Stowarzyszenie Dziennikarzy RP w Katowicach

Znajdź na stronie

Kontakt

ul. Warszawska 37
40-010 Katowice

E-mail: sdrp.katowice@op.pl
Tel.: 32 253 07 38

Nr KRS: 0000344572

Sprawa Jarosława Ziętary

Sprawa Jarka Ziętary

Archiwum

Dziennikarze o sobie

Teatralna trójka z “Polonii”

Opublikowano: 05-11-2011, 12:28| Autor: redakcja | Ostatnia modyfikacja: 09-11-2011, 17:18

Pierwsze dni listopada skłaniają do zadumy, wspomnień i podróży w odległe czasy, których wprawdzie pamiętać nie możemy, ale wiemy, że łączą się z dniem dzisiejszym ledwie widocznymi nitkami. Kiedy na przykład myślę o przedwojennych Katowicach i gazetach tutaj wychodzących, zawsze przywołuję kilka nazwisk związanych z wydawaną przez Wojciecha Korfantego “Polonią”. Ten tytuł – i cały koncern prasowy – był potęgą, choć sanacja rzucała mu kłody pod nogi, zaś jego właściciel musiał ostatecznie uciec na emigrację.

Bolesław Surówka

Tak się szczęśliwie złożyło, że paru dziennikarzy “Polonii” zdołało w roku 1945 na powrót znaleźć się na Śląsku. Trójka z nich – Jan Smotrycki, August Grodzicki i Bolesław Surówka – co jakiś czas zmieniali i poszerzali swe zawodowe specjalności, równocześnie pełniąc odpowiedzialne funkcje redaktorskie, ale osobliwie wszystkich ich pasjonował teatr. Smotrycki – pod nieobecność Korfantego – jako surowy i wymagający sekretarz redakcji wyrósł w “Polonii” na pierwszoplanową postać.

Podobno całymi dniami przesiadywał w firmie, co najwyżej urywając się wieczorami do teatru.

Chyba był wtedy najważniejszym śląskim recenzentem, dokumentującym pierwsze lata funkcjonowania polskiej sceny zawodowej. Po wojnie do zawodu już nie wrócił, zresztą nie był już młody. Ale chyba zaakceptował nowe porządki, skoro w latach 1945-1950 został prezydentem Cieszyna (pierwszym i ostatnim zarazem). Zmarł w roku 1951.

Jeszcze przed wojną Smotrycki namaścił na swego teatralnego następcę młodziutkiego Augusta Grodzickiego, raz czy drugi wysyłając go do loży recenzenckiej, kiedy sam nie mógł lub nie chciał pisać. Tak zadebiutował jeden z najsolidniejszych, najrzetelniejszych i najwyżej cenionych w środowiskach teatralnych recenzentów polskich. Rzecz jasna, Grodzicki przez długie dziesięciolecia musiał pracować na swą pozycję (w latach 1972-1992 był redaktorem miesięcznika “Le theatre en Pologne”). W 1968 r. wsławił się bezkompromisową, entuzjastyczną recenzją ze słynnych “Dziadów” K. Dejmka, zdjętych ze sceny Teatru Narodowego przez ludzi W. Gomułki; nie zgodził się na wewnątrzredakcyjną cenzurę i wyleciał z “Życia Warszawy”.

August Grodzicki (jego bliskim krewnym był generał Kazimierz Horoszkiewicz, którego w 1922 r. w wielu miastach śląskich witały bramy triumfalne) powojenną karierę dziennikarską zaczynał w “Dzienniku Zachodnim”, gdzie krótko był zastępcą redaktora naczelnego i specjalistą… od spraw gospodarczych. Wprawdzie dość szybko wyjechał do Warszawy, to jednak powinniśmy o jego śląskich epizodach pamiętać, tym bardziej że pozostawił bezcenne opisy dawnych Katowic i jego elit intelektualnych.

Oto fragment, który najchętniej zadedykowałbym dzisiejszym włodarzom miasta: “Katowice lat trzydziestych… Miasto nieduże, z banalną bezstylową architekturą bez zabytków, solidnie zbudowane, z szychem europejskim, którym mogło konkurować ze stolicą. Miniaturowe centrum – ulica 3 Maja, Rynek i prostokąt w kratkę uliczek sięgający do dworca – zadawało szyku wielkomiejskiego. Wieczorem ożywione do późna, jasne od jaskrawo świecących wystaw sklepowych i neonów (…).  Życie tętniło też w lokalach dziennych i nocnych”.

Tu następuje długa lista kawiarni i cukierni, restauracji i kabaretów. Grodzicki nieraz zaglądał do nich, choć – zastrzegał po latach – bez większego entuzjazmu, bo musiał liczyć się z każdym groszem, a i zdrowia do nocnych eskapad nie miał tyle, co na przykład starszy od niego o parę lat Bolesław Surówka, już wtedy słynący ze swych felietonów z cyklu “Pod włos”, podpisywanych Niejaki X (Surówka tę rubrykę przeniósł potem do DZ). Wtedy zajmował się głównie sprawami społecznymi i politycznymi; to on przygotował dodatek specjalny po śmierci Korfantego. Był także, o czym się już dziś nie pamięta, redaktorem jednego z tytułów sportowych wydawanych przez koncern “Polonii”.

Z trójki sławnych śląskich dziennikarzy Surówka jest najlepiej zapamiętany. Nic w tym dziwnego, bo przecież mieszkał i pisał na Śląsku aż do swej śmierci w 1980 r. Pozostało jeszcze paru dziennikarzy, którzy z nim pracowali.