W cyklu prezentującym ludzi Dziennika Zachodniego autorstwa Michała Smolorza dziś sylwetka dziesiątego redaktora naczelnego naszej gazety. To pierwszy redaktor naczelny, który całe swoje wcześniejsze zawodowe życie związał z naszą gazetą.
Brzmi to nieprawdopodobnie, ale dopiero po 52 latach od założenia gazety, jej redaktorem naczelnym został dziennikarz, który całą swoją zawodową karierę związał z Dziennikiem Zachodnim i w tej redakcji przeszedł wszystkie szczeble profesjonalnego wtajemniczenia.
Urodził się w Katowicach w 1960 roku, studiował nauki polityczne i dziennikarstwo na Uniwersytecie Śląskim i zaraz po dyplomie (1984) zaczął pracę w DZ. Przerwał ją na odbycie rocznej służby wojskowej w szkole podchorążych rezerwy (1985-1986), później już tylko pieczołowicie piął się po kolejnych schodkach zawodowego wtajemniczenia, dochodząc w połowie lat 90. ubiegłego wieku do stanowiska zastępcy redaktora naczelnego. Jako specjalizację wybrał tematykę międzynarodową.
Skrupulatnie wykorzystywał wszystkie okazje do doskonalenia wiedzy i umiejętności, zwłaszcza te otwarte przełomem 1989 roku. Odbył kilka zagranicznych staży w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, studiował też na Uniwersytecie w Pasawie. Po zmianie właściciela wydawnictwa i tytułu był – jeśli tak można powiedzieć – pieczołowicie „hodowany” przez wydawcę na redaktora naczelnego. A kiedy uznano, że już dojrzał do nowej funkcji, zrobiono mu miejsce, by zainwestowane weń wysiłki i kapitały zaczęły procentować.
Chyliński robi wrażenie człowieka nieśmiałego, spokojnego, a nawet ospałego, przeczy wyobrażeniom o dynamicznych, stanowczych i cholerycznych redaktorach współczesnych gazet. Jednak okazał się skutecznym menedżerem, a nawet wizjonerem, zaś kilka zorganizowanych przez niego akcji okazało się rynkowymi hitami. Jak np. porady dra Jana Kwaśniewskiego, który wydał wojnę wszystkim dietetykom straszącym cholesterolem i nakazywał obżerać się golonkami, boczkiem i innymi grzesznymi daniami. Mimo larum trąbionego przez świat medyczny, publikowana w odcinkach Dieta optymalna przyniosła gazecie wielki sukces rynkowy. A napisana wspólnie z Kwaśniewskim książka stała się bestsellerem, obu autorów windując na szczyty popularności i zarazem finansowego dostatku.
Kiedy sukces „Diety Kwaśniewskiego” powoli wygasał, Marek Chyliński wymyślił Śląskie Abecadło, pierwszy w historii tutejszej prasy regionalnej satyryczno-szyderczy felieton codzienny, bezlitośnie drwiący z lokalnych elit: po imieniu, bez ogródek, z odwołaniem do wszystkich znanych i nieznanych przywar eksponentów śląskiego high life`u. Lokalni politycy, samorządowcy, artyści, ludzie mediów, nawet duchowni, przyzwyczajeni dotąd do umizgów, do podchodzenia do nich na kolanach, do przymilnych zabiegów – najpierw wzburzeni wysyłali adwokatów z pogróżkami, by w końcu na wyścigi zabiegać o umieszczenie ich na liście.
W początku 2004 roku decyzją zarządu spółki Polskapresse, która zakupiła także drugą katowicką gazetę (Trybunę Śląską), nastąpiło połączenie obu redakcji pod wspólnym szyldem Dziennika Zachodniego. Zgodnie z wolą wydawcy kierownictwo gazety przejął dotychczasowy redaktor naczelny TŚ. Z dniem 30 kwietnia 2004 Marek Chyliński został odwołany i zatrudniony w centrali wydawnictwa, gdzie od podstaw zorganizował i prowadzi do dziś Instytut Dziennikarstwa, szkolący adeptów zawodu dla wszystkich gazet spółki. Jest także adiunktem w Instytucie Politologii Uniwersytetu Opolskiego, gdzie wykłada dziennikarstwo, komunikację społeczną i stosunki międzynarodowe. W 2008 roku wydał (jako współautor wraz ze Stephanem Russ-Mohlem) sztandarowy podręcznik zawodu pt. Dziennikarstwo.