W środę dziennikarze dyskutowali o wypowiedzi redaktora naczelnego “Gazety Wyborczej” Adama Michnika o negatywnym wpływie obozu rządzącego na sytuację finansową “GW”. Według publicysty “GW” Pawła Wrońskiego rządzący sugerują także prywatnym firmom, by nie reklamowały się w tym dziennikom. Natomiast Wojciech Krzyżaniak uważa, że spadki “GW” wynikają z nietrafionych decyzji kierownictwa dziennika i wydającej go Agory.
W poniedziałek podczas spotkania KOD-u w Koszalinie Adam Michnik stwierdził, że obecny obóz rządzący stara się osłabić “Gazetę Wyborczą”: wycofał z niej ogłoszenia spółek Skarbu Państwa (które wiosną br. w ogóle wycofały takie ogłoszenia z prasy, publikują je tylko w swoich serwisach internetowych) oraz ograniczył prenumeratę (podobnie jak w przypadku “Newsweeka” i “Polityki” – pokazują to dane udostępnione przez ministerstwa w odpowiedzi na interpelację poselską).
- To nas straszliwie walnęło po kieszeni. Oni chcą nas zniszczyć metodą najprostszą: jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze – podsumował Adam Michnik. Zaznaczył, że w konsekwencji “Gazeta Wyborcza” nie tylko nie ma środków ma rozwój, lecz także musiała miesiąc temu rozpocząć zwolnienia grupowe (w całej Agorze obejmą one maksymalnie 135 pracowników etatowych). – Mamy bardzo trudny, dramatyczny moment w redakcji – podsumował.
Z satysfakcją tę wypowiedź przyjęli dziennikarze od dawna krytykujący poglądy publicystów “Gazety Wyborczej”. – Przepraszam, czy Michnik przyznał otwarcie, że był uzależniony ekonomicznie od władzy??? Taki niezależny??? – zapytał na Twitterze Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny “Super Expressu”. – Czy po trenie red. Michnika Paweł Wroński i Dominika Wielowieyska i inni od “GW wcale nie zarabiała na państwowych reklamach” już zjedli kapelusze? – zapytał publicysta “Do Rzeczy” i TV Republika Rafał Ziemkiewicz.
- Zarabiała, tak zarabiały inne i jak teraz zarabiają gazety niepokornych. Co w tym dziwnego? Czy ssał Pan z Karnowskimi państwową “Rzepę” do kości? A koleżeństwo było utrzymywane przez PiS i SKOK? – odpowiedział Ziemkiewiczowi Paweł Wroński. – Twierdził Pan że te zarobki to dla “GW” pikuś, a Michnik – że bez tego pikusia leżycie. Kto się mija? – napisał publicysta “Do Rzeczy”. – Nie chodzi o ogłoszenia rządowe. Firmy, które współpracują z rządem, słyszą: dajecie ogłoszenia opozycyjnej “GW” – stwierdził Wroński.
Przypomnijmy, że w lipcu br. Tomasz Lis poinformował, że według sygnałów od czytelników “Newsweek” i “Gazeta Wyborcza” są ostatnio dużo gorzej eksponowane na stacjach Orlen. Niektórzy komentujący w internecie to potwierdzili, a inni wyśmiali jako teorię spiskową. Agora podała natomiast, że Lotos wypowiedział jej umowę dotyczącą ekspozycji jej pism na stacjach.
Na to dziennikarz “W Sieci” Marcin Wikło przypomniał wypowiedź Jacka Krawca, ówczesnego prezesa Orlenu, z nagranej rozmowy ujawnionej we „Wprost” w czerwcu 2014 roku. Krawiec dziwił się, że reklamy PZU ukazują się we “W Sieci”, oceniał, że prezes ubezpieczyciela chce w ten sposób przypodobać się politykom PiS na wypadek wygranej tej partii w wyborach. – Świetny przykład. Gdyby teraz pisowski pzperowiec prezes Jasiński dał ogłoszenie w “GW” byłby skończony jako prezes Orlenu – skomentował to Marcin Wroński (Wojciech Jasiński został prezesem Orlenu w grudniu u.br., poprzednio przez kilka kadencji był prezesem PiS).
- Robiliśmy i robimy najlepszą Gazetę, w której warto umieszczać ogłoszenia, w tym rządowe. Poradzimy sobie – zadeklarował Wroński.
- Widzę, że już długa debata się odbyła, ale swoje dorzucę. Adam powiedział oczywistość: PiS zablokował odgórnie wszystko, co mogło by ukazać się w mediach Agory. Nie jest to polityka racjonalna – oceniła Dominika Wielowieyska. – Poprzednio “Wyborcza” i “Rzepa” dostawały ogłoszenia proporcjonalnie do nakładu. A skoro “Rzepa” dostawała ogłoszenia ze spółek Skarbu Państwa, to znaczy, że tzw. niepokorni też z tego korzystali – dodała.
- W 2012 roku, po tym jak Bosackiemu (Marcinowi, ówczesnemu rzecznikowi Ministerstwa Spraw Zagranicznych – przyp.red.) nie udało się zablokować kompromitującej Sikorskiego (Radosława, ówczesnego ministra spraw zagranicznych – przyp.red.) i MSZ publikacji w “Rzeczpospolitej”, po resortach poszedł prikaz, by wstrzymać/ograniczyć reklamy w “Rz”. I to realizowano. Wiec niech teraz płaczki z “GW” teraz sobie gęby “Rzepą” nie wycierają – skomentował dziennikarz “Do Rzeczy” Wojciech Wybranowski.
Dłużej o sprawie dyskutowali Dominika Wielowieyska i Rafał Ziemkiewicz. – Z mediów agresywnych, opluwających, pełnych złych emocji reklamy odpływają naturalną koleją rzeczy. Nie ma co wymyślać spisku – skwitował Rafał Ziemkiewicz wpisy Dominiki Wielowieyskiej. – Masz na myśli “W Sieci” i obrzydliwe okładki sugerujące, że PDT (premier Donald Tusk -przyp.) w spisku z Putinem zabił PLK (prezydenta Lecha Kaczyńskiego – przyp.)? Oni akurat dostają sporo reklam – odpowiedziała dziennikarka “GW”. – Mam na myśli tezę waszego frilansera (chodzi o Pawła Wrońskiego – przyp.), że nie macie reklam komercyjnych, bo krytykujecie rząd. Rzecz w formie tej “krytyki”. PS. Owszem, inni też biją Murzynów – napisał na to Ziemkiewicz. – Akurat to jasne, że PiS odgórnie wydał nakaz wstrzymania jakichkolwiek reklam, więc o czym ta dyskusja? Motyw był polityczny – stwierdziła Wielowieyska. – Jasne. A piętnując to, rednacz przyznał że wasz dobrobyt w czasach PO-PSL był sponsorowany przez rząd na koszt podatników – napisał publicysta “Do Rzeczy”. – Nie był, to cześć przychodów, tak jak i przychodów “Rzepy”, gdzie był finansowany Twój dobrobyt – odpowiedziała dziennikarka “GW”. – Spora część, jeśli naczelny jej odebraniem tłumaczy tak szerokie cięcia, zwolnienia etc. – odpisał Ziemkiewicz.
- Dobrze wiesz, że to nagromadzenie faktów: ludzie czytają teksty w Internecie, reklamy w sieci są tańsze, niższy wzrost PKB – wyliczyła Wielowieyska. – Czyżby zatem Michnik się mylił? Czy składając winę na sPiSek oszukiwał kodowski lud? Podjudzał, horribile dictu?! – zapytał Ziemkiewicz. – Nie mylił się, powtarzam: PiS faktycznie robi wszystko, aby nam zaszkodzić. To jedna z kilku przyczyn – napisała dziennikarka “GW”. – I wice wersa, tylko wam się nie udaje Przynajmniej na razie – ocenił Ziemkiewicz. – Spokojnie, damy radę Ci, co chcą nas zniszczyć, nie dadzą rady – zapewniła Wielowieyska. – Jeśli mogę coś doradzać: nie zakładaj się o to na pieniądze – napisał Rafał Ziemkiewicz. – Nie mam takiego problemu – stwierdziła Dominika Wielowieyska.
W lutym br. prezes Agory Bartosz Hojka deklarował, że zmniejszenie skali zamówień “Gazety Wyborczej” przez instytucje i firmy państwowe nie jest zbyt istotne, ponieważ to niewielka część całej prenumeraty “GW”. Natomiast w sierpniu spółka podała, że do spadku wpływów reklamowych dziennika przyczyniło się ograniczenie wydatków marketingowych nie tylko przez sektor państwowy, lecz także przez spółki z branży finansowej i handlowej. To drugie odczuły też firmy z innych sektorów rynku medialnego, np. prezes Wirtualnej Polski Jacek Świderski powiedział w maju br., że firmy z sektora bankowego zmniejszyły nakłady reklamowe w serwisach WP o kilkanaście proc., a we wszystkich mediach pozainternetowych o 38 proc. (według danych Kantar Media).
Z kolei Wojciech Krzyżaniak, autor serwisu wTelewizji.pl i “Programu telewizyjnego” w TOK FM, a w przeszłości dziennikarz “Gazety Wyborczej”, ocenił w środę na Facebooku, że trudna sytuacja finansowa “Gazety Wyborczej” wynika z decyzji kierownictwa tego dziennika i całej Agory.
- To nie obecna władza rozwala “GW” i Agorę, a niedbalstwo, lenistwo i brak wizji poprzednich (bo tego nie znam dobrze) Zarządów tej firmy. Przez tyle lat BARDZO SPRZYJAJĄCEGO klimatu nie potrafili zrobić stabilnej finansowo firmy cały czas bazując na “GW”, która – każdy średnio inteligentny człowiek to wiedział – sama z siebie nie mogła utrzymać się, a tym bardziej innych części spółki – stwierdził Krzyżaniak. – O sprawie kolejnych zarządów, ich nieudolności i karygodnych zachowaniach pisałem od dawna. A jeszcze od dawniej, kiedy byłem „wewnątrz” dzieliłem się tymi uwagami z ludźmi “wewnątrz”. Włącznie z tzw. czynnikami decyzyjnymi. Nigdy nie trzymałem jęzora za zębami w tej sprawie, i nie zamierzam. Bo szkoda mi “GW” – zaznaczył w dyskusji z jednym z internautów.
Wojciech Krzyżaniak polemizował też ze słowami Adama Michnika: “Więc jak rozmawiam z moimi dziennikarzami, to mówię “albo-albo”: albo ocalimy “Gazetę” i z nią ważną instytucję demokracji polskiej i będziemy mieli w CV: “ocalili demokrację”, albo nie ocalimy, będziemy mieli wtedy w CV: “do ostatniej kropli krwi bronili demokracji”. – A ci kopnięci w tyłek, jak choćby wymienieni z nazwiska dziennikarze w tym artykule (tekście na Wirtualnemedia.pl o wypowiedzi Michnika – przyp.red.), to co mają sobie wpisać w CV? Może: “chcieliśmy bronić demokracji, ale w czasie walki nas demokracja postrzeliła”? – napisał Krzyżaniak.
Jak opisaliśmy niedawno w szczegółowej analizie, od 2008 roku systematycznie malały wpływy “Gazety Wyborczej” i z reklam, i ze sprzedaży. Te pierwsze zmniejszały się dużo mocniej, a spadek drugich został zahamowany w ostatnich dwóch latach kilkukrotnymi podwyżkami ceny egzemplarzowej “GW” (ostatnią wprowadzono w połowie października). W pierwszych trzech kwartałach br. wpływy ze sprzedaży “Gazety Wyborczej” zmalały w skali roku o 5 proc. do 76,5 mln zł, a z reklam – o 25,1 proc. do 59,1 mln zł. Według prognoz domu mediowego Zenith w całym br. inwestycje w reklamy w gazetach będą w Polsce o 16,3 proc. niższe niż w ub.r.
Poprzednie zwolnienia grupowe w Agorze, obejmujące przede wszystkim zespół “Gazety Wyborczej”, zostały przeprowadzone w drugiej połowie 2012 roku (zwolniono ok. 250 osób) i na początku 2009 roku (pożegnano się wtedy z ok. 300 pracownikami).
Agora na pokrycie kosztów obecnych zwolnień odłożyła 5,6 mln zł jako rezerwę na czwarty kwartał br. Dzięki zwolnieniom z drugiej połowy 2012 roku spółka na kosztach wynagrodzeń i innych świadczeń dla pracowników oszczędziła w skali roku 22,1 mln zł.