pierwszym tekście, w którym nie padło nazwisko Kamila Durczoka, powołał komisję do zweryfikowania pogłosek o mobbingu i molestowaniu w stacji. Durczok wziął wolne (a potem zwolnienie lekarskie), a zaraz przed tym w wywiadzie w TOK FM zapewnił, że nikogo nie napastował, natomiast miał ostry styl zarządzania i pozostawał w relacjach prywatnych z niektórymi podopiecznymi.

Komisja po rozmowach z 37 obecnymi i byłymi pracownikami stacji, m.in. Durczokiem, ustaliła, że trzy zatrudnione osoby mogły być narażone na niepożądane zachowania (nie wskazano, że sprawcą był szef “Faktów”). Wypłacono im rekompensatę, jednocześnie za porozumieniem stron rozwiązano umowę z Kamilem Durczokiem.

Dziennikarz wytoczył autorom artykułów i wydawcy “Wprost” kilka procesów cywilnych i prywatny akt oskarżenia za zniesławienie. W procesie dotyczącym artykułu o mieszkaniu znajomej sąd pierwszej instancji w maju br. orzekł, że dziennikarzowi należą się przeprosiny i 500 tys. zł odszkodowania (pozywający domagał się 7 mln zł).

Durczoka  po rozstaniu z TVN obowiązywał półtoraroczny zakaz konkurencji. Na początku października dziennikarz uruchomił swój serwis internetowy Silesion.pl, a w drugiej połowie miesiąca zaczął prowadzić cotygodniowy program publicystyczny “Brutalna prawda” w Polsat News. Ponadto udzielił kilku wywiadów, głównie na temat kulis pracy w “Faktach” i pożegnania z TVN. W zeszłym tygodniu ukazała się jego książka “Przerwa w emisji”.

We wszystkich tych wypowiedziach Kamil Durczok zapewnia, że nie napastował żadnej ze swoich podwładnych i co prawda zdarzało mu się krzyczeć na podwładnych, ale nie wyżywał się na nich, tylko dbał o jak najlepszą jakość przygotowywanych materiałów. W “Przerwie w emisji” opisał, że podwładni różnie na to reagowali, np. Jakub Sobieniowski odpowiadał mu równie ostro, natomiast niektóre z obrażonych osób pocieszał i przepraszał potem jego zastępca Grzegorz Jędrzejowski.

Skąd więc pogłoski o tym, że źle traktuje podwładnych? – Wiedziałem, że nie byłem święty. I wiem, co robiłem. Wiem, czy byłem dobrym mężem, czy nie. Był czas, kiedy w ogóle nie byłem mężem. Nie będę w to właził, bo to są moje prywatne sprawy. Robiłem, co chciałem – opisał Durczok w rozmowie z “Newsweekiem”. W kilku wywiadach zapewnił, że nie wypowiedział wulgarnej propozycji seksu opisanej w pierwszym tekście “Wprost” o tej sprawie. Przyznał, że po rozstaniu z żoną był związany ze współpracowniczką, ale zwrócił uwagę, że w TVN nawiązanych zostało w podobny sposób wiele związków. Ponadto prokuratura i Państwowa Inspekcja Pracy po przeanalizowaniu raportu komisji TVN (dokument wyciekł do sieci w listopadzie ub.r.: według komisji Durczok wobec dwóch osób dopuścił się molestowania, a wobec kilku innych – mobbingu) nie dopatrzyły się naruszenia prawa.

Dziennikarz nie chce jeszcze mówić o szczegółach postawionych mu zarzutów, tłumacząc, że proces wytoczony byłym dziennikarzom i wydawcy “Wprost” jest tajny. – Strona przeciwna zgłosiła do tej sprawy chyb ze 112 świadków. Połowy nazwisk nie znałem – powiedział w wywiadzie w “Dzienniku Gazecie Prawnej”. – Jeśli kiedyś, daj Bóg, te akta się odtajnią, to się pani bardzo zdziwi, co to za historia. Znam cały materiał i nie mówię, że z nadzieją czekam na wynik procesu ani że jestem pewien wygranej, bo to by była bezczelna próba nacisku, a ja jestem wychowany w innej kulturze, w szacunku do sądu i prawa. Ale wiem, co robiłem, wiem, że nie molestowałem – zapewnił.

Zupełnie inne stanowisko w tej sprawie mają byli dziennikarze “Wprost” Sylwester Latkowski, Michał Majewski i Olga Wasilewska (rozstali się z tygodnikiem wiosną ub.r.) oraz pracujący dalej w piśmie Marcin Dzierżanowski. W nowym numerze “Wprost” odnoszą się do ostatnich stwierdzeń Durczoka. – Wobec medialnej ofensywy nieprawdy, jaką w ostatnich dniach rozpoczął Kamil Durczok, “Wprost” czuje się w obowiązku przerwać milczenie i ujawnić, w których miejscach były dziennikarz TVN mówi nieprawdę – czytamy w zapowiedzi artykułu.

Sylwester Latkowski w wywiadzie udzielonym portalowi Dziennik.pl zapewnił, że dziennikarze mieli bardzo dokładnie udokumentowane wszystkie teksty dotyczące Durczoka. – Olga Wasilewska i Marcin Dzierżanowski spotykali się z pracownikami TVN, ofiarami Kamila Durczoka, nagrywali je. Zdarzyło się, że po tym ja i Michał Majewski rozmawialiśmy jeszcze raz z tym osobami, żeby się upewnić, czy nie konfabulują. Sprawdzaliśmy, chcieliśmy być w stu procentach pewni. I to, co widziałem, słyszałem, tych trzęsących się, płaczących ludzi tylko jeszcze uświadomiło mi, co w tej redakcji się działo – opisał.

- Mieliśmy przygotowane materiały do kolejnych tekstów – zapewnia Latkowski. Artykuły się nie ukazały, bo przestał być redaktorem naczelnym “Wprost”, a jednocześnie w redakcji zmieniła się większość dziennikarzy.

Sylwester Latkowski przyznaje, że to pozwani wnioskowali o utajnienie procesu, żeby nie zniechęcić świadków do składania zeznań. – Wiem, że ludzie się bali zeznawać, bo obawiali się, że za te zeznania Durczok ich poda do sądu. Widzieli, jakich sum odszkodowawczych żąda Kamil Durczok. Na szczęście wiele z ofiar poszło do sądu z podniesioną głową – zapewnia.

Jego zdaniem tajność procesu jest korzystna także dla Kamila Durczoka. – Nie chciałby, żeby opinia publiczna usłyszała zeznania bardzo znanej dziennikarki, która była jego podwładną w TVN, a potem – uciekając przed nim – przeszła do innej stacji. Nie chciałby, żeby gazety drukowały informacje, w jaki sposób molestował, jakie składał propozycje seksualne, jaki nacisk wywierał. Nie chciałby, żeby wyszło na jaw, że do swojej podwładnej mówił: Nie mam majtek pod dżinsami, jedziesz do mnie? Albo: Oprzesz się o ścianę, wejdę od tyłu, suko – wyliczył Latkowski.

- Molestował i to nie tylko tę jedną dziennikarkę. Zresztą, on w pozwie nie kwestionuje molestowania. To jest jego jedna z PR-owskich zagrywek. Kwestionuje, że powiedział do dziennikarki o braku majtek pod dżinsami. Nie zaprzecza molestowaniu – podkreślił Sylwester Latkowski. - Powiedziałem mu, że to się wszystko ukaże, opinia publiczna dowie się, kim jest Kamil Durczok, bo ci ludzie, których molestował i upokarzał opowiedzieli to wszystko wcześniej dziennikarzom. On nie zakopie tego, co ci ludzie mówili. Te nagrania są w sądzie. Te nagrania są u dziennikarzy. Nie uda się mu zamknąć buź wszystkim, po prostu nie uda. Nie uda mu się zakopać tych płaczów, traum, tych terapii ludzi, którym próbował złamać życie. Jestem zdecydowany na to, żeby opinia publiczna poznała prawdę - zapowiedział.

Dodał, że przed publikacją tekstu o pobycie Durczoka w mieszkaniu znajomej interweniował Edward Miszczak, dyrektor programowy i członek zarządu TVN, starając się, żeby nie zamieszczono tego tekstu. Już wcześniej Miszczak rozmawiał z Latkowskim o tych artykułach. – Jego tak naprawdę interesowało tylko, czy będziemy kontynuować temat Kamila Durczoka. Odpowiedziałem, że jeśli będziemy mieli materiały, to będziemy. Zapytał też: Ale o co ci chodzi, przecież w tym środowisku każdy prowadzi jakieś życie towarzyskie? I zrobił przytyk do mojego życia osobistego. Tłumaczyłem, że nie zajmowaliśmy się kochankami Kamila Durczoka, że myli molestowanie seksualne ze związkiem, że opisaliśmy sytuacje, kiedy mężczyzna wywiera nacisk na swojej podwładnej, ona kilka razy odmawia, a do tego za odmowę spotykają ją konsekwencje zawodowe – opisał były redaktor naczelny “Wprost”.

Według Latkowskiego Durczok w ostatnich wywiadach i książce stara się za wszelką cenę wybielić swój wizerunek, ale to tylko pozory. – Gdyby Kamil Durczok przeprosił swoje ofiary mobbingu i molestowania, to uwierzyłbym w jego zmianę. Każdy w życiu popełnia błędy, ja też popełniłem, swoje w życiu odsiedziałem, zapłaciłem za to. A on, cóż, PR, strategia – ocenił.

Były szef “Faktów” deklaruje, że po tej aferze złagodniał jako szef. – Żeby pani wiedziała, jak teraz w pracy z tym nowym zespołem myślę na kilka słów do przodu, żeby żadne “kurwy” i “chuje” i inne wyrazy nie poleciały – zapewnił w rozmowie w “Dzienniku Gazecie Prawnej”. W kilku wywiadach już w ostatnich latach pracy w TVN popadł w depresję, a zaraz po tekście “Wprost” trafił w poważnym stanie na oddział kardiologiczny.

Według Sylwestra Latkowskiego informacje o problemach zdrowotnych to część strategii PR-owej Durczoka. – Od momentu, kiedy pojawiły się pierwsze teksty we “Wprost”, kiedy to lansowano, że niemal umiera w szpitalu, mówiono o zawale, stanie przedzawałowym, myślach samobójczych słynnego dziennikarza. A tak naprawdę wtedy w szpitalu wylądował Michał Majewski, współautor tekstów o molestowaniu, który jest po zawale, taka była presja – opisuje Latkowski. Dodaje, że według jego wiedzy Durczok nie miał wtedy nawet stanu przedzawałowego.

Niedługo po pojawieniu się zapowiedzi nowego numeru “Wprost” Kamil Durczok poinformował na Twitterze, że jeszcze w niedzielę odpowie na ten artykuł. – Już dziś na fb zapowiadam: będzie kolejny proces z #WPROST i Latkowskim. Choćbym resztę życia miał spędzić na sali sądowej. Całość wkrótce. Plus kilka ciekawych dokumentów o gangsterskiej przeszłości Sylwestra Latkowskiego – zapowiedział.

- Tekstu jeszcze Pan nie czytał a groźby i zapowiedź procesu już są #NagaPrawda #Durczok – zwrócono mu uwagę na profilu “Wprost”. – Boicie się, co…? I słusznie. Okładka mi wystarczy. A prawda i #Latkowski i #Lisiecki to #Brutalnaprawda – odpowiedział Kamil Durczok.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/wprost-zarzuca-kamilowi-durczokowi-klamstwa-ws-molestowania-bedzie-kolejny-proces

30-10-2016, 23:38

Syn radnej PiS stażystą w gdańskim ośrodku TVP  »

Press
(KOZ)
30-10-2016

Jan Kołakowski, syn gdańskiej radnej Prawa i Sprawiedliwości, został stażystą w TVP Gdańsk.

Jak poinformowała trójmiejska ”Gazeta Wyborcza”, Kołakowski ma odpowiadać za tematy związane z polityką historyczną. ”Wcześniej odbył staż w Radiu Plus, ma bardzo dobre CV. To młody, zdolny człowiek” – mówi dyrektor TVP Gdańsk Joanna Strzemieczna-Rozen, cytowana przez ”GW”. ”Od przebiegu stażu oraz od tego, jak przyjmie go zespół, będzie zależeć, czy z nami zostanie” – zaznacza.

Całość: http://www.press.pl/tresc/46208,syn-radnej-pis-stazysta-w-gdanskim-osrodku-tvp

30-10-2016, 21:16

Kibic w Radio Katowice, czyli jak gazeta trafiła na fale eteru  »

Dziennik Zachodni
JAC
30-10-2016

W niedzielny wieczór redakcję Dziennika Zachodniego odwiedziło Radio Katowice. Redaktor Jerzy Góra w audycji “Z mikrofonem po boiskach” opowiadał radiosłuchaczom jak przygotowujemy nasz dodatek sportowy “Kibic”.

Jerzy Góra z Jackiem Sroką

Kolega z Radia Katowice zanim wszedł na antenę zwiedził naszą redakcję i zdziwił się, że w niedzielny wieczór pracuje w niej aż tylu ludzi. Opisał także dokładnie warunki w jakich pracujemy. W trakcie audycji redaktor Jacek Sroka, szef działu sportowego, opowiadał o specyfice przygotowania dodatku sportowego, w którym w każdy poniedziałek zamieszczamy wyniki 193 meczów piłkarskich od Lotto Ekstraklasy do A klasy.

Jerzy Góra z Markiem Twarogiem

Redaktor naczelny Marek Twaróg, którego również nie mogło zabraknąć na niedzielnym dyżurze, opowiadał z kolei o planach współpracy Dziennika Zachodniego z Radiem Katowice. Obie redakcje będą współpracować przy naszym plebiscycie na Sportowca, Trenera i Drużynę 2016 roku w województwie śląskim.

Całość: http://www.dziennikzachodni.pl/sport/a/kibic-w-radio-katowice-czyli-jak-gazeta-trafila-na-fale-eteru-zdjecia,11202696/

30-10-2016, 06:48

Ostry skręt Trójki w prawo wbrew charakterowi stacji i gustom jej słuchaczy  »

WIRTUALNEMEDIA.pl
Aneta Szeliga
30-10-2016

Demontaż zespołu i ostry skręt w prawo jest wyrazem złego zarządzania stacją, niezrozumienia fenomenu Trójki i brak szacunku do słuchaczy – tak ostatnie zmiany w Programie III Polskiego Radia komentują dla Wirtualnemedia.pl Magda Jethon, Jerzy Sosnowski i prof. Wiesław Godzic.

Kilka dni temu z Trójki odszedł Michał Nogaś, związany z radiem od 2000 roku. przygotowujący i prowadzący audycje o literaturze. W połowie października z anteny znikły dwie dziennikarki Małgorzata Spór i Anna Zaleśna, odpowiedzialne za serwisy informacyjne. To nie jedyni wieloletni dziennikarze Trójki, którzy w br. pożegnali się ze stacją. Na początku roku zwolniono Magdę Jethon, dyrektorkę stacji, wiosną został zwolniony pisarz Jerzy Sosnowski, szef redakcji publicystki  i szef związków zawodowych. Latem z pracy w Trójce zrezygnował Marcin Zaborski, współpracę zakończył też Jerzy Owsiak.

Zniknięcie z anteny nazwisk, które od wielu lat tworzyły markę stacji, nieprzychylnie przyjmują słuchacze, co widać we wpisach na facebookowym profilu Trójki. Przed paroma dniami stacja przywróciła możliwość ich umieszczania, blokada trwała kilka miesięcy. W komentarzach słuchaczy przeważają te krytyczne wobec ostatnich zmian.

Tak słuchacze komentowali zastąpienie Michała Nogasia Mateuszem Matyszkowiczem, szefem TVP Kultura, wcześniej związanym z TV Republika i kwartalnikiem „Fronda Lux”: „Nie wierze, zawsze myślałam ze takie rzeczy to w jakiejś Korei, ze Polska taka wolna i ani się obejrzałam a tu już po Trójce. nie ma już czego sluchać, bardzo “dobra zmiana”. „Jeszcze trochę i prawdziwa Trójka przeniesie się do internetu, mam nadzieję, że tylko na przeczekanie dopóki ci durnie niszczą ostatnie normalne radio. Za mało wam TVPis, TVPis2, radia co ma ryja i tym podobnych bzdetów? Ręce precz od Trójki….”.

Wielu komentujących przyłącza się do akcji zainicjowanej przez byłych i obecnych pracowników Trójki, którzy na Facebooku zamieszczają swoje czarno-białe fotografie z zasłoniętymi ustami, opatrując je hashtagiem #kogoniesłychać. Te działania zostały skrytykowane przez zarząd Polskiego Radia.

Niezadowolenie słuchaczy widać nie tylko w komentarzach. Według danych Radio Track w trzecim kwartale br. słuchalność Programu III Polskiego Radia wynosiła 7 proc., notując, największy w podanym zestawieniu, spadek o 0,9 pkt. proc.

Zmiany w Trójce krytycznie ocenia Jerzy Sosnowski. – Uważam obecne władze Trójki i Polskiego Radia za bezprzykładnych szkodników. I reakcje słuchaczy pozwalają mi wierzyć, że z Trójką dzieje się obiektywnie coś niedobrego. Od momentu kiedy szefem został Krzysztof Skowroński, a potem Magda Jethon, Trójka złapała przecież drugi oddech. Powstał zespół, który w normalnej firmie powinien dostawać nagrody, a nie ulegać planowej destrukcji – mówi dla Wirtualnemedia.pl Sosnowski.

W podobny  sposób widzi to Magda Jethon. – Ponieważ jestem z Trójką bardzo emocjonalnie związana, osobiście odczuwam ból, kiedy poniewiera się tak świetnym zespołem. Jak fatalnie musi zarządzać dyrekcja, skoro odchodzi z zespołu osoba, która tak jak Michał Nogaś zajmuje się literaturą, a nie polityką? Jak fatalnie musi być zarządzana, skoro ludzie tyle lat związani z Trójką, kochają Trójkę, muszą z niej odejść? Dyrekcja, która zgadza się, a raczej zmusza do odejścia takie osoby, to dyrekcja, która nie zna Trójki, nie lubi Trójki i nie szanuje słuchacza – zauważa była szefowa Trójki.

Profesor Wiesław Godzic, medioznawca z Uniwersytetu SWPS, obecne decyzje zarządu PR III ocenia równie krytycznie.

- Jestem człowiekiem Trójki, wychowałem się na tej stacji. Z tym większym smutkiem zauważam, że Trójka ostro skręca na prawo. Pewne wspaniałe zjawisko, jakim był program trzeci Polskiego Radia, prawdopodobnie zniknie. Trójka miała lepsze i gorsze czasy, ale teraz stanie się kolejnym kanałem radia publicznego zawłaszczonym przez jedną opcję polityczną. Protesty pracowników, którzy zresztą bardzo się narażają, są ważne, ale nie przyniosą żadnego skutku. Zarząd znów wystosuje komunikat, w którym oznajmi, że ma taką, a nie inną linię programową, dając do zrozumienia, żeby dziennikarze zajęli się swoimi sprawami, a nie wtrącali w politykę radia, parafrazując hasło z lat 60. “dziennikarze do pióra”. To jest koncepcja radia, nie jako zespołu ludzi powiązanych jakąś ideą, tylko taka, w której dominuje takie powiedziałbym biuralistyczne podejście. Ja jestem prezesem, a ty jesteś wydawcą, dziennikarzem i musisz mnie słuchać. To odbija się na jakości radia, ludzie są zastraszeni, nie chcą się wychylać. To niestety jest początek, albo nawet środek końca tej stacji - komentuje profesor Godzic.

Zapytani, czy odejścia znanych i lubianych dziennikarzy oraz spadki słuchalności mogą wpłynąć na politykę obecnej dyrekcji, eksperci i dziennikarze są zgodni, że nie ma na to szans. – Ci, którzy teraz rządzą radiem, nie po to przyszli, żeby poddawać swoje działania moralnej refleksji – mówi Jerzy Sosnowski. – A na razie są tak umocowani politycznie, że nie da się z nimi nic zrobić. To że szefostwo Radia pozwala sobie na zniszczenie tego fenomenu społecznego, jakim jest Trójka, to jest coś niewiarygodnego. Istotna kwestia jest inna: czy przyzwoici dziennikarze powinni wciąż firmować swoimi nazwiskami to, co się dzieje na antenie – mówi dla Wirtualnemedia.pl były dziennikarz Trójki.

Jerzy Sosnowski zwraca też uwagę, że zmiany w Trójce i w innych mediach publicznych, to szerszy problem, który wymaga systemowych rozwiązań. – To nie może tak wyglądać, że kiedyś przyjdzie inna władza i my wtedy powiemy: dobra, to teraz wracamy. Nie wystarczy przywrócić status quo ante, trzeba wymyślić na nowo ustrój mediów publicznych, bo widać, że ustawa medialna z 1993 r. przestała chronić media przed działaniami polityków – mówi Sosnowski dla Wirtualnemedia.pl.

- Pracowaliśmy w Trójce nad takim społecznym projektem ustawy, która by uniemożliwiała bezczelne skoki na media, ale ponieważ nie mieliśmy realnego poparcia ani społecznego, ani politycznego, złożyliśmy ten projekt do szuflady – dodaje Jerzy Sosnowski. - Było w nim sporo zacnej naiwności, ale szukaliśmy jakichś rozwiązań, które utrudniłyby politykom ręczne sterowanie mediami. Niemniej sytuacja, w której to dziennikarze wymyślają treść ustawy, to jednak amatorszczyzna. Zamiast nas powinni się znaleźć rozumni politycy, którzy sobie zdają sprawę, że nawet jeśli na krótszą metę taka nowa ustawa ograniczałaby ich wpływy, to na dłuższą metę współtworzyliby demokratyczny kraj z naprawdę publicznymi mediami. Pytanie, jak takich dalekowzrocznych polityków znaleźć - pyta retorycznie dziennikarz.

Profesor Godzic zauważa, że na pewno nie znajdziemy takich polityków w obecnej kadencji sejmu i proponuje inne rozwiązanie. – Zrobić Trójkę bis. Tak jak mówił Kuroń – nie palić komitety, tylko tworzyć nowe – mówi medioznawca. – W ten sposób można próbować uchronić ducha Trójki. Jest już spora grupa byłych pracowników lub tych, którzy są z obecnego kształtu stacji niezadowoleni.  Do tego nie musi dojść, ale warto o tym mówić, dlatego że to jest jedyny sposób, żeby ocalić pewną ideę, przenieść ją w inne miejsce. Oczywiście to wymaga pieniędzy, ale jest sporo osób, które chcą zagrać na nosie nowej władzy i uchronić coś takiego jak Trójka. Ja sam brałem udział w proteście, który polegał na wyborze utworu „Wolność” Chłopców z Placu Broni na piosenkę wszech czasów trójkowej listy przebojów. I to było fantastyczne, bo pokazało, jakich ta stacja ma słuchaczy – mówi profesor Godzic.

O komentarze poprosiliśmy też kilka osób z mediów określanych jako prawicowe lub konserwatywne. Żadna nie chciała się wypowiadać.

Całość: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/ostry-skret-trojki-w-prawo-wbrew-charakterowi-stacji-i-gustom-jej-sluchaczy-opinie