Otek nie żyje. Zmarł Władysław Morawski, wybitny śląski fotoreporter. 13 czerwca skończyłby 71 lat. Władysław Morawski, znany przede wszystkim jako “Otek”, zmarł w Katowicach po długiej i ciężkiej chorobie. Pracował w Dzienniku Zachodnim, Trybunie Robotniczej i Trybunie Śląskiej.
Władysław Morawski o sobie i o zawodzie fotoreportera w archiwalnej rozmowie z fotoreporterem DZ, Arkadiuszem Golą:
W ostatniej klasie ogólniaka przeniosłem się do liceum fotograficznego w Piotrowicach, gdzie zdobyłem zawód fotografa.
Ale podjąłem pracę w zakładach chemicznych, byłem pracownikiem fizycznym.
Swoje pierwsze zdjęcie opublikowałem w Gwarku Tarnogórskim jak miałem 22 lata. To było zdjęcie Daniela Olbrychskiego, wtedy dobrze zapowiadającego się aktora.
Interesowałem się filmem, fotografią, zdawałem do szkoły filmowej trzy razy, niestety nie dostałem się. Najbardziej interesowała mnie fotografia dokumentalna. Wzorcem dla mnie był Tygodnik Świat.
Fotografowanie to dla mnie proces przetwarzania swojego spojrzenia, myśli i sposobu opowiadania na papier. Gdybym się urodził jeszcze raz to patrzyłbym podobnie.
W 1966 roku zacząłem pracę w Dzienniku Zachodnim. W 1972 przeszedłem z Dziennika do Trybuny Robotniczej. Po wybuchu stanu wojennego wyrzucono mnie z pracy.
Zawsze interesowały mnie tematy, z których mogłem wydobyć coś więcej niż tylko mechaniczną rejestrację wydarzenia, jakaś metafora, drugie dno. Dlatego też w 1966 roku przygotowując się do egzaminów do Łódzkiej Szkoły Filmowej pojechałem na Jasną Górę żeby sfotografować święto 3-go maja. W latach 60, 70 nikt nikomu nie zabraniał chodzenia, szukania, poznawania. Inaczej jednak jest jak z fotografii się żyje, a inaczej jak fotografię się uprawia.
W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że mam rzadką okazję jako fotoreporter prasowy obserwowania władzy “od środka”, jak ten cały system funkcjonuje. Wyniosłem z domu pewien nawyk rozumienia historii – że trzeba ją czytać między wierszami. Nigdy nie bazowałem na tym czego uczono mnie w szkole.
Zawsze interesował mnie kontekst niby banalnych fotografii. Kiedyś zrobiłem niby zupełnie przypadkowe zdjęcie przechodniów na ulicy. Po prostu tłum ludzi. Nazajutrz wybuchł stan wojenny. Ta banalna fotografia, spokojne twarze ludzi w przeddzień wybuchu wojny domowej mają dla mnie do dziś wyjątkowe znaczenie.
W moich zdjęciach nie ma żadnej estetyki, ale nie uważam tego za wadę. Dla mnie na pierwszym miejscu stoi treść. Historyczna i dokumentalna wartość zdjęcia pozycjonuje w moim przekonaniu wartość danej fotografii.
Warunki w prasie zawsze zmuszały nas do wyścigu szczurów. Pod tym względem od tamtych czasów nic się nie zmieniło. Poza tym nie znam zamożnego fotoreportera.
Kiedy kiedyś interesowałem się fotografią artystyczną to doszedłem do wniosku, że więcej w tym było pozerstwa niż wartości dla mnie ważnych. Potem były modne tak zwane manifesty na różne tematy. Okazało się, że nie przetrwały próby czasu, były tylko chwilową modą.
Mam wrażenie że przez całe 40 lat, od kiedy pracuję w prasie, to moja wieczna walka z redaktorami, którzy makietują strony i sekretarze w redakcji, którzy decydują o wyborze fotografii do druku.
———————————————————-
Władysław Morawski, wybitny śląski fotoreporter, znany w środowisku dziennikarskim jako “Otek”, nie żyje.
Zmarł rano po długiej walce z ciężką chorobą. 13 czerwca skończyłby 71 lat. Pracę rozpoczął w 1966 roku w Dzienniku Zachodnim. W 1972 przeszedł z Dziennika do Trybuny Robotniczej, skąd po wprowadzeniu stanu wojennego został wyrzucony jako element wywrotowy. W archiwalnej rozmowie z fotoreporterem DZ, Arkadiuszem Golą, powiedział o sobie: “Najbardziej interesowała mnie fotografia dokumentalna. Wzorcem dla mnie był Tygodnik Świat. W moich zdjęciach nie ma żadnej estetyki, ale nie uważam tego za wadę. Dla mnie na pierwszym miejscu stoi treść. Historyczna i dokumentalna wartość zdjęcia pozycjonuje w moim przekonaniu wartość danej fotografii. Fotografowanie to dla mnie proces przetwarzania swojego spojrzenia, myśli i sposobu opowiadania na papier. Gdybym się urodził jeszcze raz to patrzyłbym podobnie.”
Jak podkreśla jego redakcyjna koleżanka, Maria Zawała z Dziennika Zachodniego, Morawski potrafił w niezwykły sposób złapać w obiektyw otaczającą nas rzeczywistość.
Środowisko dziennikarskie zapamięta go jako świetnego fotoreportera oraz życzliwego człowieka i dobrego kolegę.
Jacek Filus
———————————————————-
WŁADYSŁAW “OTEK” MORAWSKI (1943 – 2014)
Chyba był wszędzie — zawsze we właściwym momencie i wszystko widział. Profesjonalista w każdym calu. W redakcji „Śląska” był zaledwie kilka razy, ale jego fotografie wielokrotnie były znaczącym komentarzem do tekstów historycznych czy politycznych.
Jego przyjaciele: fotoreporterzy i dziennikarze tak go wspominali: „O sobie nie lubił opowiadać, a już o fotografii – w ogóle. Proszę napisać tylko „urodził się i jeszcze dycha” – mówił z właściwymi sobie dystansem i ironią. Opowiadał jak w 1987 r. całą noc (oczywiście nielegalnie) koczował na plebanii, by przez okno zrobić zdjęcia papieża Jana Pawła II odwiedzającego grób księdza Popiełuszki. Jak fotografował mszę na Muchowcu w czasie pielgrzymki papieża w 1983 r. na zlecenie kurii (bo z pracy go zwolniono, nie przeszedł weryfikacji w 1982 r.). Obserwował budowę Huty Katowice, dokumentował pracę górników, ale i pielgrzymki do Piekar Śląskich. Fotografował wizytę Charlesa de Gaulle’a, partyjne zjazdy, strajki (np. w Jastrzębiu-Zdroju w 1980 r.). W czasie pogrzebu Zbigniewa Cybulskiego w Katowicach tłum tak napierał, że razem z dwoma innymi fotografami wpadł do świeżo wykopanego grobu. Dokumentował Barbórki, pochody pierwszomajowe, pociągi z małymi fiatami wyjeżdżające z Tychów, kolejki po cukier. Później – np. Antoniego Macierewicza wkraczającego ze słynnymi teczkami do Sejmu.
W 2013 roku został laureatem nagrody Wielki Splendor Śląskiej Fotografii Prasowej przyznawanej zasłużonym twórcom. Jak wówczas powiedziano, otrzymał ją człowiek, na oczach którego rozgrywała się wielka historia.
Zawód fotografa zdobył w liceum fotograficznym w Katowicach – Piotrowicach. W 1966 r. rozpoczął pracę fotoreportera w “Dzienniku Zachodnim”, a następnie w 1972 r., związał się z “Trybuną Robotniczą”, skąd został usunięty w 1982 r. Później w latach 1990-2004 pracował dla “Trybuny Śląskiej”, a w latach 2004-2008 ponownie dla “Dziennika Zachodniego”. W 2008 r., przeszedł na emeryturę. Był członkiem SDP i postacią znaną w środowisku.
W rozmowie z Arkadiuszem Golą, jak on – fotoreporterem “Dziennika Zachodniego” — tak mówił o sobie: “W ostatniej klasie ogólniaka przeniosłem się do liceum fotograficznego w Piotrowicach, gdzie zdobyłem zawód fotografa. Ale podjąłem pracę w zakładach chemicznych, byłem pracownikiem fizycznym. Swoje pierwsze zdjęcie opublikowałem w “Gwarku Tarnogórskim” jak miałem 22 lata. To było zdjęcie Daniela Olbrychskiego, wtedy dobrze zapowiadającego się aktora. Interesowałem się filmem, fotografią, zdawałem do szkoły filmowej trzy razy, niestety nie dostałem się. Najbardziej interesowała mnie fotografia dokumentalna. Wzorcem dla mnie był tygodnik “Świat”.
A czym było dla niego fotografowanie?
Na pytanie Arka Goli odpowiedział tak: “Fotografowanie to dla mnie proces przetwarzania swojego spojrzenia, myśli i sposobu opowiadania na papier. Gdybym się urodził jeszcze raz, to patrzyłbym podobnie. W 1966 roku zacząłem pracę w “Dzienniku Zachodnim”. W 1972 przeszedłem z “Dziennika” do “Trybuny Robotniczej”. Po wybuchu stanu wojennego wyrzucono mnie z pracy. Zawsze interesowały mnie tematy, z których mogłem wydobyć coś więcej niż tylko mechaniczną rejestrację wydarzenia, jakaś metafora, drugie dno. Dlatego tez w 1966 roku przygotowując się do egzaminów do Łódzkiej Szkoły Filmowej pojechałem na Jasną Górę, żeby sfotografować święto 3 Maja. W latach 60., 70. nikt nikomu nie zabraniał chodzenia, szukania, poznawania. Inaczej jednak jest, jak z fotografii się żyje, a inaczej jak fotografię się uprawia. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że mam rzadką okazje, jako fotoreporter prasowy, obserwowania władzy “od środka”, jak ten cały system funkcjonuje. Wyniosłem z domu pewien nawyk rozumienia historii – że trzeba ją czytać między wierszami.
Zawsze interesował mnie kontekst niby banalnych fotografii. Kiedyś zrobiłem niby zupełnie przypadkowe zdjęcie przechodniów na ulicy. Po prostu tłum ludzi. Nazajutrz wybuchł stan wojenny. Ta zwyczajna fotografia, spokojne twarze ludzi w przeddzień wybuchu wojny domowej mają dla mnie do dziś wyjątkowe znaczenie. W moich zdjęciach nie ma żadnej estetyki, ale nie uważam tego za wadę. Dla mnie na pierwszym miejscu stoi treść. Historyczna i dokumentalna wartość zdjęcia pozycjonuje w moim przekonaniu wartość danej fotografii. (…)”.
WIESŁAWA KONOPELSKA
———————————————————-
ZMARŁ WYBITNY FOTOREPORTER Władysław Morawski
Wczoraj w Katowicach odszedł Władysław Morawski, wybitny polski fotoreporter. W czerwcu skończyłby 71 lat. “Otek”, bo tak nazywany był w środowisku dziennikarskim, pracował od ponad 40 lat.
Dokumentował najważniejsze wydarzenia od czasów Gomułki do ery smartfonów. Od 1966 roku publikował w katowickim “Dzienniku Zachodnim”, potem w “Trybunie Robotniczej” i “Trybunie Śląskiej”. W czasie stanu wojennego został wyrzucony z pracy. Z trudem udało mu się ocalić wówczas część archiwum, które chcieli zarekwirować esbecy. Ci, którzy zwalniali go z pracy, napisali, że jest elementem wywrotowym. I “Otek” pozostał niepokorny do końca.
Zawsze miał swoje zdanie, niezależnie od tego, co akurat było modne i jedynie słuszne. Erudyta o przenikliwej inteligencji, mistrz ciętej riposty, która trafiała zawsze w sam środek tarczy. Miał do siebie ogromny dystans. Podczas naszej ostatniej rozmowy na pytanie: “Jak się czuje?” odpowiedział tak samo, jak miał w zwyczaju od lat: “Sekcja wykaże”. Żegnaj, “Otku”!
———————————————————-
Msza żałobna w Katowicach, pogrzeb Władysława Morawskiego w Łodzi
Msza żałobna za zmarłego Władysława Morawskiego, naszego redakcyjnego kolegę, fotoreportera, zostanie odprawiona najpierw w Kościele Misjonarzy Oblatów w Katowicach, w niedzielę, 18 maja, o godzinie 8.30. Z tą świątynią (przy ul. Misjonarzy Oblatów M. N. 12) Otek, jak zwyczajowo mówiliśmy do zmarłego w czwartek kolegi, był bardzo zaprzyjaźniony. Pogrzeb Władysława Morawskiego odbędzie się w Łodzi. Żegnamy Otka.
Druga msza odprawiona zostanie 1 czerwca o godz. 18.00 w jego parafii w Katowicach Józefowcu, w Kościele św. Józefa Robotnika (ul. Prof. Jana Mikusińskiego 8).
Władysław Morawski zmarł w wieku 71 lat.
Zostanie pochowany w piątek, 23 maja br. w Łodzi na Cmentarzu pw. św. Anny na Zarzewiu (ul. Lodowa 78). Msza rozpocznie się o godz. 11.30.