Stowarzyszenie Dziennikarzy RP w Katowicach

Znajdź na stronie

Kontakt

ul. Warszawska 37
40-010 Katowice

E-mail: sdrp.katowice@op.pl
Tel.: 32 253 07 38

Nr KRS: 0000344572

Sprawa Jarosława Ziętary

Sprawa Jarka Ziętary

Archiwum

Aktualności

Monika Olejnik pozwie autorów “Resortowych dzieci”. “To dziennikarska prostytucja”

Opublikowano: 20-01-2014, 04:30| Autor: redakcja | Ostatnia modyfikacja: 20-01-2014, 05:48

- Autorów tej książki nie nazywam dziennikarzami. To żałośni frustraci robiący biznes na kłamstwach – mówi Monika Olejnik o autorach “Resortowych dzieci” i zapowiada pozwanie ich do sądu.

Monika Olejnik na okładce "Newsweeka"

Dziennikarka Radia ZET i TVN24 Monika Olejnik nie tylko została opisana w “Resortowych dzieciach”, lecz również znalazła się na okładce książki – razem z Adamem Michnikiem, Zygmuntem Solorzem-Żakiem, Jackiem Żakowskim, Tomaszem Lisem, Janiną Paradowską, Jerzym Baczyńskim i Robertem Kwiatkowskim. W książce – autorstwa Doroty Kani, Macieja Marosza i Jerzego Targalskiego (dziennikarzy “Gazety Polskiej” i “Gazety Polskiej Codziennie”) – przedstawiono związki Olejnik i jej ojca ze służbami PRL-owskimi.

Zdaniem dziennikarki publikacja zawiera dużo nieprawdziwych informacji na jej temat. – Kania nie może się zdecydować, czy mój ojciec był pułkownikiem czy majorem. W co drugim zdaniu albo go degraduje, albo mi daje stopień wyżej. Wyjaśniam: ojciec był majorem, nie pułkownikiem – stwierdza Olejnik w rozmowie z “Newsweekiem Polska”. – Gdyby był perłą PRL-owskiego wywiadu, takim świetnym esbekiem, jakiego robią z niego pseudo-prawicowi dziennikarze, to chyba dorobiłby się czegoś więcej, niż tylko stopnia majora - zaznacza.

- Nigdy nie byłam w żadnej organizacji partyjnej – ani w PZPR, ani w ZSMP – a na okładce książki Doroty Kani i jej towarzyszy jestem w czerwonym krawacie. A ja tylko raz w życiu miałam na szyi czerwony krawat! - podkreśla dziennikarka, dodając, że w takim stroju pojawiła się na jednym z pierwszych jubileuszy “Gazety Wyborczej”, na którym Adam Michnik przebrał się za Fidela Castro.

Monika Olejnik prostuje też zawarte w książce informacje o jej częstych wyjazdach zagranicznych w latach 70. i 80., możliwych rzekomo dzięki koneksjom jej ojca. Tłumaczy, że np. do Finlandii pojechała na zaproszenie tamtejszej rozgłośni radiowej, a na Maltę – żeby przygotować reportaż.

Dziennikarka nie zgadza się również z tym, jak ogólnie bohaterów “Resortowych dzieci” opisała Dorota Kania, stwierdzając w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że ”w ich domach nie śpiewano kolęd, nie obchodzono świąt religijnych, a jedynymi czczonymi rocznicami była rewolucja październikowa czy podpisanie manifestu PKWN”. Olejnik podkreśla, że była bierzmowana oraz chodziła do kościoła i na religię w czasach, gdy duchownych uznawano za wrogów państwa. – Ale najgorsze jest to, że ludzie, którzy czytają tę książkę, myślą, że my się pławiliśmy w bogactwie. Kolejne kłamstwo! Moi rodzice do dziś mieszkają w zwykłym bloku - dodaje.

Według Olejnik całą książkę można określić mianem “dziennikarskiej prostytucji”. – Autorów tej książki nie nazywam dziennikarzami. To żałośni frustraci robiący biznes na kłamstwach - podkreśla.

Dziennikarka zapowiada, że złoży pozew przeciwko autorom “Resortowych dzieci”. Przypomnijmy, że na taki ruch zdecydował się już Jacek Żakowski z “Polityki”, który domaga się usunięcia jego fotografii z okładki, przeprosin i rekompensaty pieniężnej. Sąd na razie z ramach zabezpieczenia powództwa nakazał zasłonięcie zdjęcia Żakowskiego, które nie jest już widoczne w egzemplarzach książki z dodruku.

Pozew przeciw autorom “Resortowych dzieci” szykuje też inny dziennikarz “Polityki” Piotr Pytlakowski, który zamierza domagać się sprostowania informacji o jego ojcu i przeprosin.

Z kolei Monika Olejnik na łamach “Newsweeka” zauważa, że nie pierwszy raz jest obiektem niewybrednych ataków ze strony mediów prawicowych. – Przeczytałam na portalu prawicowym, że grupa współczesnym donosicieli dogrzebała się do moich dokumentów rozwodowych z czasów studiów - opisuje. – Towarzysz Gomułka doceniał takie zachowania. To się nadaje do Trybunału w Strasburgu. Kto im dał moje papiery rozwodowe? To jest skandal - irytuje się dziennikarka.

Jednocześnie Olejnik wytyka niektórym prawicowym dziennikarzom hipokryzję. – Najbardziej skorzystał na Smoleńsku Tomasz Sakiewicz, przecież “Gazeta Polska” była już taka cienka, a teraz dobrze się sprzedaje. Redaktor Sakiewicz zapomina, jak to przychodził do tej strasznej Trójki na początku lat 90., by komentować wydarzenia polityczne - stwierdza dziennikarka.